czwartek, 15 marca 2012

Urodzinowo, czyli o tym, jak Syncio przyszedł na świat. . .

Już wyjaśniam dlaczego tak długo mnie nie było.
Zatem od początku. Dzień urodzin mojego Synuśka był wyjątkowo bogaty w emocje. O samej imprezie powiem krótko - urodzinki wypadły superaśnie, co dokumentuję na załączonych fotkach.
Dużo radości było, oj duuuuuuuużo i śmiechów, chichów, a Nacio fisiował na całego, widząc że jest w centrum zainteresowania ;-P















Ale. . .
No właśnie, ale z Matką porobiły się rzeczy niestworzone, dziwne i niepojęte.
Już tydzień przed, jakieś takieś myśli zaczęły nachodzić ją melancholijne, dylematy typu egzystencjalnego, nad przemijaniem przemyślenia. . .

W przeddzień Matka tak wezbrała, że zaczęło już co nie co wyciekać pokątnie. Kulała się tak po domu niczym rozmoknięta gąbka, rozpamiętując, że tak oto za godzin sześć ból pierwszy ją obudzi (ł), a potem będzie się przez godzin kilka bujać na łóżku, brzuchol wielki masując i liczyć minuty będzie i oddychać, jak położna uczyła.
A potem pojadą. . .

Tak ją te wspominki zmęczyły na sercu, że zasnęła w końcu.
Od rana lista czynności do załatwienia i jazda z koksem, co by wszystko wypadło na sześć, a Synu miał najpiękniejsze i najcudowniejsze urodziny na świecie.
Oczy w mokrym miejscu pobyć, czasu nie miały wcale. Matka poślady spięła, rozmoknięcie swe do środka wciągnęła i do wieczora samego, do gościa ostatniego twarda była jak skała.
Czasem tylko na zegarek zerkając, że   o, właśnie do szpitala dojechali. Zerknięcie drugie - że najgorsze się już zaczęło. . . Że za niedługo będzie. . . Uśmiechając się do gości, patrząc na Syncia miny ku uciesze wszystkich na zawołanie trzaskającego, pamiętała każdą kolejną chwilę. . . Każde słowo lekarza. Każdą radę położnej. . . Ból w każdym odcinku ciała.

Kiedy wyszli ostatni goście, jubilat zasnął od ręki.
Rodzice zostali sami.
Tata.
I rozmoknięta gąbka, która była już tak bardzo wezbrana i rozmoknięta, że zaczęło wyciekać.
W końcu.
I miejsca sobie znaleźć nie mogła i już sama nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. . . Bo wiedziała, że to już za moment, że za chwilę. Że zaraz będzie. Że męczarnie tej dziewczyny cierpiącej zaraz się skończą i zaleje ją ogromna, olbrzymia fala szczęścia.
O 22.47 Matka siedziała na kanapie obok męża swego. Na kolanach trzymała album dziecięcy. Przed oczami twarzyczka nowonarodzonego Synusia. A z oczu ciekły jej łzy, jedna za drugą.
I spadały na kolejne zdjęcia. . .

Bo tak ciężko jest poradzić sobie z przemijaniem. Zawsze było ciężko. A teraz, kiedy los zaserwował jej najcudowniejsze chwile w życiu, a one przemijać zaczynają powoli, to już żal wyjątkowo mocno.



PS. A z tego wszystkiego rozchorowałam się okrutnie i dopiero co, dochodzić zaczęłam do siebie.

17 komentarzy:

  1. ja też taka uczuciowa jestem i aż się boję, że mnie czeka to samo... Trzymaj się dzielnie i zdrowiej, bo pisać trzeba cobym czytać co miała ;))) No i Sto lat dla Natanka! a jeszcze tak niedawno czytałam jaki to bobas jest kochany a tu już dziecię prawdziwe! szok!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sto lat Kochanie. Wszystkiego co najpiękniejsze....

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty to wiesz jak wycisnąć łzy;) Czytając wzruszyłam się, a że jestem pracy (ciiii..) to ukradkiem łzy ocierałam by nikt nie zauważył. Brawo dla Mamusi za wspaniałą imprezę i wszystkiego naj, najcudowniejszego dla Natanka na 1 urodziny!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. sto lat w zdrowiu i szczesciu dla malego i mamuski!!! mnie to czeka za 2 mies - morze lez, choc twoj wpis wycisna 1 mala lezke z mojego oka;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sto lat! NIech zyje NAM! PIekne Twe dziecie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Sto latek dla Natana! :) Choć u nas minął już rok i kilka miesięcy dokąd Klaudia jest z nami, to gdy oglądam zdjęcia lub filmy jak była kilkutygodniowym niemowlęciem, to łezka w oku zawsze mi się zakręci ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Buzi,buzi,buzi dla roczniaka!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. całusy dla synusia!
    a Tobie zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochane moje! Łez wyciskać Waszych nie chciałam...Cieszę się jednak, że nawet takowe anomalie matczyne spotykają się z Waszym zrozumieniem;-)

    No i wszystkim blogowym ciociom dziękujemy za życzenia;-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Sto lat! Dopiero jak się ma dzieci to przemijanie mocno się odczuwa, ech...

    OdpowiedzUsuń
  11. czas tak bardzo szybko pędzi :(, no ale przyjdą nowe radości. życzymy szybkiego powrotu do zdrowia !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Buziole dla Natanka ;-)
    A z tymi wspomnieniami też tak mam ... Albumy wertujemy non stop ... i dobrze , bo czasem już mi się miesza jak było ;-) A po przyszłym wtorku, to już w ogóle nie wiem jak to będzie ;D:D:D

    A Natankowi polecam założyć mini-album, w którym znajdą się tylko zdjęcia z tortem ew. gośćmi ... ukryć i dać młodemu na 18-tkę ;D Mi się nie udało ...chociaż mam szansę nadrobić zaległości :D Bo w końcu 7 zdjęć czy 5 ..to nie tak wiele ...
    Pozdrawiam na ostatnich nogach :D

    I polecam pomyśleć o rodzeństwie ;D wtedy wspomnienia są mniej "gąbczaste";D

    OdpowiedzUsuń
  13. świetnie Cię rozumiem, teraz przy drugim synku jest mi jeszcze trudniej, bo wiem, jak to szybko leci (jak mówię nie wiadomo kiedy), ale wiedz o tym, że przed Wami jeszcze cała masa tych przepięknych chwil, całe życie złożone z cudnych momentów :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach! Czekałam bardzo na zdjęcia! Wspaniałe zdjęcia, gdyż urodziny były WSPANIAŁE!!!! a emocje i układanie sobie wszystkiego w głowie...bardzo dobrze Cię rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki;-P
      I fanie, że nie jestem sama z tymi mymi mamowymi dziwactwami;-)

      Usuń
  15. Rozmiekczylas mnie i skroplilas uczucia ... ja tak mam co miesiac, wspominam, ogladam itp. A co to bedzie jak Ada skonczy rok? 1oo lat Naciu :*

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.