środa, 29 stycznia 2014

Mamcia.

Gdybym mogła, to zjadłabym swojego syna.
Schrupałabym i połknęła ze smakiem.
A potem kolejno oblizała paluszki...

Uwielbiam go.
A to w jaki sposób oczarowuje mnie, urzeka i rozkochuje w sobie nie mogło obejść się bez zapisków - ku pamięci.

No właśnie. Pamiętam taki czas... Jeszcze nie tak dawno, gdy podejrzewałam, iż wychowuję seryjnego mordercę, tudzież innego psychopatę lub dewianta ;-)
Tak, tak. Wierzcie mi, że i takie skrajne myśli czasem snują się po potarganej głowie matki.
Dlaczego?

Otóż od pierwszych dni otaczaliśmy naszego synka i z pełną odpowiedzialnością piszę -śmy, tak wielką miłością, że nie ma chyba słów, którymi można by ją wyrazić.
Całowaliśmy, głaskaliśmy, nosiliśmy, kołysaliśmy, tańczyliśmy tuląc i nieskończoną ilość razy dziennie mówiliśmy - kocham Cię...
Na początku niemowlak nie rozumiał. My z uporem maniaka powtarzaliśmy. Potem rozumiał, a my dalej bez ustanku...

A On...
Nic.
Echo.
Zero emocji zwrotnych.
Przypadek o tyle beznadziejny, że nie było szans na tulenie, całowanie. Nie cierpiał tego. Nawet przez sen odpychał głaszczącą go dłoń...

Wtedy właśnie zaczęłam to podejrzewać...
Nie mogłam inaczej sobie wyjaśnić dlaczego chłopiec, który w tak ogromnym stopniu permanentnie zalewany jest ciepłem i miłością, może być aż tak oziębły...
Nie rozumiałam tego. I bałam się...

Aż do pierwszego dnia, gdy usłyszałam - ciociam cie!
Umarłam z rozkoszy. Ze szczęścia. Ze wzruszenia.
Jest dla niego szansa - pomyślałam...

Ostatnio Nacio zmienił się bardzo. I to właściwie z dnia na dzień. Zupełnie, jakby w nocy kosmici uprowadzili mi potomka, a zesłali na jego miejsce jednego ze swoich.
Dlatego właśnie wierzę w soki rozwojowe;-)
A im dziecko starsze, tym bardziej wyrazisty jest nagle następujący rozwój.

Pewnego wieczoru mój syn, owinięty w ręcznik, niesiony przez swego tatę z łazienki, spojrzał na mnie i rzekł nonszalancko:
- Witaj mamo.

Matka usiadła.
I rozpłynęła się urzeczona elokwencją swego pierworodnego...

Od tamtego czasu syn gada jak nakręcony zdaniami złożonymi, pełnymi wyrafinowanego (jak na niespełna trzylatka) słownictwa. Coraz bardziej umiejętnie i świadomie obsługuje  komputer i telefon dotykowy...
No i emocjonalnie...
Jest absolutnie rozkoszny. Miliony razy dziennie wyznaje miłość mnie, swemu ojcu, psu - Dolkowi oraz wszelkim przedmiotom codziennego użytku.
Nacio "toka" swój komputerek, podusię, miseczkę, autko i nową drewniana kolejkę...
Tuli się, wchodzi na kolana, mówi, że tęsknił, całuje...
W pysia...W czółko...Po rękach...
Ja rozpływam się notorycznie i w ogóle cały czas się zastanawiam, jak ja jeszcze taka rozpłynięta z miłości do swojego synka, trzymam się w kupie i normalnie funkcjonuję.

Bo to ciągle nie koniec tej fantastycznej metamorfozy. Codziennie malec zaskakuje czymś nowym.
Od kilku dni na przykład nazywa mnie "mamcią".
Tak! Już nie jestem zwykła mamą, tylko mamcią jestem!
Mamcią, która wielokrotnie słyszy obezwładniające : Nacio toka mamcię!
Czaaaaaaad!





A takie serduszko z tej naszej miłości sobie ostatnio ukulaliśmy ;-)


15 komentarzy:

  1. Ehhh jak ja to uwielbiam. Te małe rączki, obejmujące mnie za szyję, sprawiają, że nic innego na świecie nie jest ważne, a każdy smutek traci na mocy. Ten dziubek wystawiony do całowania...najsłodszy mój :) Chyba każda Mamcia się rozpływa w takich momentach...to największa nagroda za wszystkie nasze trudy i wysiłki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie!
    Najcudowniejsze na całym świecie jest właśnie wyznanie miłości usłyszane z małych usteczek dziecka. Ja czuję ją także w każdym "tocham cię", przytuleniu, wycałowaniu. Takie uczucie jest po prostu nie do zastąpienia :)
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  3. W takich chwilach wierzę, że i dla mnie jest nadzieja... Syn też nie lubi się przytulać, dawać buziaków, woli tatę od mamy, mówi tata, a mama nie :/ ma 16,5 msc, a ja czekam na to "mama" i na buziaki i na to przytulenie i na to kotam cie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest tak samo tylko tAta albo daddy , nie powie mama ma 17 miesięcy ten mój Brunio

      Usuń
  4. Cudne są te wyznania miłości wypowiedziane dziecięcym głosikiem. Też to uwielbiam i rozpływam się za każdym razem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najszczersze wyznanie milosne jakie mozna kiedykolwiek uslyszec! Milosc bezgraniczna:).
    Juz sie nie moge doczekac, az moja Hania za 7 tygodni rozkompletuje nasz dwupak i z cierpliwoscia bede czekac na owe wyznania sycac serducho pierwszymi usmiechami, chwytajacymi paluszkami i wycianietymi lapeczkami:).
    Pozdrowienia i buziaki z Hamburga:)
    Monika P. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale świetne serducho :) musze taką zabawę zaproponować moim :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miłość dziecka jest najbardziej szczera ze wszystkich miłości świata ! :) Uwielbiam kiedy moi synkowie mówią mi że mnie kochają:)

    OdpowiedzUsuń
  8. I believe that is one of the most important info for me.
    And i'm satisfied studying your article. However want to observation on few normal issues, The web site taste is great, the articles is
    in point of fact excellent : D. Just right activity, cheers

    my blog post ... darmowe filmy online (http://alekino.tv)

    OdpowiedzUsuń
  9. u nas jest zawsze "tatuś" a nigdy "mamusia" robię sie zazdrosna

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne te dzieciaki są! mnie do tej pory najbardziej rozczulila moja 2,5-latka tekstem "mamusiu, mój kwiatuszku, wstań! już rano!"
    Uwielbiam takie poranki! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. rośnie ci kawaler;)))) mój starszak chyba ciut starszy od Nacia.....doskonale mam zarejestrowane w pamięci te skoki rozwojowe.....w tym wieku dziecko staje się emocjonalne bardziej wrażliwe i wnikliwiej dostrzega otaczjący go świat;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zmienił się.. Teraz wie, co znaczy tociam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I to jest właśnie to! Nie można zakładać i mówić np. "moje dziecko nie lubi być przytulane", bo można tym krzywdzić. Mimo wszystko trzeba tulić, kochać, całować...uczyć czułości, bo w końcu przyjdzie czas na tak cudowne podziękowanie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Słyszałam że "im więcej miłości się da dziecku do 2 roku życia - tyle się od niego otrzyma w późniejszym życiu (oraz takiemu dziecku będzie łatwiej w życiu dorosłym" :-) chyba coś w tym jest.
    Ps. Ja też mam ochotę mojego synka schrupać. Codziennie zasypuję go miliardem buziaków z tej okazji :)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.