środa, 19 lutego 2014

Chciałabym zapłakać...

Są takie chwile, kiedy chciałabym uciec na sam wierzchołek kuli ziemskiej.
Na koniec świata chciałabym się udać.
Tam gdzie nie ma nikogo.
Żeby nikt nie słyszał.

Usiadłabym wtedy na zielonej trawie.
Zapatrzyła się w dal.
W nic.
Na policzek spadłaby pierwsza łza...
Potem druga.
I kolejna.
Po chwili zaczęłabym szlochać.
A w końcu płakać w głos.
W końcu.

Chciałabym tak móc opłakać ich wszystkich.
Wszystkich tych, którzy poprzez moje zmysły, poprzez wzrok... słuch... wchodzą do mojej głowy.
Nigdy nie pozostają mi obojętni.

Chciałabym zapłakać nad samotną sąsiadką, co zeszła wczoraj do nas prosić o pomoc, gdy zasłabła. Przerażona. Z niebieskimi oczami.
Chciałabym zapłakać nad tymi rodzicami, którym zmarło dziecko. Maleńkie.
Chciałabym zapłakać nad matką, co samotnie walczy o przetrwanie swoje i dzieci...
Nad kalekim od urodzenia chłopakiem.
Nad bezdomnymi, co nie mają schronienia, ciepła, bezpieczeństwa...
Nad pięciolatkiem, który stracił mamę, bo zabił ją jego ojciec...
Nad dziećmi w domach dziecka, które tak łakną miłości.
Nad staruszkiem, który każdy poranek wita ze świadomością, że ów dzień może być tym  ostatnim.
Nad dorosłym mężczyzną, który mimo swej dorosłości nie potrafi pogodzić się ze śmiercią swej matki...
Nad kobietą, która traci wszystkie włosy na skutek drastycznego leczenia, która umiera ze strachu, że będzie musiała rozstać się ze swoimi dziećmi...
Nad bliskimi, którzy samotni są i uwięzieni w swych nałogach i smutku...
Nad psem, co przykuty do budy w mrozie siedzi w samotności bez wody, jedzenia, światła
Nad zgwałconymi i zamordowanymi dziećmi...
Skrzywdzonymi kobietami...

Chciałabym tak usiąść, oprzeć twarz o kolana i płakać...
Płakać i rwać trawę ze złości.
Z rozpaczy.
A potem krzyczeć!
- Booooooooooooożeeeeeeeeeeee! Gdzie jesteś? Dlaaaaaaaaaaaaczego!?Dlaczego na to pozwalasz?!

Sto lat musiałabym płakać...
Żeby poczuć ulgę.
A i to by nie wystarczyło...

Nigdy nie pójdę na koniec świata.
Wierzchołka Ziemi nie znajdę.
Nie będę rwać trawy.
Ani krzyczeć...
Zostanę w swoim ciepłym, ukochanym domu.
Wrócę do niego myślami.
Do mojego synka, co pyta "Ciemu mamcia jeś śmutna?".
Uśmiechnę się. Pocałuję małą rączkę. Przytulę do policzka.

A potem - późnym wieczorem,  ukołyszę swój żal... Głęboko w sercu... Popłaczę, jeśli nikt nie będzie widział ...

Wyjmę różaniec i będę się za NICH modlić...
Tylko to mogę zrobić w swojej niemocy.

34 komentarze:

  1. :(((( takie prawdziwe...już nie raz dużo łez w ten sposób wylałam... ehhh

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne słowa. Żeby się tak dało wypłakać i cofnąć to całe zło...
    Ja też nieraz popłaczę nad losem innych, zwłaszcza bezbronnych dzieci. Dlatego unikam oglądania telewizji. Inaczej płakałabym co dzień :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowiek w swoim życiu przechodzi też takie dni, w których przestaje cokolwiek cieszyć... Pamiętaj Kochana, że po każdej burzy zawsze wychodzi słońce. Życzę ciepła w te dni.
    MG

    OdpowiedzUsuń
  4. czasem słowa pomagają, bardzo lirycznie się zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisane....
    Czasem sa takie chwile... ale chyba musza być, żebyśmy docenili to, co daje nam życie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle smutku jest na tym świecie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka wrażliwa jesteś, Marcia...Wzruszający post.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo wzruszające, też mam takie chwile, zwykle po obejrzeniu wieczorem wiadomości w TV albo podróży komunikacją miejską, tyle jest zła, tyle niesprawiedliwości która boli a w gruncie rzeczy czasem nie wiele trzeba żeby zapobiec, pomóc. Przelałaś moje częste refleksje w pięknych słowach na bloga. Pozdrawiam Marto i życzę dużo szczęśliwych chwil

    OdpowiedzUsuń
  9. Pocieszający jest jednak fakt, że w końcu każdy dostanie zapłatę wedle uczynków swoich. Ja wierzę, że przyjdzie w końcu taki dzień, gdy skończy się cała niesprawiedliwość, ból i smutek na tym świecie. Oszalałabym, gdybym w to nie wierzyła...

    OdpowiedzUsuń
  10. Niby niewiele, ale to jednak moc... duża moc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większa niż się większości wydaje...Ja wielokrotnie poczułam to we własnym życiu. Wiele by opowiadać;-)Trzymam kciuki za Ciebie kochana;-)

      Usuń
  11. życie czasem smutne z każdej strony...

    OdpowiedzUsuń
  12. W obliczu całego zła, które otacza nas zewsząd, trzeba wiele siły by każdego dnia pozostać człowiekiem...
    Uśmiechu, mimo wszystko, życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli tylko dzięki temu odczujesz ulgę... 3maj się cieplutko! Też mam nie raz chwile kiedy totalnie się rozpadam. Np dziś. A bezsilność jednak jest najgorsza. Nawet nie ma do kogo mieć żalu, co rozrywa serce.

    OdpowiedzUsuń
  14. czasami jedyne co nam pozostaje to modlitwa i nadzieja,ze kiedyś w koncu wszystko sie ułoży, że będzie lepiej,że coś się zmieni:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wzruszający wpis i ja się rozpłakałam...Twoja wrażliwość jest porażająca!

    p.s. To człowiek urządza sobie piekło na ziemi, stąd te wszystkie smutki, Bóg może dać siłę by móc je wytrzymać, nie jest ich sprawcą. Ja potrzebowałam kilka lat, by to zrozumieć i nie wygrażać już Bogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to rozumiem kochana...Zrozumiałam dopiero całkiem niedawno. Ufam Bogu...Dlatego często proszę go o pomoc...To dobrze, że są jednak ludzie o podobnych poglądach, bo czasami czuję się, jakbym była samotnym moherem;-P

      Usuń
  16. Niejednokrotnie przychodza do mnie podobne mysli.. Serce peka na widok tego calego zla.. Czlowiek dziekuje Bogu za to co ma i zastanawia sie jak bardzo jest to niesprawiedliwe wobec tych, ktorzy nie maja..

    OdpowiedzUsuń
  17. Znam ten bol,az serce sie kraje.. czesto przezywam smutek,nie swoj ;/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ile razy ja przeżywam takie emocje.wyje na wiadomościach,programach typu "Uwaga" ,nienawidze tego calego zła,które jest dookoła.Tak jestem bardzo wrażliwa pewnie za bardzo,świata nie zmienie. Mogę tylko sama tworzyć swój świat zgodnie z własnym sumieniem.Czasami wyłączam tv żeby nie słuchać o kolejnej tragedíí.Udaję chyba,że jak nie usłyszę,nie zobaczę to nic się nie stało.Niestety dzieje się i strasznie mi z tym źle.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasami zamykam oczy i uszy. Robię to, gdy nie mogę już więcej udźwignąć...

      Usuń
  19. Marto, ja po prostu uwielbiam Cie czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mogę wyjść z zachwytu, że sama Emilka pisze mi takie słowa. Ta Emilka! Uwielbia...Pękam z dumy;-*

      Usuń
  20. To nie jest tak, że możesz tylko się modlić czy płakać. Płaczem im nie pomożesz. Możesz zrobić dużo więcej. Skoro masz taką wrażliwość, to pomagaj. Skoro widzisz, że źle się komuś dzieje, to działaj. Są fundacje, które można zasilić finansowo, każdy grosz się liczy, są domy dziecka, które można wspomóc, dzieci, które można adoptować itd. To wspaniałe, że zauważasz, że inni cierpią, to już połowa sukcesu, czyń dobro i namawiaj innych do tego a wtedy stanie się prawdziwy cud. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem moja droga. Wiem o tym doskonale. Nie śmiem tutaj się przechwalać. Po prostu robię tyle, ile mogę. Niestety to nie pomaga. to jedynie kropla w morzu...Im więcej człowiek pomaga, tym bardziej widzi ile jest na świecie niezaspokojonych potrzeb. Nie ma dla mnie nic bardziej frustrującego, jak taka niemoc.A cuda dzieją się każdego dnia. Sama kilku doznałam. Szkoda tylko, że ludzie zaślepieni swoimi potrzebami, niejednokrotnie w ogóle tego nie zauważają...

      Usuń
    2. To nie jest niemoc :D. Masz moc, piszesz blog, możesz dawać przykład, pokazywać jak pomagać, choćby złotówka to już coś. sto tysięcy ludzi wpłaci po 1 zł i mamy 100 000 zł dla kogoś kto walczy o życie. Wykorzystaj to co osiągnęłaś, by propagować pomoc. Masz moc kobieto - więc wykorzystaj ją. Morze potrzeb jest ogromne, ale nie można się załamywać, bo na załamywaniu rąk nikt nie zyska. trzeba każdego dnia starać się zmieniać ten pieski świat, każdego dnia na nowo starć się zmienić go ciutkę, odrobinkę, pomaleńku licząc na to, że dobro popchnie kolejne dobro... A najważniejsze w tym wszystkim by co wieczór spojrzeć w lustro i pomyśleć - to był dobry dzień, bo byłam lepszym człowiekiem niż wczoraj ;).
      Go

      Usuń
  21. och nie da się świata naprawić:( jakby to co zmieniło siadłabym i płakała z tobą...... nad szczytem głupoty i ezmyślności ludziek.... bo tylko brak mózgu lub nieumiejętne €zywanie go doprowadza do rczey które opisałaś..... a najbardziej cierpię ci najbardziej bezbronni......

    Bóg widzi i nie grzmi. jak juz zagrzmi to grzot uderza właśnie tych bezbronnych sumiennych uczciwych.... oni najbardziej cierpą prze tamtych drugich..... Bóg dał ludziom rozum i wolna wolę to ich odróżnia od zwierząt, ale nie umieją z tego korzystać i bywają gorszymi bydlakami niż te zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
  22. Martusia czasami końce świata są blisko nas tylko ich nie zauważamy. A ta trawa, którą chciałabyś rwać to jest nasze otoczenie, którego nie dostrzegamy. I niestety tak mamy wszyscy. Ale BÓG w końcu pozwoli nam to dostrzec i odpowiednio zareagować. A ty na pewno masz w sobie tyle dobroci i miłości, którą jesteś w stanie obdarować całe swoje otoczenie i nie tylko. Pamiętaj czasami jest tak, że nie rozumiemy sami siebie i dlaczego postępujemy tak a nie inaczej, ale w tym wszystkim zawsze jest BÓG i jego plany w stosunku do nas.

    OdpowiedzUsuń
  23. Martuśka , jesteś niemożliwa. Ubierasz w słowa to, co wielu z nas krąży po głowach. I to jak ubierasz, szacun!!! A mi jak zwykle oczy się zaszkliły...:*

    OdpowiedzUsuń
  24. Jesteś dla mnie ogromnym autorytetem... Ściskam, K. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło czytać takie słowa. Zwłaszcza dzisiaj...Dziękuję;-*
      Choć przyjemniej dziękować, gdy wiadomo komu...

      Usuń
  25. Przepięknie napisane! Będę do tego wracać...

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.