Żywić syna staram się zdrowo. Na tyle, oczywiście , na ile się da.
Na ten temat napisze jeszcze coś dłuższego...
Bo dzisiaj o słodkościach chciałam. Napiszę krótko, zwięźle i na temat ;-P
Słodyczy Nacio je niewiele, ale je. Planowy limit to jeden słodycz dziennie. Mały. Ciacho, kostka czekolady, kilka śmiejżelków...
Ku maminej radości Nacio upodobał sobie suszoną żurawinkę i rodzynki, które w żargonie domowym noszą pseudo - Cukiereczki. Cukiereczków Nacio je najwięcej ;-P
A teraz matka przyzna się jeszcze do jednego grzechu - do niedawna Nacio NIE MYŁ ŻĘBÓW!
Nie mył i już. Bo nie chciał, bo nie lubił, bo żadna szczotka nie była na tyle superowa, żeby zostać w paszczy zaakceptowaną.
W zeszły weekend jednak zakupiliśmy WSPÓLNIE w rossmanie szczotkę elektryczną spidermana i Synu myć uzębienie począł.
W końcu.
Myje codziennie. No, dobra codziennie w kąpieli, daje sobie kilka razy przejechać ekspresową głowicą swoich kilka zęboli. Ale to już coś, no nie? ;-P
A najlepsza z tego mycia jest ...
Pasta!
Nie tak pyszszszna jak czekoladka, ale spokojnie daje radę...
A co do miłości do czekolady, niechaj poniższa fotorelacja powie sama za siebie;-P
Czyścioch się znalazł ;-P
Brudne rączki przeszkadzają bardzo, dziwne, że dopiero po konsumpcji.
Jakie On fajne minki robi:)) A z myciem ząbków myślałam, że tylko Adi ma problem;) I oczywiście-pasta zlizywana z trzech różnych szczoteczek, a mycie zębów-jak się uda ;P
OdpowiedzUsuńTaaaak pasta...I maczanie szczoty w wodzie i siorbanie jeszcze...;-P
Usuńja na punkcie zębów Małego mam hopla i myjemy min. 2 razy dziennie. Na szczęście on nie oponuje :)))
OdpowiedzUsuńJa ogólnie rzecz ujmując mam hopla na punkcie wszystkiego co dotyczy mojego synka, a już higieny - w szczególności. Ale stwierdziłam, ze świat się nie zawali, jeśli zamiast szorować mu dwa zęby na siłę, poczekam, aż sam poczuje się gotowy. No i jest...Dzisiaj cały poranek majtał sobie szczotką w buziaku, aż się baterie wyczerpały;-P
UsuńUwielbiam takie czekoladowe buziaki :)
OdpowiedzUsuń;-*
UsuńNie mozna dac sie zwariowac i dziecko troszke skodyczy powinno dostac a najzdrowsza z wszystkich lakoci jest czekoladka :)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o mycie zebow to moja Gwiazdolina jest maniaczka i myje je kilka razy dziennie ale siama :) to moze sie uzbiera jedno pozadne mycie zebow
Hahahaha! Strasznie jestem ciekawa Twojej Gwiazdoliny, to super dziewusia musi być;-)
Usuńtaaaa:) czekoladkę to i my wielbimy.. tylko te cukiereczki muszę jeszcze wprowadzic:D
OdpowiedzUsuńPoleeecam!U nas chwyciło;-P
UsuńA to samo zdrowie!
A w jakim wieku pierwszy raz podalas Natkowi czekolade? Mycie zabkow wazna rzecz, ale trzeba sposobem, tj wlasnie robisz, zeby to byla raczej zabawa teraz, bo inaczej moglby sie zniechecic. Moj synio cale szczescie lubi mycie zebow, mimo, ze pasta jakos smakowita nie jest (Elmex). Sliczny Twoj chlopczyk jest, minki robi swietne.
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno, ponad półtora roczku.
UsuńAle daję niewielkie ilości i do tego dużo owoców, żeby kupcia kłopotów nie sprawiała. O sposobach, to Ty mi kochana nic nie musisz mówić...hahaha. Czasem sobie myślę, ze jestem WYJĄTKOWO pomysłowa. Syn mnie bardzo motywuje;-)
hihi...śmiejżelki...mea culpa:-)
OdpowiedzUsuńja mam na punkcie mycia zebow hopla ale to wiesz ;-) i przyznaje sie ze mylam sila jak piotrek zaczal sie buntowac w wieku okolo poltora roku, z tym ze on wtedy mial juz komplet uzebienia i wizja leczenia pod narkoza (bo inaczej w przypadku mojego syna sie po prostu nie da) skutecznie znieczulala mnie na wrzaski i wycie. potem zaczelam slodko pytac syna " sila czy po dobroci?" i dziecko poslusznie otwiera paszcze. taka ze mnie matka sadystka ;-)
OdpowiedzUsuńdawno tu nie zaglądałam;)) jesu...jaki on już duży ale urósł;))
OdpowiedzUsuńtak to jest że chyba wszystkie dzieci duszę zaprzedadzą za słodkie;))
Tomuś słówko ciacho zna i wie co znaczy;)