niedziela, 1 marca 2015

Zdradzona.

Zaraz, zaraz.
A co on tam w tej buzi miele...?
(pielesze domowe, 21.30)
Gumę!
Gumę?!
A na cholerę mu ta guma?!
Wiem, że mój mąż miał miętowy nałóg, gdy mieliśmy po dwadzieścia lat i wiecznie spierzchnięte usta od całowania się na wietrze...
Młoda ja.
Zgrabna, opalona, włos gęsty na głowie, a tereny kobiece niczym sad brzoskwiniowy...
Jędrny.
Młody on.
Zakochany do szaleństwa.
Wpatrzony jak w obrazek.
Młode ciało, pachnące pięknymi perfumami i oddech orbit winterfresh...
Ale czternaście lat minęło, a wraz z nimi miłość...
Do orbitek.
Więc skąd teraz?
No jak to skąd?
Już ja dobrze wiem!
Ha! To, że brzuch powoli zaczyna mi stopy przesłaniać, nie znaczy, że oczy widzą mniej.
A umysł pracuje równie rześko...
Oj pracuje i skleja puzzelki w całość.

Przecież on mnie nie kocha.
Tak. 
Nieczuły jest.
Nie mówi, że kocha.
Niewystarczająco często.
Za mało tuli.
Za mało głaszcze.
Stanowczo.
Z resztą taką torbę, bambaryłę taką, to kto by chciał tulić?
Już ja wiem.
Już ja wiem do czego gumy miętowe są potrzebne!
Wiedziałam od dawna!
Odkąd w ciążę zaszłam!
Perfidny!Jak tak można, ciężarną zdradzać?!

A ja rozmawiać chciałam.
Grunt to komunikacja przecież.
A on, że osaczony się czuje.
I sterroryzowany.
A ja, gdybym mogła, to jak ta małpka bym się uczepiła.
I na głowę mu weszła.
I ogonkiem dookoła szyi się okręciła.
Z tej miłości mojej przecież.
Co ostatnio tak mnie rozpiera.
Czy to źle?

A on mi tu z gumą?!
Do cholery!




Która z nas drogie mamy nie czuła się w ciąży mniej atrakcyjna, mniej kochana?
Która z nas nie miała podejrzeń?
Ile to ja godzin przegadałam z moją koleżanką na ten temat. Ile łez wylałyśmy, w samotności analizując emocjonalność swoich mężów. 
A jak zgadzałyśmy się doskonale i rozumiałyśmy w swej paranoi...
Aż okazało się, że i ona w ciąży od tygodni kilku...
Stąd solidarność.
Hormonalna ;-)
A narzeczony jej także ciężarnej siostry również osaczony się czuje... ;-)

Podobno paranoja owa w przypadku kobiet ciężarnych równie częsta jest, jak poranne nudności;-)
Dlatego właśnie guma do żucia jest w stanie stać się dowodem zdrady, a najsłodsza nawet i najłagodniejsza pani w stanie błogosławionym, potrafi zachować się i wysławiać bynajmniej, ehhhh, nieelegancko ;-P

11 komentarzy:

  1. Boże święty Martuśku! Myślałam, że tylko ja miałam takie dziwne zaburzenia mózgowe, ha ha! Aż pokaże ten post mężowi mojemu! Żeby nie myślał, że tylko on taki poszkodowany jest. :P
    Ciążowe paranoje.. Śmiechu warte!
    Ja w drugiej ciąży zrobiłam mężulowi awanturę o to, że napił się wody z mojej prywatnej butelki.. A najlepsze jest to, że dwa dni się do siebie nie odzywaliśmy! :D

    Pozdrawiam, Julka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochana, gdybym opowiedziała Ci jakie akcje potrafiłam odstawić, to pewnie byś nie uwierzyła ;-)

      Usuń
  2. jak w pierwszej ciąży czułam się absolutnym wulkanem seksu i albosutnym pępkiem świata całego....

    tak w drugiej ciąży zupełnie na odwrót. dokładnie jak w twoim poście. i oczekiwałam każdego dnia adoracji jakbym co najmniej papieżem i królową Elzbietą była;)))))) jak nie nosił mnie na rękach i nie całował ziemii po której stapam to byłam absolutnie nieszcześliwa.....


    zaś paranoję ze zdradami to miałam już p porodzie jak trwał urlop macieryzński.....zwłaszcza pod koniec

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, to tak jak ja!!! Normalnie jakbyś mi w głowie siedziała :)
      Ciążowe paranoje... uciążliwe, ale kurczę nawet mi ich brak :P

      Usuń
    2. Czyli jest coś jednak na rzeczy:-) Podobno paranoje takie udowodnione są naukowo;-)

      Usuń
  3. eee... pierwsze słyszę :)
    ale to musi być straszny stan :P a też pewnie jest inaczej przy pierwszym dziecku a też pewnie przy kolejnym... a może to przy kolejnym powinnam być zazdrosna??? hahahahahahahaha
    cieszę się, że nie dopadają mnie takie paranoje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz dnia ani godziny;-) A może to po prostu zależy od temperamentu ;-)

      Usuń
  4. Dla mnie takie zachowania "ciążowe" to abstrakcja :) Życzę Tobie by mąż był wierny jak ten pies i żebyś nadal mogła jak małpka na nim powisieć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj początki ciąży byly ciezkie nie tylko z powodu nudnosci ale i zmieniajacej sie psychiki. Ale afery byly tylko dwie i na tym koniec, takze to duzy sukces. A dni pt "misiu Ty mnie juz nie kochasz" czasem wracaly... Takze Martuska jak zwykle trafiasz w sedno :-)
    Malutki spam, ale warto bo nagrody zacne m.in paleta NYX. Zapraszam na rozdanie: http://magicznedwiekreski.blogspot.com/2015/03/rozdanie-2015-nyx-i-yves-rocher.html
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  6. ja w ciąży czasami też miałam takie dziwne zachowania ale to normalne zapewniam :) weszłam przypadkowo na Twojego bloga i bardzo mi się spodobał pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.