poniedziałek, 25 czerwca 2012

Dzieciaci.

Siedzę dzisiaj przed salą w klubie fitness. Wchodzi dziewczyna. Idzie w kierunku szatni. Uśmiecha się od ucha do ucha. Znam ją - myślę. - Skądś ją przecież znam, no...
- Cześć.
- Cześć. - odpowiadam wyjątkowo serdecznie, aby ukryć upośledzenie pamięci.
- Nie znasz mnie ? - odpowiada dziewczyna z radością.
- Znam - odpowiadam szybko i energicznie. - Tylko nie wiem skąd...- psia kość, ale wstyd. Demencja w tym wieku?!
- To się zastanów, ja zaraz wracam. Może Ci się przypomni.

Nie przypomniało się. Czułam tylko, że musiałam w przeszłości ją lubić. Tyle. To był jedyny trop. Reszta to trójkąt bermudzki w pamięci. Rozmyślałam, jakby tu się zachować, żeby w miarę wyszło. Nagle drzwi szatni otwierają się. Dziewczę wychodzi. Z tym samym uśmiechem namber łan.
- I co? To znasz mnie?- zapytała nader rozbawiona całą sytuacją.

I wtedy mnie olśniło.Głowa się otworzyła. Spadły kajdany niewiedzy. Przypomniałam sobie!
- Kasia Kaczmarek! - wykrzyknęłam niemalże, dumna ze swego olśnienia.
- Noooooo;-)

Z Kaśką chodziłam do liceum. Lubiłam ją, ale nie byłyśmy bardzo bliskimi przyjaciółkami.
Po paru zamienionych słowach, dostrzegłam co mnie zmyliło i zasiało przy tym ziarno zwątpienia.
Włosy! Kaśka zawsze miała burzę sprężyn na głowie. A tu nic. Ani jednego loka. Włosy prościutkie, krótkie, grzecznie uczesane.

- Kasia, a co się stało z Twoimi włosami?!Że tak zapytam.
- Aaaa, po ciąży mi się rozprostowały, wiesz. Bo ja dwóch synków mam.
- Ja mam jednego. - odparłam z dumą. Z dumą, że też jestem "swój" człowiek, że w klubie wtajemniczonych jestem.
W ciągu pięciu minut dowiedziałam się gdzie kto z naszej klasy mieszka, kto wyjechał, kto wziął już ślub i ile kto ma dzieci. Byłam w szoku. Nie mogłam się nadziwić ile tych dzieci się porodziło. Nie mogłam też uwierzyć, że niektóre osoby w ogóle mają dzieci, bo jakoś strasznie ciężko mi to sobie wyobrazić.

Wracając autem z treningu, rozmyślałam o tej całej sytuacji. I nagle dopadła mnie konsternacja. No bo dlaczego właściwie tak mnie dziwi ten  "dzieciowy wysyp". Przecież my już mamy po trzydzieści lat...

10 komentarzy:

  1. Tak... u mnie też najpierw dzieci mieli Ci, po których najmniej można by się tego spodziewać... chociażby ja he,he,he... wiele jeszcze nie ma, no ale załóżmy, że do 30. jeszcze trochę czasu jest, więc może potem wysyp jak u Ciebie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. heh wysyp :) u naszych znajomych maluch pojawił się wczoraj, a na kolejnego czekamy bo będzie lada dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak - latka lecę tylko my tego jakoś nie odczuwamy ;) Mam tak samo jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no tak to jest jak wyż demograficzne "bierze się za robotę"

    dzieciaci jak to nazwałaś zawsze mają o czym ze sobą gadać jest kupa wspólnych tematów niż z niedzieciatymi;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. no a niektórzy nawet więcej niż 30 :) jak widzę swoich kolegów z LO, którzy mają nastoletnie dzieci to nie mogę uwierzyć... no ale tłumaczę sobie, że te najstarsze to wpadki były :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaha... mnie też zaskakuje ilość dzieci wśród znajomych. szkoda tylko, że ze znajomymi licealnymi nie mam w ogóle kontaktu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wśród moich znajomych rowniez trwa wysyp;)(Ciąża to zarazliwe zjawisko). Przewaznie to pierwsze dziecko a dobijamy pod 30-stke).
    Co miesiąc mamy nowego baby-ka:)
    MK+J

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, już jakiś czas Was "podczytuję":) i chyba zostanę na dłużej:) w wolnej chwili zapraszam do mnie:)
    www.to-tu.info
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Marta!!!!!!! Dawaj nowego posta bo zagladam, zaglądam i nic ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. no moi znajomi też teraz wysyp;)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.