niedziela, 3 lipca 2011

Dziecię Boże

Przede wszystkim sytuacja gorączkowa opanowana. I tak, jeśli mogę krótko podzielić się swoimi spostrzeżeniami, to :
-szczepienie było o 9 rano (5-cio składnikowa szczepionka chyba wycofana, więc mały dostał refundowaną i pneumokoki)
-gorączka wystąpiła o 24.00 - 37 stopni
- o 3 było już 38,5 - czopek z paracetamolem Eferalgan - spadła
- o 6 - znów 37,5
- 8 - 37,9 - czopek j.w.
- 10 - 38,5 - zero reakcji - Eferalganu nie polecam
- 12 - 36,5 po rozebraniu bobasa do samego pampersa - kompresach na czółko i kark z podartej     pieluchy tetrowej. - polecam
- 14 - 37stopni i tak cały dzień.
- 19 - chłodna kąpiel - woda 35stopni  - polecam
- 20 spadek temp do 36
- na drugi dzień - 14 - 37,9 -  rozebranie bobasa j.w.
- reszta dnia 37.
- 20 - chłodna kąpiel i spadek temp., ale niespokojna noc.
- 8.00 - teraz spokój:-) (puk, puk w niemalowane)

Po drugie;-)

Dzisiaj mija dokładnie tydzień odkąd ochrzciliśmy naszego pisklaczka. Już od dawna bardzo mi zależało, żeby powierzyć moje dzieciątko opiece Szefa:-) Możecie teraz pukać się w czoło, albo pomyśleć, że jestem nawiedzona, ale w tej kwestii bardzo mi się w ciąży pozmieniało i czuję potrzebę obcowania z Najwyższym, bo jakoś nabrało to wszystko sensu... Do kościoła nie biegam, ale... Chociaż się staram:-)



Uroczystość była PIĘKNA. Odbyła się równo w rok po naszym ślubie. W tym samym kościele, w tym samym też, w którym jeszcze nie dawno tak pięknie z dziecięciem jeszcze w brzuszku przeżyłam pasterkę. Chrztu udzielał ten sam cuuuuuuudowny nasz KSIĘCIU.



Kościółek jest skromny i baaardzo klimatyczny. Na środku, lekko po prawej stronie stoi chrzcielnica. Tam w połowie mszy zbierają się rodziny chrzczonych dzieci z bobasami, Księciu i wszystkie dzieciaki obecne w Kościele. Cała reszta ludzi zwraca się w kierunku tego miejsca.



No i co dalej? Dalej, to wyłam jak stado bobrów, tak mnie to jakoś wzruszyło niesamowicie, że teraz dziecię moje zostało obmyte z grzechu i dołącza do tej prawdziwej rodziny naszego kościoła i od teraz będzie pod opieką Szefa i aniołków i nic mu już nie grozi...

Dobra koniec z tymi religijnymi wywodami, bo pewnie zaraz na prawdę wyjdę na nawiedzoną.
Dodam tylko, że dziecię najpierw było zachwycone ilością światełek, milczało więc z zachwytu, a potem zasnęło i spało do samego końca na rękach moich, co dokładnie odczułam dnia następnego...

Po wszystkim mieliśmy obiadek w bardzo klimatycznej knajpce "Pod Aniołami", gdzie w sumie pierwszy raz spędziliśmy "połączonymi" rodzinami bardzo miłe popołudnie, wśród tysiąca różnych aniołów, przy eterycznej muzyce, w bardzo dobrej aurze:-)



Po trzecie
Wczoraj minął dokładnie rok, odkąd zaszłam w ciążę... Pamiętam jak dziś, jak siedząc wieczorem na nadmorskim tarasie, paląc cieniutkiego papieroska, zastanawiałam się, co my najlepszego zrobiliśmy.
A ilekroć po ulicy szła mama z rozwrzeszczanym bahorkiem, dostawałam dreszczy i oblewało mnie przerażenie, co to będzie jeśli rzeczywiście tym razem zaszliśmy w ciążę... Matko, jakie teraz to wydaje się śmieszne. Bo przecież zrobiliśmy wtedy coś najlepszego, co w ogóle w życiu mogliśmy zrobić...

A po czwarte
Zrobiłam sobie wczoraj prezent. Coś TYLKO DLA MNIE. Coś na co miałam ochotę już dawno temu. Doczepiłam sobie profesjonalnie rzęsy. Zabieg trwał 3 godziny. Trzy upojne godziny na leżąco. Trzy godziny nicnierobienia. Trzy godziny przy dźwiękach cuuudownej muzyki. I tylko muzyki. Trzy godziny tylko dla mnie. A na koniec jeszcze ten powalający efekt. No i super wygoda, bo nie trzeba się malować, bo nawet sote buzia wygląda jakoś tak ładnie...
Mam tylko wrażenie, że tak bardzo spragniona czegoś dla siebie, prosząc Panią o najbardziej wypaśne rzęsy, troszkę przesadziłam... To jest właśnie jeden z przykładów babskiej próżności, ale i tak bardzo polecam.

Przypominam o mojej akcji http://mamuskamartuska.blogspot.com/2011/06/samopomoc-babska.html. Został jeszcze tydzień do zgarnięcia nagrody - niespodzianki. Zatem mamy do klawiatur siadamy i piszemy!


PS. Nie chwaląc się, dziecię zebrało tyle kasy, że jak tak dalej pójdzie to po komunii kupi sobie ferrary, a po weselu willę na Bali :-) Musimy troszkę chyba naprostować tą naszą rodzinkę...

15 komentarzy:

  1. Od miesiąca nie ma w żadnej hurtowni, w całej Polsce - z tego, co zdążyliśmy sprawdzić. Farmaceuci mówią, że prawdopodobnie wstrzymano produkcję.

    OdpowiedzUsuń
  2. 7 lipca ma podobno wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.rynekaptek.pl/dystrybucja/gsk-wkrotce-dystrybucja-szczepionki-zostanie-wznowiona,3571.html

    OdpowiedzUsuń
  4. o rany tyle wątków, że aż nie wiem od czego zacząć :)
    przede wszystkim dobrze, że malusz już w formie :) no i cieszę się z Tobą, bo widzę, że bardzo ważne dla Ciebie były te chrzciny :) uśmiechnęłam się ciepło czytając, że to rocznica ślubu i ten fajny Księciu - fajnie, że zrobiłaś to tak po swojemu.
    no i ta rocznica ciąży... u nas wczoraj minęło! niesamowicie się życie zmieniło i świat wypiękniał choć i wcześniej wydawało się, że jest super, nie? :)))))))

    no i na koniec jak zawsze mój zachwyt nad usteczkami Twego klopsa :) mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. i jeszcze miałam dodać że ślicznie wyglądasz :) i ciekawa jestem tych rzęs więc wrzuć jakieś bliższe foto :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aguś - pięnie to ujęłaś - świat wypiękniał - oj wypiękniał, ale co tam świat, skoro ja nie widzę nic poza moim dziecięciem:-)

    A ta rocznica ciąży to na mnie tak podzialała jakoś wyjątkowo wzruszająco, bo tęsknię kurcze za tym czasem okrutnie. Było przecież niesamowicie, cudownie i wyjątkowo...
    Z resztą ja to ogólnie taka jakaś rozmazana ostatnio jestem. Dzisiaj wyłam na kreskówce o klopsach na cyfrze:-)Mam nadzieję, że ta namoknięta gąbka kiedyś minie.

    A jeśli chodzi o rzęsy, to cóż...Wyglądam jak Żaba Monika...Foto prześlę:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja jestem dziwna - ty tu tyle osobistych a ja o tych szczepionach tylko ;) pewno dlatego, że wierząca nie jestem ;), a w dodatku nie pamiętam kiedy mam rocznicę ciąży... ani rocznicę testu... znaczy kreski na teście. I nie kręcą mnie sztuczne rzęsy :( ale paznokcie to już inna bajka :D
    W każdym razie ochrzczenia gratuluję ;) i fakt - wyglądacie wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hafija - chyba właśnie dlatego, że każdą z nas kręci coś innego, to jest zawsze TU tak ciekawie i zabawnie. A jeśli chodzi o paznokcie, to też jestem fanką i mogę sprzedać Ci kilka patentów;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. To się fajnie składa, bo ja jestem fanką makijażu tylko jakoś nie wiem jak się tym dzielić na blogu... :)I gratuluję Chrzcin My już mniej więcej mamy zaplanowaną ceremonię :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo się cieszę, że napisałaś o chrzcie. Dla mnie to tez bardzo ważne, a teraz właśnie jestem na etapie przygotowań. Już za dwa tygodnie ceremonia...

    OdpowiedzUsuń
  11. ale słodziasznie wyglądacie we trójkę!

    też jestem moooocno ciekawa tych rzęs z bliska :)

    gratulacje z powodu Waszej ciążowej rocznicy!
    buźka!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przede wszystkim tort piękny, dzidziuś wspaniały i obrazek rodzinny jeszcze lepszy. Ale nie o tym, bo zrobiliście coś o wiele ważniejszego - ochrzciliście Waszego słodkiego pisklaczka. I myślę, że Szef z tego powodu jest bardzo ucieszony.
    My ochrzciliśmy małą 3 tygodnie po porodzie - 5 grudnia - dokładnie w tym dniu, kiedy chrzcił się mój mąż i w tym samym kościele:) To taka mała dygresja odnośnie rocznic;)

    OdpowiedzUsuń
  13. NŻ - dawaj, dawaj chetnie coś podpatrzę:-)

    HPM - ciesze się, że jest nas nawiedzonych już dwie;-)

    Be happy - prześlę fotę kochana, tylko muszę brwi wyregulować, co by wstydu nie było, hahaha;-)

    MJ - dziękuję za cały bukiet komplementów, no i fajnie, że jeszcze jedna boża krejzolka do nas dołączyła:-)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.