wtorek, 18 marca 2014

Kulinarna łamaga.

Dzisiaj mam dla Was wpis wyjątkowo inny od tych, które zwykle zamieszczam.
KULINARNY!
Prędko podobnego tutaj nie zobaczycie, ponieważ jestem absolutną kulinarną łamagą.
Oprócz żurku, któremu oddaję całe serce, nie mam raczej powodów do dumy, nad czym bardzo ubolewam.
Rzadko też mam okazję karmić kogoś innego niż mój pierworodny.

Aż do przyjęcia urodzinowego...
Postanowiłam wziąć byka za rogi i przygotować kolację SAMA.

No może nie zupełnie sama, z ogromna pomocą mamy, siostry i męża...
Ale od początku.

W pierwszej kolejności zadzwoniłam do mojej kulinarnej idolki, czyli Matki Wariatki, której bloga możecie zobaczyć TUTAJ.
Matka niczym z rękawa wysypała 80% pomysłów na moją kolację.
Potem jeszcze telefon numer dwa - do mojej cioci, której estetyka podniebienia wyjątkowo bliska jest mojej.
Iiiiii...
Udało się. Miałam wrażenie, że wszystko wyszło pycha, z czego dumna byłam jak paw.
W szczególności ukochałam sobie dwie sałaty, które robiłam po raz pierwszy w życiu i które wybitnie przypasowały mojemu podniebieniu.

1. Sałata z serem pleśniowym, gruszką i sosem malinowym.




1.Sałata lodowa (w drugiej wersji dałam roszponkę)
2. Ser pleśniak (nie mogłam się zdecydować, więc dałam brie i gorgonzolę)
3. W przepisie Matki są podprażone orzechy włoskie, ale że jestem uczulona, dałam prażone na suchej patelni orzechy nerkowca i słonecznik.
4. Gruszka obrana, pokrojona na cząstki i namoczona w soku z cytryny, aby nie ściemniała.

Składniki układałam na talerzu kolejno. 
Na koniec całość polałam sosem z rozpuszczonego dżemu malinowego.

U Matki Wariatki przepis znajdziecie TUTAJ ;-)


2. Sałata z makaronem i suszonymi pomidorami.




1. Sałata rukola
2. Suszone pomidory (podobno super są z Rolnika)
3. Makaron farfalle
4. Prażone orzechy nerkowca (na suchej patelni)
5. Prażony słonecznik (na suchej patelni)
6. Czarne oliwki
7. Oliwa z suszonych pomidorów
8. ocet balsamiczny (fajnie sprawdza się tutaj w wersji gęstej - polewa na bazie octu balsamicznego) 

Do sałaty dodaj ugotowany al dente makaron i pozostałe składniki, całość polej oliwą i octem balsamicznym, wymieszaj i włala!

Pyyyyyyyyyyyyyyyycha ;-)

PS. Wszystkie składniki kupiłam w Lidlu (poza polewą z octu i nerkowcami)
 i mimo, że dużo tańsze, są super!
Zwłaszcza sery, pomidory suszone i oliwki.




7 komentarzy:

  1. Nie każda z nas musi być mistrzem kuchni! :) Wystarczy, że jesteśmy MISTRZEM w innych dziedzinach życia :P tego się trzymajmy.. Sałatki wyglądają niesamowicie...
    Najważniejsze jest to, że robisz coś z pasją.
    Pozdrawiam MG

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też nie jestem wirtuozem w kuchni, ale czasem pokuszę się o zrobienie czegoś :) Te sałatki wyglądają pysznie i moje smaki :))

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, język mi uciekł!!!! Wyglądają przepięknie, numer jeden będzie mi się śnił po nocach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyglądają bardzo smakowicie, chyba przesadzasz z tą łamagą! Wpadnij do kuchni Morgana - my się teraz realizujemy kulinarnie :)
    http://morgankitchen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaale zglodnialam :) Pierwszą sałatkę chętnie bym zjadła, a do suszonych pomidorów może się kiedyś przekonam ;) Cieplutkie pozdrowienia!!!

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.