wtorek, 16 sierpnia 2016

Uwielbienie dla sedesu.

Fryderyk od dwóch miesięcy swobodnie chodzi.
Sam.
Wszedł dzięki temu w fazę "chodzę i kombinuję", a ostatnio "kombinuję" łączy także z "demoluję".
Zatem.
Fryderyk na wolności, tzn. poza fotelikiem do karmienia oraz wózkiem, chodzi, kombinuje i demoluje.
Co o poranku, w zderzeniu z matkąbezkawy, skutkuje matkąznieogarem.
Bo matka chodzi i ogarnia, a ogonek ośmiozębny chodzi i demoluje.
Zjawisko to jednak, każda szanująca się matka zna.
Tutaj oryginalna nie będę.

Przejdźmy zatem do sedna.
To znaczy do sedesu.

Bo jest takie jedno miejsce.
Jedno jedyne.
Tak wysoce fascynujące, jak nic innego na świecie.
Bardziej niż pilot nawet do telewizora
Objawienie prawdziwe.
SEDES.

Sedes jest meeeega.
Bo na sedes mama siada, jak zdejmuje majtki.
?!
A potem wrzuca do niego papier.
I papier ten znika.
?!
I leci woda.
?!
Jeśli zatem mama wrzuca to i Frycek wrzucić może.
Co nieco...
I bynajmniej sam papier nie jest już namber łan.

Ale to nie wszystko.
Bo w sedesie oprócz wody są jeszcze inne, fajne rzeczy.
Takie kulki kolorowe.
Co można je cmokać jak mama się odwróci (tak, wiem hardcor - zeszłam na zawał w tym samym momencie, gdy gałki moje oczne połączyły się z mózgiem i nastąpił przekaz, co nastąpiło).

Czasami wyrastają też takie zielone galaretki...
Które superowo skrobie się paluchem.
I potem paluch pachnie.
Lasem.
Jak smakują?
A nie, do tego jeszcze nie doszliśmy.
Ale zapewne dojdziemy...

Także...

Kochane matki...
Przed kiblem strzeżcie swe dziatki!













5 komentarzy:

  1. Piękny Fryniu. Mój młodszy synek też przechodził fazę uwielbienia kibelka. Dzizas. Odwracamy się, a on tam kuleczki kolorowe kibelkowe już gotował w wodzie własnoręcznie mieszając. Innym razem wziął szczotę kiblową i chodził z nią udając starą babcię. Mycie podłogi i dziecka ogarnąć trzeba zanim mózg ogarnie co się właściwie stało. Także pozdrawiam i miłego sedesowania.�� ;);)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zuzka jest miesiąc młodsza wiec na razie jest fascynacja tylko klapą;) a serio, to juz sześć lat nie nam nic kolorowego w sedesie ... Gdy Filip był malutki oglądałam reportaż o dzieciach które połknęły cos w domu, podziałało na wyobraźnie ... Choć nigdy nie upilnujemy do końca :(

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym wieku facetom można jeszcze wybaczyć zainteresowanie sedesem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój 2 letni synek też uwielbia do tej pory-o zgrozo. Wszelkie kuleczki, wiszące kosteczki, a papieru nawrzuca tyle, że zapycha. Do tego uwielbia mop, zanurzanie go a potem latanie z mokrym, nie wyciśniętym po podłodze...długo mogłabym jeszcze wymieniać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. gratulacje dla Fryderyka;)))) oj teraz tto się dopiero zacznie. kibelek - super zajebisty park rozrywki. ale racja byle z dala od niego i chemię pochować tam gdzie oczy i rączki nie sięgną......jak odkryje inne rzeczy..... kuchnia. kurki gazowe - miodzio. okrągłe..kręcą się;) noże - jeszcze większa delicja. garnki talerze - super perkusja. można bębnić i bębnić ( nie ważne że wszyscy dookoła głuchną;))) a gniazdka na prąd...gniazdka to już wgl rarytas z rartytasów;))))


    z cudownym rozrzewnieniem czytałó się twoją notę;)) choć ten etap już dawno za mną mam przedszkolaki ale cudownie się wspomina te czasy kiedy jeszcze maluchy słodkie i wszędobylskie maluchy wszędzie isę pchały i ruszał paskudztwa największe z najwkięszych nas o mało nie przyprawiając o zawał.

    do kuchni miałam zamontowaną bramkę i wgl nie mieli do niej wstępu. ta brama nie raz życie uratowała dosłownie;)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.