środa, 23 lipca 2014

Niewinne.

Mijałam ją za każdym razem, gdy wchodziłam na nasze targowisko.
Przy jednym w wielu stoisk sprzedawała warzywa.
Owoce.
Jajka.
Szczerze mówiąc zwróciłam na nią uwagę, dopiero, gdy zauważyłam, że jest w ciąży.
Chuda.
Z przodu kształtna piłka.
W ręku kubek z duraleksu z czarną kawą na rozgrzanie.
Innym razem smarowała kromkę chleba pasztetówką.
Jeszcze innym paliła papierosa.
Dziewczyna o szarej cerze.
Ubrana w bure ciuchy.
Bez zęba z przodu.
Cienkie włosy spięte wsuwkami.
Z wielkim ciążowym brzuchem...
Z papierosem w ustach, którego nie wyjmowała wcale, gdy wydawała pieniądze.

Pewnego dnia nie zobaczyłam jej już w tamtym miejscu.
Pewnie urodziła.
Teraz za każdym razem, gdy mijam to miejsce, myślę o tym maleństwie.

Ostatnio wybrałam się na spacer na nasz deptak.
Szliśmy tak sobie z moim nieopierzonym.
Na luzaku.
Bez pośpiechu.
Z naprzeciwka szła dziewczyna.
Młodziutka.
Bardzo skromnie ubrana.
Nastolatka z milionem kolczyków w uszach i pociętymi przedramionami.
Niosła pod sercem dziecko.
Maleństwo, o jakim ja marzę.
Nowe, niewinne życie o jakim latami marzą ludzie, którzy daliby mu gwiazdkę z nieba...gdyby mogli.
I wiem, nie wolno oceniać po wyglądzie, ale...
Mimo to, że powtarzałam sobie to z uporem maniaka, nie zmieniło się moje poczucie, że zarówno dla tej, jak i tej pierwszej dziewczyny, dziecko to jedynie efekt uboczny.

I noszę w sobie tę myśl, z którą tak trudno się pogodzić.
Myśl o niesprawiedliwości.
Bo jak to jest, że jedno, zupełnie niewinne maleństwo, które siedzi obecnie w łonie swojej  mamy, mamy, która jest dla niego całym światem, mamy od której jest absolutnie bezgranicznie uzależnione, po przyjściu na świat trafi w ramiona pełne miłości, mądrości, świadomości, nie mówiąc już nawet o kwestiach finansowych, a inne, tak samo czyste i niewinne, przyjdzie na świat w biedzie, stanie się dla kogoś problemem i nigdy nie zazna tego wszystkiego, co to pierwsze...
Takie jest życie.
Los.
Wiem...
Nie mogę się z tym pogodzić.
Tak mi ich żal.

11 komentarzy:

  1. Eh zgadzam się.. jest tyle par na świecie, które nie mogą mieć dzieci i walczą by je mieć, a jednocześnie jest tyle ludzi, którzy dzieci nigdy mieć nie powinni.. I jeszcze jedna kwestia, gdyby procedura adopcyjna w naszym kraju wyglądałaby inaczej, z pewnością więcej par decydowałoby się na nią i więcej potrzebujących dzieci znajdowałoby prawdziwy dom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest kolejny temat, który mnie w tym kraju dobija...

      Usuń
  2. Jest w tym jakiś podły paradoks i sama też często o tym myślę. Zwłaszcza, kiedy obserwuję matki, dla których dziecko jest ewidentnie kulą u nogi... smutne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety niczym innym jak niesprawiedliwością, nie da się tego nazwać :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Będąc Mamą też często o tym myślę, żal mi tych dzieci bo przecież to takie same dzieci jak nasze własne a jak bardzo inne dzieciństwo ich czeka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też ostatnio o tym myślę...tym bardziej, że jestem w drugiej ciąży...Nawet wczoraj mój mąż wrócił ze sklepu i powiedział, że serce mu pęka jak widzi alkoholika z dziećmi-można się domyślać sposobu odzywania-tu nie muszę opisywać:(
    Gdy leżałam z pierwszą córeczką w szpitalu, leżały ze mną dziewczyny, które wychodziły w ciąży na fajka, jedna się chwaliła, że pije piwo w ciąży! Masakra!
    Jest taka niesprawiedliwość i ja też mam wielokrotnie łzy w oczach widząc ją na ulicach i czując bezradność.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak jest. Gdy byłam po raz pierwszy w sytuacji planowania dziecka i patrzyłam na takie przypadki to mnie krew zalewała... Ja nie mogłam zajść a one przez przypadek... Efektem ubocznym jak piszesz... Gdy po ciąży numer dwa leżałam na położniczym była dziewczyna która paliła karmiąc... A ja zero pokarmu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wczoraj już przeczytałam Marti Twój wpis i tak odpowiedź od wczoraj noszę w sercu. Zgadzam się z tym, że są na tym świecie ludzie, którzy dzieci mieć nie powinni. Ale nie odnoszę tego do tych dziewczyn. Bo prawda jest taka, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny i nigdy nie jest w 100% tak jak nam się wydaje. Może być tak jak piszesz. Że dzieci nie trafiły w ramiona miłości. Ale może być też zupełnie inaczej. Bo macierzyństwo zmienia, rozwija i uwierz mi znam i takie dziewczyny jak ta z bazarku, które po urodzeniu dziecka mimo biedy były wspaniałymi mamami. Może być w życiu też tak, że dziecko urodzone u tej młodej mamy będzie w przyszłości kimś wielkim, może uratować ludzkość. Bo jego historia miała właśnie taka być i z takiej mamy miał się urodzić. I znam też sytuacje dzieci urodzonych przez mamy zadbane, dobrze sytuowane, dbające o dietę w ciąży i bez nałogów, dzieci dobrze ubranych, ba nawet przytulanych ze słowami miłości, a bitych i nieszczęśliwych...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma chyba nigdzie definicji "dobra matka"..no ,bo dobra to jaka? Czy to ta z wypchanym portfelem,czy ta ktora 15latkowi jeszcze nosek podciera,czy ta co da klapsa jak jest u kresu wytrzymalosci emocjonalnej??Pokaz mi ,ktora to i dlaczego wlasnie ona?!Ciaza jest cudem,jest darem tylko nie kazda ma okazje tak wlasnie to odbierac,bo..chlopak wlasnie dla ciazy ja pozucil,rodzina odeslala do domu opieki,albo zyje z rodzenstwem na jednym pokoju i sama nie ma jak sie utrzymac.Powodow jest milion i czasem nawet nie wiemy jak bardzo taka dziewczyna czuje sie zagubiona,porzucona i niechciana.Starasz sie o dziecko?Jesli sie starasz swiadomie to znaczy,ze masz sie wlasnie lepiej-jestes w sytucji kiedy jestes na nie gotowa,kiedy twoje zycie jest na nie gotowe ,a czesto zdaza sie ,ze ciaza przychodzi w momencie kiedy jestes bez niczego i na dodatek za chwile sama bedziesz mama i tata ,bo tata nie jest gotowy.Pisze to ciezarna ,ktorej 8miesiac nie pozwala sie poruszac ,a dwoje starszych dzieci domaga sie calodobowej uwagi i choc czasem ciezko emocjonalnie to nie moge sie doczekac az powitam najmlodsze;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam 18 lat i Synka, który za parę dni skończy 7 miesięcy. Nie ukrywam, wiadomo, że była to wpadka. Czyli jak to Pani nazwała - efekt uboczny. Wyglądam jak zwykła dziewczyna. Pewnie wiele osób,które widziało mnie z brzuszkiem i teraz z wózkiem oceniło
    : taka młoda, nie poradzi sobie, dziecko będzie niekochanie itd. Ale... Ale mój Syn, moje dziecko dostaje 150% miłości. Od rodziców, od dziadków. Ma wszystko co potrzeba. Nowy wózek, łóżeczko, kosmetyki, płatne szczepienia, jedzonko i nadal karmione jest piersią. Codziennie się uśmiecha. Jest bezpieczne. Może też nie wyglądam, na kobietę, która dobrze zajmie się dzieckiem, ale staje w obronie młodych mam, które tak często są niesprawiedliwie oceniane. Nie chcę na Panią naskakiwac, to nie jest krytyka. Po prostu musiałam to napisać. Marta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam 32 lata, a moja mama miała 19, gdy zaszła ze mną w ciążę. Nie zdała przez to matury, nie poszła na studia. Całe życie ona i mój tata musieli ciężko fizycznie pracować, a i tak ledwo wiązali koniec z końcem. Moja mama wiecznie zmęczona, smutna, zdenerwowana. Dzieci takich rodziców mają ciężej niż dzieci rodziców, którzy wiodą szczęśliwe życie, wyluzowani, weseli, korzystający z życia. Mówię oczywiście o tych dobrych rodzicach, a nie patologiach.

      Usuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.