[...]
I weszła w sam środek burzy.
Niechcący.
Ciemno.
Wieje strasznie...
Aż myśli ten wiatr z umysłu zabiera.
I uciekają.
Pędzą.
Jak liście, co je jesień zaczęła już trawić.
I kurz.
Piach w oczy.
Taki, że nie wiadomo, gdzie iść.
Gdzie iść?!
Którędy pójść, żeby dojść?
Strasznie jest.
Ciemno.
Przerażająco.
Chce uciec, ale nie ma jak.
Bo jak uciec od losu?
I miota się w tej burzy.
Wyrywa złej mocy.
Z sił całych.
Jak ptak schwytany w sidła.
Jak ryba w sieć złowiona.
Tchu nie może złapać.
Powietrza!
Powietrza!...
Nacisnęła klamkę.
Weszła.
Klatka stop.
Rzeczywistość zawisła nad jej głową.
Liście zatrzymały się w przestrzeni.
I ziarna piasku też.
W bezruchu.
W powietrzu.
Na samym środku Ona.
Cicho...
Poczuła jak ciepło głaszcze jej ramiona...
- Mama? - zabrzmiał w jej uszach krystaliczny głosik...- Tato! Mama! Choś...Choś...
I chmury rozeszły się.
Ustępując miejsca słońcu, które tak błogo grzeje policzek...
Stoi twardo.
Stabilnie.
Wszystko widać dokładnie.
Przejrzyście.
Jak w krysztale.
Tu jest jej miejsce.
Tu jest jej szczęście.
I nic innego nie jest ważne...
Nigdy nie było.
A burza?
Jaka burza...
Z porannego spaceru zdjęciowego...
Którego owoce już niebawem ;-)
No i się poryczałam :)
OdpowiedzUsuńOjjjj;-*
UsuńNaprawdę pięknie to napisałaś!!! Czasami niestety bywa odwrotnie na zewnątrz słońce za drzwiami burza. Więc szczęście mamy WIELKIE, że w domu możemy znaleźć ukojenie...
OdpowiedzUsuńP.S. a to, że często teraz ubraniowo to się nie dziwię, bo to wciąga bardzo!!! Natanek na jesień będzie miał 92?
Oj tak, masz rację;-)
UsuńNo i rzeczywiście modówka wciąga;-)Nacio powinien rzeczywiście jesienią mieć 92, ale przy tych mikro ilościach, które ostatnio spożywa, to już zaczynam szczerze wątpić...
Piękne ...
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńktoś tu ma talent literacki!:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.kolanapiety.blogspot.com
A dziękuję;-)I ściskam!
UsuńTaka mała istotka a burzę rozwiewa, magia :)
OdpowiedzUsuńTak - magia...
UsuńTeż czasami w nie wchodzę...Bardzo boję się burz... Ale gdy słyszę oć, oć ( bo u mnie to taka wersja;)) udaję twardzielkę...i zapominam że się boję
OdpowiedzUsuń;-*
UsuńPięknie napisane...
OdpowiedzUsuńPo dwóch latach zaglądania tu chyba powinnam się przyzwyczaić, że do Twoich postów z chusteczkami powinnam zasiadać. Wzruszyłam się
OdpowiedzUsuńpięknie piszesz, łzy w oczach aż się kłębią :) Pozdr
OdpowiedzUsuńAle wesołek z Synka, piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuń