poniedziałek, 28 lipca 2014

Estrogeny.

Wychowywałam się w domu pełnym kobiet.
To znaczy kobieta była jedna - naczelna - mama. My stałyśmy się kobietami z czasem.
My, czyli ja i dwie moje siostry.
Było nas razem cztery.
I tata.
Do tego dochodziły babcie, prababcie, ciocie.
Silne kobiety.
Duża przewaga estrogenów.


Miałam kiedyś w pracy pewnego kolegę.
Mam w zasadzie nadal, tylko kontakt już nikły.
Z domu - rodzynek.
On, dwie siostry, mama, no i tata.
Jego więź z mamą, z siostrami była dla mnie zjawiskiem.
Chłopak bardzo emocjonalny, współczujący, a przy tym zadbany, czysty taki, bez złych nawyków.
Dobrze ubrany, wyprasowany, paznokieć czysty, but też.
Błyskotliwy. Ambitny. Pracowity.
Do tańca i do różańca.
Bardzo fajny facet.

Jego siostra była chora.
Czekała na przeszczep serca w specjalistycznym szpitalu, chyba w Zabrzu.
Była przy niej mama.
Codziennie.
Przy łóżku godzinami.
Wynajmowała pokoik przy szpitalu.
A ten mój kolega w każdy piątek, zaraz po pracy wsiadał w auto i gnał setki kilometrów, żeby być z nimi.
Ze swoją siostrą i mamą.
Pamiętam, jak bardzo mnie to zawsze wzruszało.
Raz opowiedział, że przyjechał, odwiedził siostrę i gdy zrobiło się późno, zabrał mamę ze szpitala do tego małego pokoiku.
Była smutna.
Zmęczona.
Leżeli tak obok siebie w ubraniach, a on ją po prostu przytulał.
I nie mówili za wiele.
Wiedział, jak bardzo było jej ciężko.
Po prostu był.
I choć bał się tak samo, jak mama, wspierał ją z całych sił.
Opowiadał mi to przez telefon.
A ja po drugiej stronie słuchawki wyłam jak bóbr.
Nad ta siostrą.
Mamą.
Nad nim.

Później, gdy brał ślub ze swoją cudną dziewczyną, miałam okazję poznać tę mamę.
Tę mamę, której udało się wychować tak wyjątkowo ciepłego i wrażliwego chłopaka.
Mój syn miał wtedy pięć miesięcy.
Zapytałam jej, jak to się wychowuje takiego fajnego syna.
Zaśmiała się. Zwyczajnie - powiedziała...

A ja mam wrażenie, że w tym przypadku to te estrogeny właśnie. Kobiety, które go otaczały, zaraziły go swą wrażliwością, zrozumieniem, ciepłem, umiejętnością współczucia. Nauczyły go poprzez interakcję z nimi  lepiej rozumieć żeński ród.

I mój syn kiedyś będzie miał rodzeństwo.
Nie wiem jakich hormonów będziemy mieli więcej w naszym domu, ale cieszę się z jednego.
Że już teraz ma przecudowny kontakt z fantastycznymi kobietami - babciami, ciociami.
Wszystkie razem mogłybyśmy z tej miłości założyć fanklub.
Moje siostry są w nim zakochane.
On również absolutnie je uwielbia.

Ostatnio nocowała u mnie moja najmłodsza siostra.
Jest między nami różnica siedemnastu lat.
Bliżej jej do Nacia, niż do mnie ;-)

Zniknęli z mym synem w jego pokoju na długą chwilę.
Nagle syn mnie woła uradowany.
I co się okazuje?
Posklejali kilka kartek ze sobą, aby mieć duży arkusz papieru.
Nacio został odrysowany na leżąco. Potem pokolorowali farbami odbicie.
Następnie poodbijali łapki.
Na końcu Nacio wylądował w wannie.
Moja siostra ma piętnaście lat i jest absolutną idolką mojego syna ;-)

A poniżej kilka zdjęć z drugą - równorzędną idolką ;-)













8 komentarzy:

  1. Też mam siostrę, też 17 lat młodszą. Pewnie Jaruś też będzie miał ją za wzór. Dlatego póki rodzice jej lepiej nie wychowają, lub póki ona sama (może z wiekiem?) się nie ogarnie będę musiała ich trzymać od siebie z daleka :-/ Niestety... u Nas taka sytuacja...

    Hehe i u Nas też jest grono świetnych kobitek, które uwielbiają Jarusia. Mam nadzieję że uda nam się wychować Syna na podobnego mężczyznę do tego którego opisałaś....

    OdpowiedzUsuń
  2. no jasne :) Estrogeny w otoczeniu służą każdemu... i przepiękne fotki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Między mną a bratem 9 lat, kiedyś to była przepaść- teraz żadna różnica. Niestety brat mieszka w Anglii więc mamy słaby kontakt :(

    OdpowiedzUsuń
  4. przepraszam, że nie w temacie, ale widoczna na zdjęciach kolejna Idolka Nacia ma tak piękną narzutkę na sobie, że umrę, jak nie zapytam, gdzie można taką dostać! zaczepiłabym na ulicy, gdyby przechodziła obok mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sweterek kupiony tam, gdzie nic dwa razy się nie zdarza;-)

      Usuń
  5. ja zawsze chciałam starszego brata, ale mam młodszego i cieszę się, że jest. Kiedyś żyliśmy jak pies z kotem, ale z czasem doszłam do wniosku, że nie wyobrażam sobie żeby go nie było. Mój mąż ma 3 rodzeństwa, w tym jedną siostrę (jest najmłodsza) - chłopaki mieli i nadal mają na nią bardzo duży wpływ. Do tej pory ją rozpieszczają, mimo że wszyscy są już dorośli ;)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.