W zasadzie, muszą chyba być maksymalnie pewni swego produktu.
Dlaczego?
Bo w zasadzie ciężko mnie czymś zachwycić.
Wie to mój fryzjer. Wiedzą to też wszyscy inni, którym zdarzyło się zrobić mi na głowie tzw. "kupę".
Wie to Pani w naszym warzywniaku... I moja wspaniała kosmetyczka też...
Najlepiej wie mój mąż...
Tak, z natury jestem maksymalistką. Bardzo dużo wymagam od siebie. Od innych również.
I może wydawać się to trudne do uwierzenia, ale potrafię być straszną zołzą, jeśli ktoś zawraca mi głowę, czymś, co jest nie warte mego, jakże cennego czasu.
Bo nie cierpię bylejakości.
Byle jakich kosmetyków.
Byle jakich ciuchów.
Byle jak umytej podłogi.
Byle jakiego jedzenia w restauracji.
Byle jakiego jedzenia w restauracji.
Proszku byle jakiego do prania nie cierpię też.
Tzw. masówki działają na mnie jak płachta na byka.
Ale najbardziej nie cierpię, gdy ktoś mnie oszuka, rządając dużych pieniędzy za produkt, który okazuje się nieporozumieniem.
Ale najbardziej nie cierpię, gdy ktoś mnie oszuka, rządając dużych pieniędzy za produkt, który okazuje się nieporozumieniem.
Wiem, momentami zakrawa to o jakieś zaburzenie psychiczne;-)
Dlatego staram się walczyć z tym moim perfekcjonizmem. I odpuszczać...
W kwestii dziecka nie odpuszczam jednak nigdy.
A obuwie...
Ze względu na mą miłość do butów dozgonną, w kwestii bucików Syncia mego sprawa ma się bardzo podobnie.
I powiem tu i teraz i wcale nie dlatego, że buciki dostaliśmy w prezencie, że testowane przez nas
buciki marki Bartek, to najlepsze buciki, jakie kiedykolwiek założyłam mojemu synkowi na stópki!!!
Gdy koordynatorka projektu promocyjnego BARTKA i zaproponowała mi ten akurat model
i kiedy przeczytałam opis bucików na stronie BARTEK, pomyślałam sobie - pitu, pitu, jasne, jasne, membrany, owcza wełna, buty oddychają, a ja nazywam się Jennifer Lopez.
i kiedy przeczytałam opis bucików na stronie BARTEK, pomyślałam sobie - pitu, pitu, jasne, jasne, membrany, owcza wełna, buty oddychają, a ja nazywam się Jennifer Lopez.
Ale niestety, czy stety, nos mój matczyny został utarty i honor zwracam.
Buciki są toooootalnie idealne. Może nie mają zbyt dezajnerskiego luku ;-), ale za to...
Od samego wsunięcia na stópki dziecka - łatwo, wygodnie, bez wciskania, wykręcania nóżki, co w zimowych bucikach jest raczej rzadkością.
Już na oko widać, że maluszkowi bardzo wygodnie i stabilnie się w nich chodzi.
Nacio zaliczał w tych bucikach, oprócz kilku psich solidnych kup;-), trzydziestocentymetrowe śniegi, specjalnie - dla testu.
Ale po zdjęciu bucików w domu, stópki były suche i cieplutkie, a ja byłam w głębokim szoku;-) Po trzy razy sprawdzałam, czy to aby możliwe. A jednak możliwe.
Do tego wszystkiego, do dziś buciki wyglądają jak nowe. Ale naprawdę jak nowe. Można by wyczyścić podeszwę z piasku i postawić je na półce w sklepie. A nie były nigdy niczym przeze mnie czyszczone, czy impregnowane.
Ogólnie rzecz ujmując, test ten tak pozytywnie nastawił mnie do marki, którą wcześniej omijałam szerokim łukiem, że nie wyobrażam sobie bucików z innej firmy na wiosnę dla mojego przystojniaka.
Omijałam bo cena... Jednak teraz wiem, że za dobre rzeczy, trzeba odpowiednio zapłacić. A ja strasznie lubię "wysilić portfel", gdy wiem że płacę za coś, co jest wyjątkowo wysokiej jakości.
No i jeszcze ta nowa wiosenna kolekcja... Ehhhh... Szał dzikich ciał!;-) Nie sposób się oprzeć.
Mój Mały nosi już drugą parę Bartkowych bucików i z całą pewnością na sezon letni będzie trzecia...
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńButy wyglądają bdb, a Mały cudny :) Nam kiedyś mama kupiła jakieś droższe buty dla M, ale były genialne, szkoda tylko, że taki szkrab szybko wyrasta z rozmiaru - teraz czekają na drugiego :) Sama też nie kupuję "byle by było". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie szkoda, że takie butki na krótko są...Ale za to, jeśli tak wytrzymałe, jak bartkowe, to warto własnie dla drugiego maluszka schować;-)
UsuńNie znam tej marki, w ogóle słabo znam polskie marki, gdy wyjeżdżałam z Polski jeszcze mnie dziecięce rzeczy nie interesowały... ale wiele lat temu koleżanka powiedziała mi, że jak buty dla dziecka to tylko Bartek:):) I zapamiętałam nazwę na tyle, że gdy kilka dni temu zobaczyłam w naszej polskiej telewizji na Amerykę ich reklamę, że Bartek dla dzieci w Ameryce coś w tym stylu... to zajrzałam tam od razu:) ale do czego ja zmierzałam w sumie.. hahaha no nie wiem...
OdpowiedzUsuńTe kupy to jakaś masakra co się tam dzieje u was :/
A dokumentacja fotograficzna bardzo profesjonalna:)
Buziaczki dla was:)
No ja też bylejakości zdecydowanie mówię nie:)
Ja mam zupełnie tak samo, że do celu na około zupełnie zmierzam, do tego stopnia, że cel ów w końcu z horyzontu znika;-)
UsuńA ja sobie chwalę Korneckiego - butki wyglądem zbliżone do Bartka, równie dobra jakość ale za to cena troszkę niższa ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie znam...Bo w sumie to strasznie słaba jestem w tych dziecięcych markach;-)Ale poszukam;-)
UsuńA mnie zastanawia to, dlaczego z 130.000 miasta znika jedyny sklep sprzedający bartkowe buty. Dlaczego? Nie znoszę kupować butów przez Internet.
OdpowiedzUsuńKurcze, ja też pojęcia nie mam. Szkoda...
UsuńBo rzeczywiście buty dla malucha przez internet, a zwłaszcza takie kosztowne, to ogromne ryzyko...
Bartki chyba sa najpopulrniejsze wsrod mam (tzn ich pociech). ja ubolewam, ze w UK nie mam tego sklepu stacjonarnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oooo kolejny komentarz, że bartki przydałyby się za granicą...Szanowny producencie, może pora na eksport;-)
UsuńNie znam Barktow bo nie mieszkam w PL i podobnie jak Julitta nie interesowala mnie dziecieca moda, kiedy jeszcze w Pl bylam.
OdpowiedzUsuńJa tam lubie Elefanten z Deichmann'a, adidaskow z adidasa i super lekkich sandalkow z bama, ale jestem ciekawa wiosennej bartkowej kolekcj i moze jak bedziemy w Pl to sie skusze:)
Ja do tej pory też tylko elefenten preferowałam. Kilka tygodni przed propozycją bartka nabyłam zimowe elefantki. No, ale niestety, mimo, że również ogólnie rzecz biorąc są niezłe, Bartki je przebiły...Pod wieloma względami;-)
UsuńNasze zimowe elefantki spędziły zimę w...komodzie;-)Bo nawet,żeby na zmianę założyć, w razie gdy te pierwsze by się przemoczyły, nie było szans...
Normalnie nie dalej jak pół godziny temu mówiłam koleżance prawie dokładnie to samo(!?!)... inna była tylko nazwa firmy. Z Bartkiem nie miałam do tej pory przyjemności, Luśka od kiedy zaczęła chodzić śmiga w geoxach :D Dostawała w prezencie od chrzestnej i na początku trochę pukałam się w czoło, bo ta cena... ale teraz, po zimie, złego słowa nie powiem. Buty, zwłaszcza zimowe, to jednak podstawa :D A Nacio jest tak słodki, że normalnie aż mi język przysycha :D
OdpowiedzUsuńOjjj te geoxy...Ślinię się na nie, za każdym razem, gdy pojawia się nowa kolekcja...Ale ta cena...No właśnie - cena. Tak samo, jak u Bartka;-)Ale jeśli warto...
Usuń