środa, 1 lutego 2012

Spacer nie zawsze wesoły.

Fajna pogoda się zrobiła w końcu. Taka jaką lubię. Jędrna.
Słońce wysoko. Niebo niebieskie. I mrozisko w pycha szczypie. U - WIEL - BIAM. Nawdychać się tak. Dotlenić swe domowokurze płuca. Zmarznąć na kość, by potem móc już w domu celebrować rozgrzewanie. Zaparzyć pysznej kawy z cynamonem, zwinąć się na kanapie i odtajać powoli, czując takie spełnienie fajne, że tak o to właśnie, coś fajnego zrobiło się dla swej i dziecięcia zdrowotności.

Odkąd przestało lać, z Naciem spacerujemy codziennie. Mimo nawet gilów po pas, które jako objaw jedyny, nie są podobno przeciwskazaniem. Gile przed wyjściem ściągamy, na cebulę maluszka ubieramy, buziola kremem smarujemy i ruszamy, wymrażać te kozy okropne. Czasem z Tatusiem Maciusiem. Częściej sami. . .

No właśnie sami. I wiecie co Wam powiem, strasznie przykre są takie samotne spacery. Zwłaszcza odkąd spacerówka tyłem do mamy doświadczalnie odwrócona. Często też maluszek zasypia.

No a wtedy Matka maszeruje w ciszy pchając wózek. Przemierza na pamięć już znane osiedlowe uliczki. Ogląda co ładniejsze firanki w oknach, które widziała już milion razy. Mija inne...Wózki pchane przez babcie, nianie. Samotnie spacerujących Mam jest mało. A kiedy przypadkiem jakaś się trafi, to mijają się w milczeniu, rzucając krótkie tylko spojrzenie, lekko podbarwione uśmiechem. Krótkie, a niosące tą niewypowiedzianą wiadomość - czuję to samo, co Ty. . . Co z tego jednak, jeśli odwagi nie ma, żeby ot tak  zagadać. I po prostu, po ludzku, o zupkach, kupkach i lekarzach rozmawiając, wspólnie pospacerować. . .

35 komentarzy:

  1. Lubię to Twoje pisanie:D
    Też tak mam ze spacerami- choć od dwóch dni nie wychodzimy:/
    Pamiętam jak spacerując z mężem- i brzuchem;), minęliśmy tatę z wózkiem. I ten tato, spojrzał i uśmiechnął się tak, że nas zamurowało- bo uśmiech ten mówił jedno:"Zobaczycie jak za parę tygodni będzie cudownie":D
    I mimo, że minęło ponad pół roku od tego zdarzenia, to ciągle to mamy w łepetynach:D

    OdpowiedzUsuń
  2. do mnie się raz pewna mama odezwała, ale to chyba tylko dlatego, że jej dziecko było bardzo zainteresowane dzidzią w wózku :). A tak poza tym to też tak mam jak spaceruję. Już nawet myślałam czy by nie rozwiesić jakichś ogłoszeń że szukam współspacerowiczki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja odkąd tak mrozi nie wychodzę, nie mam odwagi, nie cierpię mrozu! Ale lubię samotne spacery, bo jedynie wtedy mogę naprawdę zebrać myśli i pobyć "sama ze sobą" zwłaszcza kiedy Synek śpi :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio słyszałam fajne zdanie, że nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani ludzie...;-P

      A dla maluszka to strrrrrasznie zdrowe, więc polecam.

      Usuń
  4. Ja lubię spacery w ciszy i spokoju, dziecko chłonie otoczenie, a ja mogę sobie np posłuchać muzyki :) my jeździmy buzią do mamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kurza twarz nie cierpię ciszy i spokoju. No, chyba ze chcę wypocząć, ale spacer w -dziesięciu stopniach raczej temu nie sprzyja;-P

      Usuń
  5. Już od jakiegoś czasu (bo jeszcze będąc w ciąży) podczytuje Twojego bloga i bardzo mi się podoba. Ja pisać nie potrafię ale zapraszam do oglądania naszych obrazków :)

    Ja też uwielbiam spacery chociaż przyznam szczerze, że dziś mróz nas wystraszył i zostałyśmy w domu. A na samotne spacery polecam audiobooki. To super sprawa i można wtedy chodzić i chodzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa;-)I dzięki za fajny pomysł...

      Usuń
  6. Doskonale Cię rozumiem, bo mąż dużo pracuje i najczęściej czuję się jakbym była samotną matka ;( Spacerki w samotności i ciszy to u mnie niestety standard... Choć staram się też umawiać z koleżankami na wspólne spacery, bo o kupkach też czasami muszę z kimś pogadać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aha, ja nie potrafię jeździć z obróconą spacerówką w kierunku jazdy. Tylko raz się tak wybrałam na spacer. Po prostu nie mogę nie widzieć Klaudii buziola ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie ten eksperyment nie przypadł do gustu. Mimo, że Nacio zachwycony widokami jutro wracamy do normalnej pozycji.Czyli fejs tu fejs.

      Usuń
  8. Hej!czytam Twojego bloga regularnie(jeden z ulubionych)i jako mama 8-tygodniowego malenstwa musze Ci powiedziec, ze chetnie bysmy sobie z Toba i Twoim Kapelusznikiem pospacerowali:)pozdrawiam i czekam na kolejne posty:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i dziękuję Ci za przemiłe słowa. Całusek!

      Usuń
  9. Ty! Ciotka! Nie marudzisz za dużo?!:) Z dzieckiem w domu siedzisz, możesz na spacer z nim iść - sama - właśnie! Nie opiekunka, babcia, dziadek, tylko Ty! I ciesz się, że sama, a nie z tatą:) Ja wiem! Z tatą też fajnie, ale możesz sobie spokojnie porozmyślać, na ławce usiąść na 5 sekund, bo zimno! Pomilczeć przez chwilę, bo dziecię śpi. Myśli na marzeniach skupić!

    A co do mam mijanych, to też mam takie odczucia: face to face, uśmiech nieśmiały, spojrzenie na dziecię i minięcie...
    Ale powiem Ci szczerze, że jak jestem na spacerze, to mi się nie chce o kupach gadać, o nocach cięższych, bo z katarem, o obiadkach, sradkach:) Ja się wyłączam i z Synem po raz kolejny świat poznaję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz kochana to chyba w tej kwestii mamy trochę inaczej, bo ja dość mam już tego milczenia całodobowego i rozmyślania w samotności. Mnie ludzi potrzeba do życia i towarzystwa jak powietrza!Taki już ze mnie typ, że przyjemność czerpię z towarzystwa, a nie z samotności, której mam aż już po kokardy.

      Usuń
    2. Marcia, zapraszam do mnie, Masz niedaleko, a tu zobaczysz jak wiele mam samotnie spaceruje :)!!!. Może na Twoim osiedlu akurat większość to pracujące mamy, ale u mnie!!! Od wyboru do koloru!! Ja lubiłam samotne spacery jak Hania była mniejsza. Resetowałam się wtedy.

      Usuń
    3. Dzięki Gosiu;-P Kawałek jednak mam...Czekam do wiosny, kiedy zaczną się zabawy w piaskownicy. Tam już tłumy mam na ławeczkach.

      Usuń
  10. Oj chyba faktycznie Ci wyjścia potrzeba - do ludzi! Idź Kochana, posłuchaj głośnej muzyki, popatrz na ludzi, jak się bawią, tańczą, sama się pobaw...Odstresowania Ci trzeba i zmiany klimatu na chwilę. Ja mam to samo...

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja nie cierpie samotnych spacerów gdy brzdąc zaśnie ok 30 minut godzinę ... ja jest cipło to jeszcze siądziesz poczytasz książkę ale np Norb miał tak ze jak się zatrzymywałam to sie budził ... moze wejdz na jakieś forum regionalne??? zobacz moze niedaleko sa inne mamy ?? jak tak poznałam grono innych mam i obecnie dwie przyjaciółki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój do dzisiaj sie budzi po zatrzymaniu a ma już prawie 11 miesięcy... Dzięki za pomysł z forum;-D

      Usuń
    2. mój też się tak budzi ja staję (nawet na przejściu dla pieszych na sekundę):). A czasem łażę już taka zmarznięta wokół mojego bloku bo Adaś sobie śpi i nie chcę go budzić.

      Usuń
  12. To prawda...pogoda fantastyczna. Jak mówię, że idę na spacer to wszyscy są przerażeni i się dziwią, że jak to? w taką zimnicę? ale ja dbam o to, aby JJ miał ciepło, więc nic nam nie grozi, a przynjmniej zarazy wytępimy wszelkie. Ale taka pogoda niestety nie sprzyja licznym spotkaniom z mamami. Dlatego ja często dzwonię wtedy do swojej mamy. Lubię czasami spokój i ciszę, ale najczęściej jak jestem na spacerach u teściów i chodzę sama po lesie. Wtedy można wiele przemyśleć. Natomiast ja nie zgadzam się z większością, jeżeli chodzi o kierunek jazdy Malucha. Uważam, że jeżeli jest zadowolony gdy patrzy na świat a nie mamę (tak właśnie jest u nas) to trzeba to zaakceptować. Ja osobiście już dawno sobie obiecałam, że moje lęki, poczucie samotności nie będą ograniczały Kubusia i jego poznawania świata. Bo to są moje uczucia a nie jego:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój jeszcze patrzy na mnie, a pobliski park mi strasznie już zbrzydł ;) A tak poważniej to u nas sporo dziadków chodzi i ja. Czasami mimo zimy na rowerze ktoś przejedzie. W ciąży się cieszyłam na myśl o tych spacerach a teraz średnio, ale i tak je lubię. Czekam na wiosnę i dłuższe na starówkę i wzdłuż Wisły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tak można się było wymienić otoczeniem...Chętnie bym wzięła ten Twój park na troszkę;-P

      Usuń
  14. Och jak ja to rozumiem. Mijam się w parku codziennie z paroma tymi samymi samotnie spacerującymi mamami i właśnie... jakoś odwagi tak brak, żeby ot, zagadnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do wstydliwych nie należę ha ha ha, a i tak jakoś tak dziwnie. No i nie wiadomo jaka ta współtowarzyszka się okaże;-P

      Usuń
  15. My nie wychodzimy jak jest więcej niż -12 boimy się :) A z mamami też czasem chętnie bym pogadała ale jakoś głupio się narzucać...pewnie one myślą to samo. Szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie zdania są podzielone co do tych spacerów w mrozie.

      Usuń
  16. życzę odwagi, ja się przełamałam i mam teraz dwie spacerowe towarzyszki, od razu czas szybciej płynie, a i dzieci się socjalizują:)Pewnie,że przyjemnie czasem w samotności pospacerować,ale tylko czasem.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za słowa otuchy;-P
      W samotności to ja wolę w saunie;-)

      Usuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.