Cała cierpię.
Każda najmniejsza komórka mojego matczynego ciała, neuron najmniejszy krzyczy i wije się z bólu...
Serce moje rozdziera się na milion części, a każda kieruje się w inną stronę.
Cała jestem chora. Chora choć zdrowa.
I czuję, jakby to trwało już wieki całe i nigdy nie miało się skoczyć...
Dlaczego człowiek nie docenia?
Dlaczego nie docenia tego, gdy dziecko jest zdrowe.
Gdy można, bez bólu wypić radośnie poranną kawę i w sieci pogrzebać bezkarnie, bo bobas uśmiechnięty obok swobodnie bajkę ogląda.
Gdy można zwyczajnie zachwycić się jaki On cudny i serce przy tym nie pęka, że oczka przeszklone i podkrążone.
Gdy można spokojnie, rozkosznie ułożyć się obok i zasnąć błogo, bez stresu, że przez zatkany nosek ledwo dzieciątko me dyszy.
Gdy można iść poćwiczyć i ze spokojem ducha złapać trochę endorfin, nie martwiąc się, jak maleństwo moje się czuje.
Jakie cudowne jest życie bez tej upiornej, powracającej z uporem maniaka myśli - moje dziecko cierpi. Myśli, która podcina skrzydła, paraliżuje strachem...
Dlaczego tak głupi człowiek, że nie docenia zwyczajnej codzienności w zdrowiu...
Choć w każdej modlitwie skrupulatnie Bogu za zdrowie synka swego zawsze dziękuje...
Ehhh my mamy za sobą 3 miesięczny maraton chorobowy... Głowa do góry! Choróbska odchodzą w cholerę!
OdpowiedzUsuńBędzie i zdrowo :)
Ojej! Zdrowia zycze!
OdpowiedzUsuńoj wiem co czujesz...niestety:(
OdpowiedzUsuńZycze Naciowi duzo zdrowka i mam nadzieje ze juz teraz bedzie mu tylko lepiej...
Swoja droga on mial urodzinki niedawno, co nie?Duzo, duzo usmiechu na buzce zycze!:)
Wiem, wiem, ja też zawsze jak maly zachoruje to wyrzucam sobie, że nie doceniam tych szarych codziennych dni w zdrowiu....
OdpowiedzUsuńczłówiek bardzo cierpi jak dzieci chorują...nawet bardziej niż dzieci. serce się kraje jak się patrzy na cierpienie własnych dzieci w choróbsksch. oby jak najmniej choróbsk.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dziękuję za słowa wsparcia. Bardzo, bardzo!
OdpowiedzUsuńU nas już dużo lepiej;-)
Wychodzimy na prostą;-)