środa, 4 czerwca 2014

Pytanie.

Zawieźliśmy naszego tatusia na spotkanie.
Dojeżdżamy pod dom.
Wyjmuję syna z fotelika.
- Mamusiu ziobać jak lysiuję!
Mój wzrok w tempie błyskawicznym zatrzymuje się na wskazywanym przez mały paluszek wskazujący NOWYM BUCIKU.

F.....ck! - pierwsze co pojawia się w myśli.
Zaraz potem następuje chwila paniki.
Kolejno pogodzenie się z nieodwracalnym faktem, zmieszane z rozpierającym żalem.
Jeden z dwóch całkiem NOWIUŚKICH, skrupulatnie wyszukanych i dobranych, zielonych bucików z polerowanego, miękkiego nubuku TOTALNIE ZDEWASTOWANY! Dziecięcym paznokciem!
Kreski pionowe i poziome na całym czubku buta wyrżnięte jak nożykiem...

Bardzo, oj bardzo musiałam ze sobą walczyć, aby ukryć swe poruszenie, przed zdziwionym, dziecięcym wzrokiem.
- Nacio, zniszczyłeś nowego bucika - wycedziłam przez zęby,mocno  starając się, aby zabrzmiało dość miękko i normalnie.
- To było niechciący Mamusiu.

Niechcący.

Poszliśmy do domu. Rozpakowuję torby, przygotowuję kolację. Syn wyraźnie zasmucony przycupnął w przedpokoju przy naszym psiaku.
Siedzi.
Duma.

Nagle zjawia się w kuchni.
- Mamusiu - zwraca się do mnie i patrzy z dołu tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczyskami.
Kucam przed nim.
- Słucham Synku.
- A Ty juś źawśe będzieś moją mamusią?Juź źawśe?

Moja twarz wraz z ostatnim dźwiękiem jego głosu wygięła się we wzruszeniowym grymasie, nad którym mocno starałam się zapanować. Daremnie, bo oczy zaszklone zdradzają wszystko.
- Oczywiście, że już zawsze kochanie.

Piep...yć buciki!

6 komentarzy:

  1. Ooojej... taki tekst rozpuściłby mnie po sekundzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszające... Ja podobny tekst usłyszałam, kiedy przez trzy dni opiekowałam się Fiołka siostrzeńcem. Oczy mi się bardziej niż zaszkliły...

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, puenta bardzo mi się podoba. Piep...yć buciki! No! :)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.