wtorek, 8 marca 2011

Kobiety... Opowiem Ci historię.

Będąc jeszcze w szpitalu obiecałam sobie, że o nich napiszę. Kobiety. Każda z innej bajki, każda nosila w sobie inną historię, ale miały też jeden wspólny mianownik - wszystkie walczyły o swoje nienarodzone dzieci.

I.  Dorcia - Bohaterka

Była moją pierwszą poznaną koleżanką na oddziale. Dzieliłam z nią pokój. Była w 31 tygodniu i zaczęły odchodzić jej wody. Pewnego dnia obudziła się w nocy i stało się. Nie wiadomo dlaczego. Lekarze pytali ją czy się nie przemęczała, czy czasem nie dźwigała niczego. Ale nie. Dzień przed tym wydarzeniem spędziła wyjątkowo leniwie, bo maż wyjechał na kilka dni do Anglii. Z nudów więc cały dzień przespała. Ale i tak nie raz obwiniała się, że to musiało się stać przez nią...

Kiedy weszłam do pokoju, zobaczyłam leżąca w półmroku, przerażoną dziewczynę. Nie mogła w ogóle wstawać, nawet na siusiu, bo każdy ruch groził wypłynieciem pozostałych wód. Lekarze mówili, żeby tylko wytrwała 2 dni, aby zdąrzyli podać jej lek na rozwój płucek dzidziusia, bo bez tego, mogłoby być na prawdę niebezpiecznie... Czytaj - dzidzia mogłaby nie przeżyć.

Leżala zatem jak truśka, bojąc sie palcem u stopy ruszyć, aby tylko nie wywołać wycieku wód lub nie daj Boże skurczy. Dostawała leki przeciwskurczowe, dożylny antybiotyk, aby przez pęknięcie w błonach nie doszło do zakazenia dzidziusia. 4 razy dziennie robiono jej na leżąco ktg, a gdy minęły najgorsze dwa dni, codziennie wożono ją na wózku na badanie poziomu wód... W każdej chwili groziło jej cesarskie cięcie, w celu ratowania dzidziusia.

I w takim rytmie Dorotka przeleżała jeden tydzień, potem drugi, trzeci... Kobiety na oddziale przychodziły i odchodziły. Ja towarzyszyłam jej kilkanaście dni, a ona cały ten czas leżała. Obecnie minął czwarty tydzień. Wody przestały z czasem się sączyć, a nawet ich poziom zaczął troszkę rosnąć...

Dorcia jest dla mnie prawdziwą bohaterką, a jej historia dowodem na to, że zawsze trzeba mieć nadzieję... Bo każdy ma swojego Anioła Stróża, a kobieta w ciąży nawet dwóch.

3 komentarze:

  1. Bardzo wzruszają mnie historie kobiet. Czas w szpitalu też dał mi wiele przykładów (nawet mój własny), że silna wiara w to, że się uda i do końca trzeba walczyć przynosi niezwykłe zakończenie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. przerażające jak na wiele rzeczy nie zależy od nas; dokładnie, czuwał nad nią Anioł Stróż, bo gdyby nie to, dzidziuś nie miał by mniejszych szans :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. takim kobietom należą się pomniki, jak pomyślę ile nerwów zjadąłm w zdrowej bezpiecznej ciąży to nie chcę sobie wyobrażać co przeżywa ta bidula... brrr...

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.