poniedziałek, 14 maja 2012

Eco Mama

Do tej pory informacji na temat eco mam dostarczały mi jedynie media. Przyznaję, że przyglądałam się im z zaciekawieniem. Ich filozofia dotycząca dzieci była mi bardziej bliska, niż daleka. Pewne elementy nawet mi się podobały.

Dzisiaj miałam okazję zobaczyć i usłyszeć "okaz ten" z bliska;-)
Umówiłam się na spacer  z koleżanką, która uprzedziła mnie, że będzie dzisiaj ze swoją znajomą.
Spotkałyśmy się we trzy.

Pierwsze co mnie nieco zaciekawiło to fakt, eko mama przyszła z córeczką w nosidle na piersi. Fajnie - pomyślałam. Do dziś z rozrzewnieniem wspominam nasze spacery "w chuście". Teraz nie mam już odwagi, bo po piętnastu minutach kręgosłup pękłby mi w pół. Eco mama wózka nie posiada w ogóle. . .

Następnie zauważyłam, że eko dzidzia ma na sobie jeden rękawek, rajstopki i opaskę (nie na uszach). Tyle. Skarpetek czy bucików, ewentualnie czapki czy kapturka chociaż - brak. Dodam, że spacer był późnym popołudniem, a temperatura była taka, że po kilku minutach ja samacofnęłam się do domu, żeby zamienić jeden rękaw na ciepłą bluzę i wiatrówkę.
Spoko - pomyślałam. Pewnie eco mama hołduje teorii, aby nie przegrzewać. Może mała już przywykła. . .
Głupio mi się nawet lekko zrobiło, bo Nacio w śpiworku, w kurteczce na polarku, z czapeczką bawełnianą na głowie i chustką pod szyją. A przecież też stosuję się do wspomnianej teorii, zwłaszcza że Syn mój bardzo potliwy ;-)

Poszłyśmy do parczku. Koleżanka nie - mama postanowiła nakarmić swą córcię, która marudziła. Przysiadłyśymy na ławce. Żeby zagaić, zapytałam odruchowo, czy eco mama też jeszcze karmi piersią.
Ano okazało się, że karmi nadal swą jedenasto miesięczną córcię i to głównie piersią, czasami podaje ciut owoców. Hmmmmm.

Dodam jeszcze, że w między czasie wyplątawszy dziecię z nosidła, zdjęła małej eco pieluszkę w grochy i wysadziła małą za ławką. W powietrzu. . .

Natomiast, kiedy zaproponowałam małej ciacho lub chrupę, które mój wylajtowany Syn akurat wpylał, obserwując rówieśniczki - odmówiła bo to słodycze, a ona nie podaje. . .

Wyrodna - pomyślałam. O sobie oczywiście. Ładnie to tak, żeby w syna od maleńkości węglowodany pakować?
Jednak szybko otrzeźwiałam, bo to przecież tylko ciastko małe na podwieczorek było, a nie napad na cukiernię.

No i właśnie. Kurcze, szanuję każdą mamę, razem z nieraz odmiennymi poglądami, ale wiecie co, doszłam do wniosku że przegięć nie cierpię. I działają na mnie jak płachta na byka. Może niektórym się wydać, że jestem ignorantką zwykłą, ale wyznaję jedną podstawową zasadę - RÓWNOWAGA. Uważam, że jeżeli z niczym nie będę przesadzać, to Synkowi nie zaszkodzę. W małych ilościach nie zaszkodzę maluszkowi ani parówką (min. 87% mięsa ofkors) ani ciastkiem, ani nawet herbatką z granulek. Dziecko powinno powoli próbować różnych rzeczy. Natanek je posiłki z "wiejskich warzyw", drób co przy domu robaczki skrobał, jaja zwykle od kur szczęśliwych. Ale kurcze, jak mi rarytasów tych zabraknie, to nie robię afery, tylko gotuję z mrożonki. Jajo od czasu do czasu od kury z klatki tez zabójcze nie jest. . .

Nie rozumiem mam, które popadają w cyco-obsesję, które w ogóle nie dają dzieciom soków, bo tylko woda jest odpowiednia, do zupki dodają wstrętny olej, bo masło szkodzi, i mają zgryz jak zachować stare warzywa, bo nowalijki nie są tak samo okej.

Może gdybym dostała jakieś mądre argumenty, to w końcu bym pojęła. Nie zarzekam się.

44 komentarze:

  1. AMEN.
    A ja karmię dziecko słoikami i mm, na tyłku nosi pampersy, nigdy nie spałam z nim w łóżku, i, co najstraszliwsze, w opinii niektórych, nie jestem matką 24/7, mam swoje życie poza dzieckiem, pracuję, często zostawiam je z opiekunką i wychodzę z mężem na obiad czy do kina. A dziecko jest zdrowe, bardzo pogodne, śmiałe do ludzi, nie boi się nowych miejsc, potrafi się samo bawić i rozwija książkowo. Nie wierzę w jedną prawdę objawioną i jeden przepis na wychowanie dziecka, a ortodoksję uważam za szkodliwą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie taka ortodoksja najbardziej chyba mnie razi.

      Usuń
  2. a jasne, że przegięcia w żadna stronę są jak dla mnie nie teges- no chyba, że ktoś jest fest chory i na wszystko uczulony - to tak, bo nie ma wyjścia- z tym olejem i masłem to na odwrót, - dziecko nigdy nie powinno być karmione olejami - powinno jak najwięcej dostawać masła tego z zawartością 83% tłuszczu w okresie rozwoju mózgu i wzroku - dlatego teraz jest tak dużo młodych ludzi - ślepych zwyczajnie - bo nie jedzą masła - bo jakiś idiota kiedyś powiedział że to szkodzi - a jest odwrotnie - niepowetowane szkody robi w trakcie najszybszego rozwoju brak jajek i masła w diecie dzieci - a tak poza ty - to się nie przejmuj eko-mamami - zdaj się na swój instynkt i rozsądek ;))
    uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie się zdaję;-P

      PS. Uczulenia to już całkiem inny temat.Rozumiem to.

      Usuń
  3. Pozostało mi tylko się pod tym postem podpisać obiema "ręcami":)
    Moja mała przy starszym braciszku od kilku dni wsuwa po kilka biszkoptów dziennie. Jak nie chce wody to dostaje sok, jak nie sok to herbatę granulowaną. zupy ciut dosalam i pieprzę. Czasem parówkę dam w łapkę (sokołów z szynki) i nie mam bladego pojęcia o zawartości mięsa w tej parówce. dzieci śpią z nami, bo mi jest tak wygodnie, a dopiero niedawno gdzieś mi przeleciało przez oczy jakieś "rodzicielstwo bliskości", karmie nadal piersią, bo lubię, ale robię to tylko w domu i nie dlatego, że się wstydzę, ale po prostu na zewnątrz dam małej bułę, którą wtrząchnie zadowolona i niekoniecznie muszę z cycem się pokazywać...itd.itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli widzisz kochana Oazo, to jest dowód, że intuicja i rozsądek to najlepsi doradcy.

      Usuń
  4. Popieram! Równowaga to podstawa. Jakiś czas temu podawali w mediach, że pewni francuscy rodzice karmili dziecko tylko cycem do 12 m-ca i dziewczynka ZMARŁA!! Rodzice zostali postawieni w stan oskarżenia ale nie wiem jak sprawa potoczyła sie dalej...
    Ja nie daję Mikołajowi (15 miesiecy) soków ale za to ostatnio wcinał klopsiki w Ikei aż miło ;) Nie dam frytek ale biszkopciki jak najbardziej.
    Potem takie eko dziecko idzie do przedszkola, szkoły i wcina co mu dadzą a co obok eko produktów nawet nie leżało ;). pozrawiam mamuśkę i Natana,
    kajka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziecko na pewno nie zmarlo od cyca bo to niemozliwe. a mi eko zycie nie przeszkadza. kolezance pasuje czemu Wam przeszkadza? troche tolerancji!!

      Usuń
    2. Big M. go nie lubimy przesady. Kiedys nie bylo nic eko i kazdy byl szczesliwy, a teraz dzieli sie na rodzicow eko-dobrych o pozostalych nie eko jako gorszych bo ich nie stac na eko albo nie zgadzaja sie z ta zasada.
      mnie noszenie w chuscie nieunteresowalo bo mam po ciazy problemy z kregoslupem, pieluszki eko.. nie bede tego prala sorry mamy ere pampersow jednrazowych i w dupie mam bo pralki nie mam ekologicznej a prac codziennie nie mam zamiaru samych pieluch, fuj! a karmienie smaym cycem nie zabilo? moze w krajach afrki nie, bo tam tylko to maja do jedzenia, ale w normalnych warunka przeciez dziecko potrzebuje innych skladnikow odzywczych, zobacz moje tyle je a od 4 miesiecy przybrala na wadze 400g. bo tez jest na cycy a nie na mm po ktorym sie tyje. ja wierze bo po prostu zostala zaglodzona. moja piszczala by z glodu jak by pila tylko mleko. z reszta nie chcialaby pic tylko cyca jak by widziala inne jedzenie glodomor maly.
      kazdy wybral co mu odpowiada.
      ja ekologicznosci nie popieram.

      Usuń
    3. Ja eko popieram bardzo, ale stosuję chyba inną definicję. Pewne zachowania są dla mnie nie dopuszczalne. Zresztą uważam, ze każdy ma prawo wychowywać dziecko wedle własnych wzorców. Nie cierpię jak mi ktoś próbuje jakieś teorie na siłę wciskać. Jeśli uznam, ze są warte stosowania to chętnie. jeśli nie to nie. Czasami uśmiecham się pod nosem jak widzę podobne sytuacje, ale nie oceniam, bo sama bym sobie nie życzyła :)))

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Kajka - no właśnie o to też chodzi, że potem taki dzieciaczek musi normalnie funkcjonować. I chociaż nie popieram "pędu za tłumem", to jednak nie chciałabym, aby mój Synek był wyalienowany.

      Big M.- nie eco mnie razi, tylko pewne przeginki. Napisałam, że szanuję takie podejście, bo każdy ma prawo do własnego, ale nie rozumiem.Nie zamierzałam piętnować bycia eco mamą.

      Rashly - coś w tym jest. U nas wprowadzanie treściwszych pokarmów przyszło naturalnie. Naciowi nie wystarczało już samo mleczko z cyca.

      HPM- zgadzam się w 100%, co mnie w sumie już nie dziwi;-P

      Usuń
  5. Przesada NIE, skrajność NIE.
    Dobrze napisałaś, mnie wkurzają nawiedzone matki które twierdzą, że to co one robią jest absolutnie najlepsze dla dzieci a reszta jest ble. Dyskredytowanie za inne podejście jest dla mnie po prostu niezrozumiałe.

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja karmie natke juz zaraz bedzie 13 miesiecy i na dworze i w przychodni i u kogos i nie przeszkadza mi to :) i patrze gromem z nieba jak pytam czy 5 miesieczniak jakis karmiony jest cycem;)
    ale to juz takie troche zboczenie bo im wiecej ksiazek do magisterki czytam tym bardziej przeraza mnie to co w mm jest.
    ale to cale eko.. hah ja na Twoim miejscu chya parsknelabym w koncu smiechem:D
    ja tez nie ubieram Nataszy jakos przesadnie, zawsze tak jak siebie bo lubimy na chlodniaka chodzic.
    jemy wszystko-dzis pani w piekarmi przerazona spojrzala na mnie ze dam dziecku rocznemu bulke! a co gorsza rogalika maslanego(ktorego jesc nie chciala) i czy ja sie nie boje o gluten:| ludzie maja juz troche nasrane od tego glutenu, alergii i innych.. pieluchy my tez tylko pampersy, parowek juz mi K. zakazal dawac bo to jednak mimo 95% miesia to mieso i tak jest oddzielane mechanicznie. ale ja eko zdecydowanie nie jestem, a i czekoladki dam oskubinek zawsze sprobowac. i warzywa tez daje normalnie te mlode, bo pierwsze slysze o nowalijkach i moze nie zabije to dziecka.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. a a moja pije tylko wode i herbatke z bzu bo nic innego pic nie chce. żadne soki jej nie interesuja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i świetnie. Mój Nacio też nie piłby, gdyby nie chciał. Z resztą długo tak było. Ale ograniczanie się tylko do wody czy kompotu, bo soki mniej zdrowe, uważam za bzdurę.

      Usuń
  8. Zgadzam się z Tobą w 100% - nie ma co przesadzać. Jak dziecko od czasu do czasu zje coś "niezdrowego" to od razu nic mu się nie stanie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza rzeczywistość jest niezdrowa i choć sama staram się tą całą chemię i ulepszacze ograniczać do minimum, to mam jednak świadomość, że trochę i w dzieciństwie maluszek musi tego posmakować, żeby w przyszłości, nie okazało się, że wcale nie jest na to odporny.

      Usuń
  9. Irytują mnie takie święte eco mamuśki traktujące dziecko jak maskotkę, pieska yorka w torebce. Ciekawe czy dalej tak będzie nosić dziecko uczące się chodzić jak jej zacznie uciekać na ulicę. Będzie pakować kilkunastomiesięcznego zbuntowanego malucha do chusty czy nosidła by dojść do sklepu? 11 miesięczne dziecko i mleka i owoce, no sorry. jak ona ma się nauczyć mówić jak nikt jej nie daje możliwości nauczenia się żucia.
    Nessie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masakra. rodzicielstwo bliskosci nie konczy sie na noszeniu w chuscie! autentycznie powinnyscie poczytac co nieco by na ten temat sie wypowiadac :-p

      Usuń
    2. Big m - spokojnie, bez nerwów. Myślę, że Nessie chodziło o to, że wspomniana przeze mnie eco mama, nie posiadała wózka wcale i w zasadzie ma rację, bo nosić można i bardzo to popieram obydwoma rękoma, ale w pewnym momencie to już się robi przegięcie.

      Nessie a jeśli chodzi o żucie, to nie jestem specjalistą, ale to co napisałaś brzmi całkiem sensownie.

      Usuń
    3. dlaczego przegiecie? ja mojego dotychczas nosilam i ciezkie zakupy mi nie byly straszne.
      mlody zaraz konczy 12 miesiecy.
      mozna?
      mozna.

      Usuń
    4. 12 miesięcy to luz. Dziecko jeszcze nie chodzi lun dopiero zaczyna. Ciekawe co powiesz za kilka miesięcy jak Ci dzieciak zacznie wędrować wszędzie tylko nie tam gdzie jest bezpiecznie lub tam gdzie trzeba się udać. Cięzko takiego delikwenta do wózka wsadzić by na ruchliwą ulicę nie wybiegł, a co dopiero gonić łapać i do jakiegoś nosidła wijącego się na wszystkie sposoby węgorza wsadzać. Lub zahustowywać. Good luck !
      Nessie

      Usuń
  10. bo to całe eco to już się zboczenie jakieś robi i modne jest też.
    Dziecko będzie eco dopóki do szkoły nie pójdzie.Tam zobaczy,że inni jedzą słodycze,warzywa bardziej kolorowe niż w domu,mięso.I co??przyjdzie takie do domu i będzie wpadać w kompleksy bo będą się śmiać z takiego dziecka.Niestety tak jest.Można dawać dziecku wszystko ale z umiarem.
    Sama nie jestem za słodyczami ale tylko ze względu na zęby i na późniejszą otyłość a co za tym idzie,masa problemów wśród rówieśników i problemy ze zdrowiem.Ale daje próbować.Kawałeczek.I jakoś mi dziecko (2lata,2m-ce) w sklepie nie wyje po batona,chipsy itp.
    I na mm była od samego początku i bardzo mało przybierała.później się rozpędziła dopiero.I słoiki jadła.I wszystko było ok.
    A już eco mamuśki które 2latka karmią cycem to nie jest fajne.No ja sobie tego niewyobrażam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajne, rozsądne podejście. Co do "cyca" - nie mam nic przeciwko, dopóki nie robi się rażącym zboczeniem. Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Kurcze!Az nie wierze, ale ja znowu Cie popieram w 100%!(Kiedy napiszesz w koncu post pod ktorym bede mogla popsioczyc ze sie nie zgadzam;)...)
    Nie chce nikogo wytykac palcami, ale do takich przesadzajacych mam nalezy jedna z Twoich "blogowych perelkowych"kolezanek, ktorej blog z przyjemnoscia odwiedzac przestalam:)
    pozdrowienia dla Ciebie i Natanka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też często czytając posty tej Osoby zbieram szczękę z podłogi. I trochę współczuję chowanemu w żywieniowym inkubatorze dziecku. Mój synek na mleku modyfikowanym (zwanym "mlekiem z pudła") przez 9 miesięcy nigdy nie był chory, nawet kataru nie złapał, na słoikowym żarciu od 5 miesięcy nigdy nie miał żadnej alergii ani problemów z brzuszkiem. A jak będzie starszy to dostanie i lody, i czekoladę, i colę, i happy meal w Macu. I smacznego!

      Usuń
  12. ja też nie jestem za przegrzewaniem, do co diety to akurat jestem przeciw słodyczom ale nie da ich całkiem uniknąć, Tomuś ma dzienną normę której nie przekracza, choćby nie wiem jak chciał. cyckiem nie se każdy karmi ile mu pasuje o to nie ma co się spierać, ale

    tan cały ruch "eko mama" to jest dla mnie gruba przesada..... w dobie dzisiejszych zanieczyszczeń to ja nie wiem czy cokolwiek jest eko

    poczytałam wstecz, każdy karmi dziecko po swojemu i jest git;) ważne by dziecko głodne nie chodziło a co to tych mniej "eko" pokarmów to wszystkiego człowiek musi popróbować nawet za dziecka;) im bardziej zakazany owoc tym bardziej będzie później kusił do grzechu, raz na jakiś czas można czasem zgrzeszyć nic się nie stanie

    wszystko jest dla ludzi ino w umiarze.

    pozdrawiam a wszystkim eko-mamom trochę więcej luzu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!Bardzo fajny komentarz!
      Zgadzam się, że "syfu" nie da się uniknąć. Można próbować go minimalizować i ja tak właśnie robię, jednak bez przeginek.

      Usuń
  13. :)))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz kochana ile mamy podobnie myślących blogo - koleżanek. A już myślałam, że nie istnieje nikt oprócz nas i fanklubu;-)

      Usuń
  14. Ja staram się nie dawać synowi słodyczy i dosładzanych herbatek ale nie ze względu na eco trendy tylko poprostu zarówno ja jak i mój mąż mamy bardzo słabe zęby i traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa związane z dentystą. Obiecałam sobie, że zrobię co w mojej mocy by małemu tego oszczędzić, bo panicznie się boję, ze może mieć takie genetyczne skłonności. Na dodatek on panicznie boi się lekarzy i do paszczy nie pozwala sobie zajrzeć, na wizycie adaptacyjnej u dentysty nawet do gabinetu nie wszedł choć miało być tylko jeżdżenie na fotelu i zabawa. Nie odmawiam mu słodyczy, dostaje czasem czekoladę czy ciastko, ale póki mam jakiś wpływ na jego dietę nie dam mu cukierka, żelka czy lizaka, ale powtarzam -chodzi mi tylko o zęby. Wiem, że kiedy pójdzie do przedszkola spróbuje prawdopodobnie tego wszystkiego, ale też będzie trochę starszy, a póki co nie wyobrażam sobie borowania dwulatkowi zębów.
    Nessie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię. Jednak dbałość o ząbki to jeszcze nie przegięcie;-)

      Usuń
  15. dokładnie tak, przeginanie nie jest fajne, widzę, że nie tylko ja tak myślę, ale to temat na osobną notkę. Rażące zboczenie hihi... ;)) pozostawię to z tym uśmieszkiem tylko (żeby nie było, popieram ;))

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tam od początku byłam daleka od "eko nurtu"... oczywiście staram się nie przegrzewać, nie karmić słodyczami, piersią obie dziewczyny karmiłam ponad rok itp., ale wszystko to wynika z moich własnych pobudek, a nie z tego, że tak trzeba, czy tak wypada... po prostu - matczyna intuicja...
    co do słodyczy... sama np. wolę dać córkom paluszki niż flipsy, ale tylko dlatego, że flipsy wg mnie bardziej oblepiają zęby, skoro już daję paluszki, to staram się kupować niesolone, tym bardziej, że solonych sama nie lubię, ale nie przeszkadza mi to, że od czasu do czasu sobie "pochrupią" i nie "zabiłabym", gdyby ktoś poczęstował je chrupkami... nie mam dostępu do "eko-warzyw", więc kupuję takie, jakie mogę... jajka staram się kupować od kur z wolnego wybiegu, najlepiej jeszcze jak są to "zielononóżki", ale nie pogardzę i tymi od kur z klatek, jak innych nie ma... wożę dzieci w wózku, o ja wyrodna ;-), ale mimo tego i tak wiele się przytulamy i nie widzę konieczności, aby to było non stop, tym bardziej, że z wózka dziewczynom łatwiej podziwiać świat, mogą w każdej chwili "wysiąść", pozrywać kwiatki, pogrzebać patykiem w piachu, porzucać kamykami, pomoczyć ręce w rzece itp. chusta pod tym względem jest dla mnie mniej praktyczna i mniej wygodna, no chyba, że mówimy o "motaniu" jedynie totalnego maluszka... ale nie wiem na ile zniósłby to mój kręgosłup, który i tak dawał się we znaki po 9 miesiącach ciąży... tak, używam pieluch jednorazowych... może to i najgorsze przewinienie, ale przyznaje się do niego... i mogłabym tak pisać i pisać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. http://styl-zycia.ekologia.pl/dziecko/Ekologiczne-wychowanie-dziecka-Na-czym-polega-ekorodzicielstwo,13195.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Big m - mam wrażenie, że nadal nie zrozumiałaś o co mi chodziło w tym wpisie. Nie mam nic przeciwko eko-filozofii. Sama staram się żyć i wychowywać mojego Synka w zgodzie z naturą, jednak nie popieram i nie rozumiem przegięć-typu CAŁKOWITA rezygnacja z wózka czy "wysadzanie" malutkiego niemowlaczka w zimnym lesie, czy też brak bucików na jej nóżkach, mimo że mama miała całkiem "nie letnie" adidaski.

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj tam, oj tam, laski już dajcie spokój. Nie mieszajmy też bycia "eko" z rodzicielstwem bliskości. Ja np. śpię z synkiem, ale w chuście nie nosiłam, bo ważył 4,5 kg, a brzuch po cesarce rwał jak cholera. Franek wtranżala schabowego, mielone ze sklepu, marchewki czasem od babci z ogródka, a czasem z mrożonki i cóż? Ciasteczko popije mlekiem z cyca, baję na dobranoc obczai, a czasami nawet "klan" i butlą mleka mm lub od krówki nie pogardzi. Rodzicielstwo bliskości nie równa się automatycznie byciu "eko". Proszę sobie też wyobrazić, że moje dziecko jak miało kilka miesięcy to zjadło kilka frytek!!! hahaha:) Natomiast rodzicielstwu bliskości hołduję. Byciu eko-sreko - nie:) Jeszcze jedno - rodzicielstwo bliskości wypływa z intuicji i naszych potrzeb. Bycie eko to raczej moda. A teraz sypcie gromy na mnie za te fryty:)))

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.