czwartek, 21 listopada 2013

Co widzisz?

Pamiętasz swoje dzieciństwo?
Co pierwsze przychodzi Ci na myśl?
Sam /a nie wiesz?
Zamknij oczy...
Pomyśl.
Co widzisz...?
A teraz zapach...
Jaki zapach kojarzy Ci się z dzieciństwem?
Czujesz?
A dźwięk.
Kołysanka?
Piosenka z przedszkola?
A może po prostu Niemen, co krzyczy prosto z płyty ojca.
Co lubiłaś/eś robić z rodzicami?
Co szczególnie?
Widzisz to?

Ja widzę...
Mój tato miał taką książkę z pomysłami jak łatwo wykonać zabawki.
Tak mniej więcej ją pamiętam.
Wybraliśmy marionetkę.
Taki mały trzydziestocentymetrowy facecik.
Siedziałam przy tacie godzinami, patrząc z zaciekawieniem, jak tworzy zabawkę.
Każdy element z osobna.
Kawałki drewna zamienił w części ciała - uda, łydki, korpus...
Głowa była z jakiejś malej piłeczki.
Tata z ołowiu wylał maleńkie dłonie i buty.
Buty wypiłował potem na kształt takich człapaków, jakie nosił Charlie Chaplin.
Potem wyjął maszynę do szycia i uszył maleńką koszulę w czerwoną kratkę...
I spodnie...
Ogrodniczki na mini szelkach...
Super porcięta, które następnie skrupulatnie zaprasował na kant.
Granatowe.
Na końcu przykleił marionetce tyci nos, namalował twarz i przykleił super czuprynę z włóczki.

Człowieczek został za sznureczki zawieszony na krzyżyku.

Cudowny był.
Dla mnie ładniejszy od wszystkich Barbie, jakie miałam.
Bo zrobił go mój tata.
Specjalnie dla mnie...

Bawiłam się nim krótko, bo w moment poplątały się sznureczki.
Siedział potem na półce jeszcze przez wiele lat.
Ale to nieważne.
Najważniejszy był ten czas, który spędziłam z moim tatą...

Jesteśmy autorami dzieciństwa naszych dzieci...
Zdajesz sobie z tego sprawę?
Nasze osobiste dzieciństwo tak strasznie dużo dla nas znaczy.
Tak skrzętnie kolekcjonujemy wspomnienia, żeby je sobie ze łzą rozrzewnienia od czasu do czasu przypomnieć.
Czujemy wówczas ciepło w sercu...Na twarzy pojawia się uśmiech...
Za nic w świecie nie chcielibyśmy zapomnieć tych cudownych obrazów, zapachów, dźwięków...

A teraz my sami mamy być autorami tak ogromnie ważnego dzieła.
Dzieła najwyższej wartości.
Dzieła, które dzieje się każdego dnia...
A my mamy tego świadomość...

Dlatego nie wiem, jak Wy, ale ja zamierzam się do tego tematu przyłożyć, jak do niczego innego na świecie.
I będę się starać z całych sił, aby wyposażyć mojego najdroższego Małoletniego w najpiękniejsze wspomnienia, jakie mógłby kiedyś sobie wymarzyć.


7 komentarzy:

  1. Też pamiętam takie wspólne zabawy z tatą. Mój tata potrafił robić piękne latawce, które potem puszczaliśmy na łące. Robił dla mnie też takiego pajacyka z papieru, który potrafił ruszać nogami, gdy się pociągała za sznurek. Puszczaliśmy razem bańki mydlane i łowiliśmy ryby nad rzeką. Wiem jak ważne są takie chwile w życiu dziecka, dlatego staram się bawić z moim synkiem. Dzięki za dzisiejszy wpis, który przypomniał mi moje dzieciństwo.
    Zapraszam na mojego bloga, tam znajdziesz troszkę pomysłów na wspólne zabawy. Dzisiaj robiliśmy maski :) Mam nadzieję, że się nie obrazisz jeśli wstawię link http://maniamamowania.pl/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju...niby to wszystko wiedziałam zawsze, ale jak tak to napisałaś przejmująco, to aż się troszkę wystraszyłam. Bo najgorsze dla mnie jest, że nie wiem czy robię to dobrze. Czy w pamięci Sebastiana pozostanie to, o co się starałam, czy to, co wynikło z moich słabości?
    Mam w głowie miliony podobnych obrazów do tych, o których tu wspomniałaś... i bardzo bym chciała, aby podobne zachowały się w pamięci i sercu mojego Syna.
    Ale to jest takie trudne. Bo wiem, że najlepiej będzie pamiętał ten czas, który spędziliśmy razem na zabawie. Nie to, że pracowałam, aby zapewnić nam życie na jak najlepszym poziomie. Nie to, że gotowałam, abyśmy jedli jak najzdrowiej i aby w przyszłości pewne smaki kojarzył z "kuchnią jak u mamy". Także nie to, że staram się aby w domu było czysto, aby nie brakowało tego, czego potrzebujemy. W tych wszystkich obowiązkach, w samodzielnym starciu z czasem, z rzeczywistością i codziennością, czuję , że zabieram mu te momenty, które własnie stworzą późniejsze wspomnienia z dzieciństwa. Często brakuje mi siły i chęci na zaangażowanie we wspólną zabawę, lub stworzenie czegoś dla Niego.Brakuje mi również wielu umiejętności....
    Wybacz, że się tak tutaj uzewnętrzniłam u Ciebie, ale sprawiłaś, że wręcz zalały mnie refleksje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wspomnienie :) Mój tata był niestety bardzo zapracowany i spędzał z nami mało czasu. Mama za to była zawsze obok :)

    OdpowiedzUsuń
  4. masz piękne wspomnienie. Moje są najlepsze te spontaniczne, ciut zwariowane, które robiłam z rodzicami/robiliśmy całą rodziną. Bardzo lubiłam to uczucie, że jesteśmy "w tym" razem i możemy wszystko. I ja też chcę, żeby mój syn czuł jak razem możemy wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty na temat dzieciństwa naszych Dzidzioli.
    Nawet kiedyś o tym pisałam.
    Zawsze gdy mam cięższy dzień, przypominam sobie o tym i od razu niesamowite pokłady energii się pojawiają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie to napisałaś .... I ta odpowiedzialność ...

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.