Kliknij TUTAJ aby dowiedzieć się więcej o akcji.
Z przyjemnością dołączam się do akcji koleżanki z bloga obok Mayi.
Nie będę ściemniać. Mój poród był najcięższym przeżyciem w moim życiu. Do tematu podeszłam zupełnie lajtowo. W zasadzie w ogóle się nie bałam. Byłam za to bardzo ciekawa tego doświadczenia.
No i wyszło trochę inaczej niż sobie wyobrażałam...
To wszystko jednak nieważne. Najważniejsze, że teraz, kiedy czas przykurzył trochę pamięć, zaczynam doceniać to wielkie wydarzenie i myśleć o nim z wielkim sentymentem i łzą w oku.
Było to cholernie ciężkie przeżycie, ale też najcudowniejsze, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Nie da się tego z niczym porównać.
Poród to dla kobiety tak wielkie święto... To czas jedyny w swoim rodzaju. Tylko jej czas. Jej i dziecka. I jakby nie było ciężko i okropnie, to i tak warto to przeżyć. Bo kobieta nigdy nie poczuje takich emocji, radości, euforii, jak wówczas, gdy z jej brzucha wychodzi na świat jej ukochane maleńkie, wyczekiwane dzieciątko... Pierwszy dotyk ciepłego ciałka, pierwsze spojrzenie na tą nie znaną przecież twarzyczkę, pierwszy pocałunek w malusią główeczkę...
PS. I dlatego właśnie jestem gotowa przeżyć to jeszcze raz. Tylko teraz będę już mądrzejsza i bardziej cwana, ha!
Urodzić swoje dziecko - to jest COŚ :) i ta malusia główka :) - dokładnie tak jak piszesz!!
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę,że wzięłaś udział w akcji. Czytałam o Twoim porodzie i nie byłam pewna czy się zdecydujesz. Mój drugi poród także nie należał do najłatwiejszych,nawet stwierdziłam,że nigdy więcej...jednak teraz twierdzę,że chciałabym jeszcze...:D
OdpowiedzUsuńto Natan bedzie mial rodzenstwo/
OdpowiedzUsuńMy tez chcemy miec kolejne dziecko, ale moze za dwa lata jak Nati bedzie starszy.
pozdrawiam i zapraszam do siebie
www.swiat-natana.blogspot.com
Od początku ciąży wiedziałam, że nie chcę przeżyć traumy i chcę mieć więcej pewności niż niepewności ... :)
OdpowiedzUsuńMówią,że poród jest jak maraton. Ponieważ przebiegłam maraton, mogę coś powiedzieć na ten temat :). Z dwojga wolę biegać maratony! ;). Ale na drugie dziecko się też zdecyduje :D. Powiem Wam jednak jedno. Dla mnie z pewnością jest jeden wspólny mianownik jeśli chodzi o przebiegnięcie ponad 42 km i kilkunastogodzinny poród. A mianowicie FINISZ!!!! To co czułam parę metrów przed metą i na mecie było bardzo porównywalne do tego co poczułam gdy pokazano mi dziecko i usłyszałam płacz córeczki. Szarpały mną te same emocje. Wielkie szczęście, łzy wzruszenia przeogromnego i wielka fala ciepła zalewająca całe ciało a jednak powodująca dreszcze. Emocje niezapomniane do końca życia......i takie szczególne... tylko moje....
OdpowiedzUsuńja też chcę jeszcze jedno dzieciątko, ale trzecie też chce urodzić przez CC
OdpowiedzUsuńJa miałam dwie CC. Pierwsza z konieczności po 19 godzinach porodu (zagrożenie życia synka), a o drugą poprosiłam po 5 godzinach i nie wiem czy tym samym nie uratowałam również życia córeczce, bo zachłysnęła się wodami i urodziła w zamartwicy. nie wiem i nie chcę nawet myśleć co by było gdybym zdecydowała się rodzić naturalnie...
OdpowiedzUsuń