czwartek, 24 listopada 2011

Nikt mi tu w nosie grzebał nie będzie!

Czwarta nad ranem. Natosław znów się budzi z płaczem. Trzeci raz! Jeść. Nie nie chce. Ale co ja słyszę. Koza. To jest na bank koza. Albo stado całe. W nosie mego Synowca.

Matka zapala małą lampkę. Chwyta za respirator. Wciąga powietrze. Szuszuniu wrzask. A kozy wyłażą i wyłażą. Wynocha z jednej dziurki! Wynocha z drugiej dziurki!
Na koniec ogarek z watki i sól fizjologiczna. Nato walczy. Jak nigdy. I wrzeszczy.

Matka operację "Wypędzenie kóz" zakończyła z sukcesem. Przytula łkającego Syna, a ten bach Matkę w przytulającą rękę. I odpycha ze złością. Matka w czółko całuje, a Szusz powtarza cios. Dopiero mleko pozwala ułaskawić małego wojownika, który od dzisiaj nie da sobie w kaszę napluć. . .


PS. Swoją drogą dziwne to wielce, jak tak mały dzidziulek przecież jeszcze ma już silnie wytworzony instykt samozachowawczy. No bo skąd inąd mogą się takie zachowania brać?

13 komentarzy:

  1. Wiadomość jest wysłana w celach informacyjnych, jeżeli uznasz ją za spam – usuń.
    Witaj, już nie długo rozstrzygnięcie naszego konkursu, jednak wciąż masz szansę , aby się zgłosić, napisać notkę i wygrać 500 zł dla swojej pociechy! Więcej na: http://akuku-akuku.blogspot.com/2011/09/konkurs.html . Polecamy i zapraszamy ;)

    Zespół Akuku

    ps. z jednej strony to dobrze, że dziecko od małego walczy o swoje, oby pozniej juz jednak nie było takie marudne ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohhh jaki przystojniak z Natosława :)

    U Nas jest walka z kozami prawie od początku, a z czasem co raz trudniej. Walczymy z kozuchami!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to z tymi chlopami jest!;) Slodka fotka!Taka rozczulajaca!;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja - matka sadystka, robię tak że delikatnie kładę się na położonym dziecku (brzuch do brzucha i tylko tyle żeby go unieruchomić a nie zgnieść) a ojciec podchodzi z odkurzaczem i bach bach wyciąga gluty. Czasem Młody ma histerię na wyciąganie - wtedy go trzymam, a czasem nawet nie przestaje się bawić miśkiem jak odkurzacz szaleje. Ale cóż - wszystko dla jego dobra ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nam kozy uświadomiły jak też te nasze Dzidzie są od nas zależne- wciąż:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite, jak wszystkie mamy przeżywają te gluty :) Luśka też walczy i wrzeszczy a ja się tylko cieszę, że ona tak krótko pamięta ten swój strach i złość na mnie... inaczej nie miałabym chyba siły robić tego dzień w dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  7. u nas też kozy :/ są i nie chcą iść precz :/

    OdpowiedzUsuń
  8. u nas podobne rozgrywki gilowe, jak u Hafiji :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas też z tym problem, a tak sprytnie odpycha, że mam problem, ale zawsze wygrywam :) na razie. Nie cierpię tego, ale to dla niego dobre, więc cóż. Męczymy się razem, za to później jak ślicznie oddycha :) Pozdrawiam i dodaję do linków, bo wcześniej po przenosinach Cię zgubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kahlan84- miło znów Cię przeczytać;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. ada dzisiaj też nie mogła spać przez to samo stado kóz :/ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. ten instynkt to od samego początku jest bardzo aktywny...tylko w inny sposób się ujawnia. wszystko zależy od sytuacji. Wyobraż sobie, że JJ zaczął się od pewnego czasu jawnie obrażać! szok. A Natanek pięknie się prezentuje na swoim tronie z fotelikowego przymierza:-)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.