I znów zdjęcia odnalazłam przypadkowo.
Gotowałam obiad. O ile mnie pamięć nie myli.
Cicho się zrobiło strasznie.
Aż dreszcz przeszedł po grzbiecie, gdy sobie to uświadomiłam.
"Gdzie jest Syn?!" - pojawiło się nerwowe pytanie.
Ruszyłam do dużego pokoju.
Syn cichutko siedział za dużym fotelem.
Co robił?
Obierał.
Kapustę z liści.
Kapusta miała być na TEN obiad ;-)
Zaangażowanie, skupienie i namaszczenie z jakim to robił rozłożyły mnie na łopatki...
Aaaaaa, no i postępy Syncio poczynił, bo do tej pory zdarzało mu się skubać jedynie papier toaletowy.
A papier toaletowy znacznie łatwiej się skubie i znacznie trudniej się sprząta ;-)
Ha ha nieźle :)
OdpowiedzUsuńNacio chciał mieć po prostu swój własny wkład w ten obiad:)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam. Cisza zawsze zwiastuje, że dzieje się coś złego.
OdpowiedzUsuńPomocnik! :)
OdpowiedzUsuńrozbawiłaś mnie i rozczuliłaś jednocześnie:) identyczne niemal zdjęcia miałam w telefonie który zgubiłam..tylko mój synek nie miał pora do towarzystwa;)
OdpowiedzUsuńa mówi się, ze cisza to spokój? nie wiem od ktorego roku zycia dziecka;)
haha po co komu zabawki :P urocze
OdpowiedzUsuńAleż On jest kreatywny :)) Brawo! i taki cierpliwy-super :))
OdpowiedzUsuńchwila mamowej nieuwagi a tu już kapusta do obiadu przygotowana :)
OdpowiedzUsuń