"Widzisz Nacio jak dobrze mieć mamę pisarkę? Można dostawać nowe buty..."- powiedziała moja młodsza o siedemnaście lat siostra do swojego młodszego o dwanaście lat siostrzeńca, przy okazji pakowania go do fotelika samochodowego, zanim ruszyliśmy w drogę.
Strasznie mnie to rozbawiło, ale też rozrzewniło. Nigdy mi przez myśl nie przeszło nawet, żeby siebie postrzegać w kategorii pisarki. Marzenie o byciu nią, nie opuszcza mnie ani na krok.
Ale do bycia jeszcze lata świetlne mi brakuje, a tu taka nobilitacja z ust jakże wymagającej i wybrednej w tych czasach NASTOLATKI ;-)
Rzeczywiście, skorzystałam z propozycji marki BARTEK i zgodziłam się na sprezentowanie nam pary bucików.
Kurier przyniósł je w piątek. Nacio mając wprawę, po przebytych treningach bożonarodzeniowych, w przyjmowaniu niespodzianek zapakowanych w kartoniki, piszczał z radości. A gdy ujrzał swoje nowe obuwie, w oczkach jego zapaliły się iskierki zachwytu. Tak, może to nie męskie, ale Synu mój wraz z mlekiem matki wyssał umiłowanie do butów.
Natychmiast kazał sobie przyodziać ów prezent. Następnie wykonał w nich szaleńczy, popisowy kłus przez mieszkanie. Butki suuuper! Pełna akceptacja.
W terenie też...
Do tego stopnia, że stały się inspiracją do wykonania ryzykownej czynności, nigdy przedtem jeszcze nie wykonywanej...
Jakiej? Ehghmmmm.
Powiem tak, musielibyście widzieć moja minę, gdy odwróciwszy się w aucie do tyłu, do Syna swego pierworodnego, odkryłam, że chłopina ów zjada zwinnie wkładając sobie rączką do ustek swych niewinnych... Śnieg z podeszwy z piachem zmieszany! Mrucząc przy tym cyt. "Mmmmmmm".
Mina Matki - bezcenna.
Syna z resztą też...
My tez mamy bartki jedne zimowe i elefanten i wlasciwie dla mnie roznia sie tylko tym, ze bartka kozaczek latwiej nalozyc na synusiowa nozke a elefanten trudniej, za to te drugie maja w srodku fajne futerko bartki nie. :)
OdpowiedzUsuń"snieg z podeszwy zajada" jakbym o moim kombinatorze czytala :D
Mam bardzo podobne odczucia,nie wiem tylko czy mamy ten sam model, bo nasze odbieram trochę jak takiego mercedesa wśród butów, już na oko widać że wygodnie się w nich chodzi i tez mają owcę w środku;-)
Usuńdzieciaki są niesamowite po prostu:) Mój już za chwilę małżonek mówi, że jak nasze dziecko pójdzie we mnie i będzie takie świrnięte to on nie wytrzyma;p
OdpowiedzUsuńHahahaha, no to tylko poczekaj;-P
Usuńuwielbiam twoje pisanie
OdpowiedzUsuńA ja kawkę w Twoim towarzystwie;-)
UsuńPomysł ze zjadaniem śniegu z butów bardzo ciekawy ;) Mina na pewno musiała być rewelacyjna ;)
OdpowiedzUsuńNiebywała;-P
UsuńHmmm, wygląda na to, że mój Kościak także ma "mamę-pisarkę" ;)
OdpowiedzUsuńWiemy o co chodzi, hahaha;-P
Usuńnie no koniec........padłam ze śmiechu i wciąż leżę. Już widzę oczyma wyobraźni chłopinę naszego po domu tuptającego w charakterystycznym "galopie". On to jest dopiero:)
OdpowiedzUsuńahh te dzieciaczki i ich pomysły- nie do pobicia!:)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się tutaj, dodaję się do obserwatorów:)
pozdrawiam:)
Witam cieplutko!Dziękuję i zapraszam;-)
UsuńHeej, zostalas nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńPytania znajdziesz na moim blogu : http://przyszlosc-zaczyna-sie-dzisiaj.blogspot.com
Dziękuję serdecznie, ale nigdy nie biorę udziału w takich zabawach. Ściskam cieplutko!
Usuń