środa, 7 maja 2014

Burak jej kupi.

Wybrała się Matka z pierworodnym swym synem swym do galerii handlowej.
Autobusem dla frajdy. Przez miasto całe.Na luzie zupełnym.
Popołudnie ospałe strasznie, więc kubek kawy dla Matki.
Przejażdżka terenówką za dwa zyle dla Syna.
Potem sklep z zabawkami.
Człapała tak Matka z dzieciem swym między regałami, entuzjastycznie podziwiając kolejny obiekt chłopięcego zachwytu.
Przy stoliku z lego, przycupnęła Matka i czeka, aż spryciarz swą wieżę zbuduje.

Siedzi tak Matka w kucki i łypie okiem po otoczeniu.
Przy regale z odzieżą ON i ona.
ON typ wysokiego spaślaka.
ona drobna i skromnie ubrana. Bardzo skromnie.
Debatują nad dresami.
A może negocjują bardziej.
W zasadzie to ona negocjuje, a ON burczy z pozycji siły.
- Te nie.
- Dlaczego? Śliczne są przecież.
- Nie - powiedziałem.
ona w milczeniu przesuwa kolejne wieszaki.
ON nad nią. Sapie. Przewraca oczami.
- A te?
- Nie. I w ogóle to chodźmy stąd.
- No ale poczekaj. To może pójdźmy jeszcze do... - odpowiada ona cały czas  nad wyraz uprzejmie i  cierpliwie.
- Boże! Powiedziałem, że te w Coccodrillo były najlepsze. - ON wyraźnie czerwony na twarzy.
- No proszę Cię... - ugłaskuje olbrzyma po ramieniu ona i staje się jeszcze mniejsza, niż w rzeczywistości.Calineczka prawdziwa.
- Dobra!!!
  Dobra!
  Ale idziemy tam i wybierasz je w dwie minuty. Tylko wtedy CI je kupię. Inaczej wracamy do domu!

"Ci je kupię?!".
"Ci je kupię?!- do cholery! - Matka miała ochotę podejść do buraka tego cukrowego i oznajmić mu, że jest burakiem.
W ogóle przez cały ten czas, kiedy mimowolnie była świadkiem tej przykrej sytuacji, miała ochotę... Ochchchhch, sama nie wie co chciała by mu zrobić. Bo tak jej było żal tej drobnej dziewczyny...
Standardowy scenariusz - ona TYLKO urodziła mu dziecko, siedzi w domu i przecież NIC NIE ROBI, a on - PAN MĄŻ haruje na nią, więc "ci je kupię".

Jak mnie wkurza to powszechne buractwo facetów.
Jak tak można? - ja się pytam. Jak można tak tępo i egoistycznie patrzeć na świat?
Czego winne są te kobiety? I czym sobie zasłużyły na takie traktowanie?
Tym, że "nie robią nic", czyli robią wszystko, bez ustanku widząc nowe domowe zadania do wykonania?
Przecież dom to nie muzeum! W domu się żyje! Codziennie. Dlatego codziennie są do zrobienia te same czynności. To syzyfowe prace przecież.
Ścielenie łóżek, przygotowywanie śniadania, robienie prania, wieszanie go i składanie, prasowanie, odkurzanie, sprzątanie bajzlu po dziecku, gotowanie, po gotowaniu sprzątanie w kuchni, mycie naczyń, zlewu w łazience i kibla!
Ale nie! Przecież te bidne kobity NIC NIE ROBIĄ. Przecież kibel myje się sam!
Nieeeeee, w zasadzie to kibel w ogóle się nie brudzi, i zawsze jest pachnący cytrynką.
Chciałabym, ojjj chciałabym bardzo zobaczyć choć raz jak jeden z tych Panów Mężów szoruje resztki, wiecie czego z wnętrza kibla.

I wiem, że obojętnie jak kochanych mężów mamy, prędzej czy później każda z nas usłyszała, a jeżeli nie usłyszała to poczuła, że "WŁAŚCIWIE TO NIC NIE ROBI".

Wkurza mnie to! Bo wiem jak często borykamy się z wyrzutami sumienia, kiedy włączamy dziecku bajkę, żeby móc ogarnąć chatę. Wiem jak musimy żonglować czasem, żeby starczyło go na domowe obowiązki, zakupy, kreatywną zabawę z dzieckiem, nie mówiąc nawet o pracy.
A wobec tych wszystkich naszych wysiłków, rozterek, smutku wewnętrznego, że nie dajemy rady, że jesteśmy tylko sprzątaczkami i służącymi, taki oto burak - placek zwykły (jak by to rzekła moja przyjaciółka) będzie "Ci je kupię".
Cholera!


26 komentarzy:

  1. A ona niestety uzależniona od niego więc za wiele pewnie nie mogła powiedzieć. Smutne bardzo. Znam to uczucie kiedy po całym dniu sprzątania mąż potrafi wytknąć co jeszcze nie zrobione w domu, całe szczęście u mnie zdarzyło się to raz. Niestety my kobiety mamy trudniej i nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni. Mamy tak dużo zadań i odpowiedzialności na sobie, ale jakoś wszystko trzeba godzić

    OdpowiedzUsuń
  2. I mnie to wkurza. Nasłuchałam się we własnym domu tekstów typu "Ci je kupię", kilka razy już w dorosłym życiu i do siebie pozwoliłam je skierować. Ale to już za mną. Znam Swą wartość i wartość mego Ślubnego ;) I kiedy mam możliwość - wiem, co powiedzieć takim skromnym dziewczynom jak ta z Twej opowieści. Z "burakami" nie gadam, bo póki co nie znalazłam w tym sensu.

    Pozdrawiam. Miło wiedzieć, że są takie wrażliwe Kobiety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie i to jest odwieczny dylemat. Rozmawiać, próbować, tłumaczyć czy w ogóle nie gadać, bo nie ma sensu. Czasami nie da się nie gadać...

      Usuń
  3. O, ja się zgłaszam, żona męża cudownego, nie-buraka, który nigdy nie uwłaczył mojej godności w żaden sposób. Nie usłyszałam, nie poczułam - są tacy faceci, choć w mniejszości i wiem o tym. "Siedzę w domu" już 3,5 roku i dokładnie wiem, o czym mowa z tymi syzyfowymi pracami. A co dziewczęcia z galerii - cóż, nie sądzę, by przed ślubem ten pan Placek był inny. Chyba widziały gały co brały???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj powiem Ci kochana, że gatunek męski własnie taki spryt swój wewnętrzny posiada, że jak kameleon potrafi się przeistoczyć. Obserwuję to w swoim środowisku często i czasami aż mnie samej trudno uwierzyć. To nie tylko slogan, że po ślubie wszystko się zmienia... A swego nie-buraka proszę doceniaj każdego dnia!

      Usuń
  4. A ja obwiniam po części za to kobiety! Że dają sobie chłopom na głowę wchodzić, że często nie mają nic do powiedzenia, i że muszą się prosić takiego ,,buraka" - kup mi! Rozumiem, że facet po ślubie może się zmienić, ale nie wierzę, że wszyscy, którzy się tak zachowują, wcześniej byli do rany przyłóż, a po ślubie raptem czar prysł i w ,,buraka" się zamienił. Pisałam już kiedyś na ten temat w notce ,,równouprawnienie w domu" po tym jak usłyszałam rozmowę kobiet! o niemęskich facetach! Potem się dziwić, że mają takich w domu :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście jest w tym częsć prawdy, ale wierz mi nie można kategoryzować. Co przypadek to ma inaczej. Czasem to wina kobiety, bo wystarczy nogą tupnąć i takiemu miejsce zwyczajnie pokazać i zasady. Czasami jak się za mocno tupnie to w gębę można dostać...Czasami są sygnały... a czasami - wierz mi królewicz zmienia się w buraka, bo zdobył i już nie trzeba się starać. a jak do tego jeszcze dzieciakiem kobitę usadzi w domu, to już władzę czuje nieokiełznaną...To nie jest takie proste.

      Usuń
    2. Właśnie dlatego napisałam, że: ,,ale nie wierzę, że WSZYSCY, którzy się tak zachowują, wcześniej byli do rany przyłóż, a po ślubie raptem czar prysł i w ,,buraka" się zamienił".
      Wiem, że takie przypadki są, że się zmienił drastycznie po ślubie, ale w większość przypadków to raczej kobiety wierzą ślepo, że nawet jak nie jest idealny to po ślubie się zmieni na ,,lepsze". A niestety często jest odwrotnie :-( A jeśli chodzi, o te bite, to mam pretensje do społeczeństwa, które nigdy nie widzi i nigdy nic nie słyszy. Nawet najbliższa rodzina i przyjaciele ślepi. Wiem, że czasami są wyjątki. Osoby bez rodzin, albo dobrze się kamuflujące, ale w większość przypadków wszyscy wokół wiedzą, a nikt nie pomoże tej biednej, czasami bez sił kobiecie.
      Nie kategoryzuję kobiet, ale stwierdzenie, że nie mają nic do powiedzenia czy, że nie mają pieniędzy więc siedzą przy takim buraku, który często wleje jej czy dziecku, jest dla mnie chore. Nie wiem jakie wartości kierują kobietą, która woli siedzieć z takim niż wziąć rozwód. Może nie potrafię tego zrozumieć bo mam silny charakter, w pełnej kochającej rodzinie się wychowałam i mam cudownego męża.

      Usuń
  5. To prawda, że faceci to często buraki. Ale kobiety też. No i ni zapominaj, że nikt nie zmuszał jej do bycia z tym akurat burakiem. Mogła wybrać osobnika mniej zburaczonego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby to było takie proste, jak te Twoje cztery zdania moja droga...Też mi się tak wydawało, ale potem widziałam wiele różnych historii i wierz mi - to nie jest tak;-(

      Usuń
  6. Wiecie, ja tak z perspektywy swoich lat 25 z okładem :)), czy gały widziały czy nie widziały whatever, jest tak, że "przed" jak wiadomo ślepy człek i głupi a i ta tzw miłość to gorsza od sraczki niekiedy, i czy po ślubie dajemy sobie wejść na łeb czy nie, sporo owych "buraków" burakami robi się większym i gorszymi po ślubie , no bo przed to się trochę kurna krygują i starają i takie tam, a i mamuśka synusia się potrafi wpier... powiedzmy ... niczyć w układ i wcale nie pomaga tylko jeszcze szczuje, a poza tym wina jest też po obu stronach związku , bo jak se kobieta pozwoli to burak na łeb wejdzie a bo czemu nie... bo takiego z zadatkami na burola to trzeba cale życie sobie wychowywać i to robić tak by on myślał że sam taki cudowny jest - czyli zwyczajnie nasz kobiecy spryt do tego jest potrzebny, bo każda z nas wie, że kobieta w związku jest szyją a facet głową... więc ta szyja kreci tym łbem jak sobie umyśli ;)) generalnie na pewno sytuacja była wkurzająca, ale póki ta dziewczyna nie wpadnie na pomysł jak buraka wychować to się będzie męczyła, no i niebagatelny wpływ na takie zachowania są wzorce wyniesione z domu kto w owym spodnie nosił... recepty na sukces w tym wypadku niema, tylko metoda prób i błędów ;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Ulu, Dziękuję Ci za ten bardzo wartościowy komentarz. Absolutnie podzielam Twoje zdanie.Nic do dać nic ująć. Ściskam!I zapraszam częściej!

      Usuń
  7. .......plus jeszcze etat matki. ile kobiet zapierdziela w robocie.....zapierdziela w domu.....prócz dzieci ( czasem sztuk więcej niż jedno) i obrabia jeszcze Jaśnie Księcia który ciężko zmęczony wraca z roboty i palca do dupy sobie nie wsadzi.

    ciężko się z tobą nie zgodzić popieram cię w 100% nawet w 200%.....za tą notę mogłabym ci postawić kielicha.

    odnoście niektórych komentarzy - niektóre buraki nie są tresowalne. czasem Gada da się utresować ale tylko nieliczny odesetek gadów jest do wytresowania a rozwód łatwo powiedzieć a nie tak proste wykonać czasem sprawy ciągną się latami walka i szarpanie się o alimenty widzienia z dziećmi dzieciaki używane są jak karta przetargowa i to jest tylko z krzywdą dla nich ( nooo chyba że przypadek jest ewidentny facet znęca się pije bije wtedy rozwód jak najprędzej) poza tym koszta - wniesienie pozwy koło 6000 trzeba niemało zarabiać by opłacić sobie rozwód i dobrych prawników którzy oskubią pogrążą i puszczą buraka w skarpetkach



    może nie jest to sprawiedliwe ale to nas natura wyposażyła w miednicę a w niej macicę i jajniki i ........jesteśmy o mężczyzn o wiele silniejsze. oni w połowie nie dorastają nam do pięt ( nawet jak niektóre lżejsze i tresowalne odmiany buraków bardzo się starają)

    OdpowiedzUsuń
  8. czytam i łzy lecą,bo niestety mam takiego placka w domu.pogorszyło się po pojawieniu się dziecka,kiedy to pan mąż po kąpieli małego idzie lulu bo przecież pracuje i musi być wyspany.A umyć podłogę czy uprasować dziecięcia rzeczy ktoś musi.Ile razy słyszałam źe ja nic innego nie robię,"tylko" zajmuję się dzieckiem,a on przychodzi z pracy a w domu bałagan, a że u innych to żona ugotuje obiad,posprząta,popierze...I do tego ten brak zabezpieczenia finansowego,bo co to jest 60% pensji,kiedy trzeba utrzymać 3-osobową rodzinę,bo pan mąż zarabia tylko na rachunki i ratę kredytu hip.Ale jak się mu powie żeby rozejrzał się za lepszą pracą i podsyła oferty,to oczywiscie milion powodów żeby tego nie zrobić,bo "on przecież pracę ma"
    I nawet nie zapyta,czy mam na pampersy,na jedzenie dla dziecka itp.
    A latem jak karmiłam tylko piersią,to były pretensje źe codziennie owoce(!) sobie kupuję a przecież nie ma pieniędzy..
    Najlepsze że przed rodziną,znajomymi pokazuje,jaki to kochający ojciec,że on dla syna to by wszystko,on tak pragnął tego dziecka...
    Oj,dużo można by jeszcze napisać o tym przypadku.
    I tak,mam dużo pretensji do siebie,źe wcześniej nie dostrzegłam sygnałów świadczących,że może tak być.Człowiek był zakochany i ślepy niestety.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anonimowa przykro mi z twojego powodu..ojj przykro /znam to zycie!Moj teraz troszke sie zmienil,troszke..po tym jak wnioslam papiery o rozwod.Kiedys bylo tak:idziemy na zakupy,chce kupic truskawki-on nie bo drogie ,bo tam na drugim koncu miasta widzial tansze.Nie mowie juz o kremie bo przeciez,po pierwsze ile to kosztuje?po drugie po co mi?a po trzecie moze kiedy indziej? Teraz idziemy na zakupy pakuje co chce ,malo kiedy krytykuje,malo kiedy pyta po co?!! I ot co,czasem tzreba facetem wstrzasnac,choc powiem ci ,ze wciaz mamy niedomowienia ,bo ja dzieciom kupuje za swoje.Nie pracuje-dwoje dzieci w domu,ale sprzedaje na allegro czy ebayu .Choc czasem jego tez obciazam kupnem ,bo zarabia regularnie .Pozdrawiam i mam nadzieje,ze bedzie lepiej ;)

      Usuń
    2. z tym kremem(do twarzy) to miałam tak samo-przecież nie jest niezbędny w naszej sytuacji.I jeszcze-aparat na zęby-przecież
      mogłam wybrać najtańszy,a wzięłam droższy,implant?po co mi implant jak jego siostra wstawiła zęba za 500 zł,to ja też mogę.Fryzjer?A po chodzić tak często?Dodam źe do tych wydatków nie dołożył aní złocisza.Po prostu każdy wydatek na mnie jest po jakimś czasíe wypomniany.
      Jestem w trakcie uzyskiwania porady prawnej odnośnie separacji/rozwodu,bo ile można tak dawać się poniżać i w imię czego...

      Usuń
    3. Anonimie pierwszy...Dziękuję Ci za ten otwarty wpis. Cieszę się, że znalazłaś odwagę, żeby tutaj o sobie napisać, bo czasami mam wrażenie, że takie problemy są zamiatane pod dywan i wszyscy udają, że nic się nie dzieje. a przecież dzieje się! Niby czasy się zmieniły, a dzieje się bardzo często! I trzeba o tym mówić!
      Bardzo Ci współczuję i mam ogromną nadzieję, że w końcu karta się odwróci. Jan Paweł II poradziłby Ci, abyś się za tego swojego buraka gorąco się modliła...Ja też tak robię, gdy z mojego męża wyłania się czasami burak. To pomaga - wierz mi!

      Usuń
    4. Athena i Tobie dziękuję za otwartość i cieszę się, że Tobie udało się buraka poskromić;-)Jesteś sprytna i silna...To ważne.Mądre głowy mówią, ze nad związkiem trzeba pracować przez całe życie...Dobrze jeśli widać światełko w tunelu.

      Usuń
    5. Anonimie II - wierzę Ci, że są i takie przypadki beznadziejne, kiedy nic nie pomoże...Trzymam za Ciebie kciuki! Wszystko co złe w końcu minie. Przetrzymasz to i znów poczujesz szczęście. Tylko musisz mocno w to wierzyć!

      Usuń
  9. Straszna ta sytuacja...Ale kobitki ceńmy się, nie dajmy sobie wleźć na głowę. Mój małżon też ma zajawki w stylu, że w domu wszystko jakoś tak samo się robi, ale jak tylko wyskoczy z takim tekstem to zaraz burdel ma w szafie zrobiony i jak później składa wszystko z powrotem przez godzinę to mój cel "wychowawczy" zostaje osiągniety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojemu zdarzyło się dwa razy rzucić , że nic nie robię. No to przestałam robić cokolwiek. Za pierwszym razem szybko zmienił zdanie;-)Za drugim musiałam mu przypomnieć;-)

      Usuń
  10. Oj jak ja to znam dobrze. Akurat nie z własnej autopsji, ale z siostry.
    Taki burak jej się trafił, że szkoda słów. Dziewczyna piękna, po studiach, do pracy chciała pójść po pięciu latach wychowywania syna, to usłyszała od niego, że chyba tylko chce iść do pracy, żeby się kurw.... ć.
    Ciągle jej ubliźa, że ona nic nie ma, że przyszła z niczym i jak jej się nie podoba to niech się wynosi pod most, bo tam skończy, bo pieniędzy nie ma.
    Przemoc psychiczna to jest według mnie.
    Siostra nie pracuje, zajmuje się wielką hawirą 200 metrową, która i tak nie jest jej. Ślubu nie mają i chyba mieć nie będą.
    Najgorsze jest to, że ona jest w drugiej ciąży. Dla niego jest tylko kurą domową. Do jej obowiązków należy sprzątanie, gotowanie Ai tak zawsze narzeka jak ugotuje, że jest niedobre.
    A najgorsze ze syn bierze przykład z ojca i potrafił powiedzieć do babci, czyli naszej mamy.,która przyjechała kiedyś żeby pomóc myć okna siostrze, bo w ciąży jest, żeby już tak nie sprzątala, bo przecież mama musi mieć coś do roboty, co nic nie będzie robić?
    I serce mnie boli, bo ponoć nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że słowa "Ci je kupię " dźwięczą Ci w uszach do tej pory. :)
    Smutna prawda, do zaobserwowania w wielu rodzinach, związkach...
    Wyższość jednostki pracującej( poza domem) nad jednostka harującą ! w domu ...
    "Co Ty taka marudna ?, co ty taka zmęczona ?, co ty taka znudzona ?, kiedy wrócisz do wagi sprzed ciąży ?, kiedy ufarbujesz włosy ?, kiedy założysz szpilki ?, a tak w ogóle to kiedy drugie?

    OdpowiedzUsuń
  12. Weźźź....no nie mogę o takich "plackach" czytać, bo z sił opadam, gdy świadomość się budzi, że tacy ludzie istnieją...I żeby chociaż to pojedyncze przypadki były...

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.