czwartek, 12 września 2013

Co to za pokolenie?!

Matka też ma czasem przemyślenia.
Czasem, bo w całym domowo-wychowawczym zgiełku mało jest chwil sam na sam.
Sam na sam ze swoimi wolno przepływającymi myślami, których nie zaburza ukochane "Mamo!Mamo!".
Jednak jeśli już chwila tak bezcenna następuje, wówczas umysł skrupulatnie układa, przerabia i w segreguje obrazy w biegu, przy okazji uchwycone...

Lubię starych ludzi.
Celowo mówię starych - nie starszych.
Lubię ich mądrość.
Pokorę.
Wyważenie.
Ciepło.
Spokój.
Chęć pomocy.
Oddanie.
Lubię to nawet za mało powiedziane, ja ich uwielbiam!
Bo noszą w sobie wszystkie cechy, do których dążę i których poszukuję w drugim człowieku.
Starzy ludzie noszą w sobie ogromne bogactwo.
Nazbierane przez całe życie...
Zupełnie jak stary, przedwojenny stół.
Tylko on pamięta, ile osób przy nim jadło.
Jakie rozmowy się przy nim toczyły.
Jakie domowe sceny widział...
Zupełnie inaczej niż taki nowy, modny, idealny i...
Pusty...

Mam trzydzieści jeden lat.
I sama jestem zaskoczona, że już mnie dopadło...
To, co jako dzieciak obserwowałam u "starszych ludzi".
Otóż obserwuję i zaczynam zastanawiać się co to za pokolenie?
Młodzi.
Piękni.
Z perfekcyjnie wyszesanymi grzywami, które ani drgną na wietrze.
W najmodniejszych butach za kwotę, która odpowiada jednej czwartej średniej krajowej.
Dążący do ambitnych celów.
Po trupach.
Młodzi, dla których JA I MOJE POTRZEBY to najwyższa wartość.
Pokolenie, dla którego rodzic, czy dziadek to tylko stary tępy pierdziel.
Bo przecież to ONI wiedzą najlepiej!
JA!Ja!Ja!
MÓJ TELEFON!
MÓJ LAPTOP!
MOJE BUTY!
Me, myself and I!

Pokolenie, które nie wie jak umyć naczynia.
Która stroną gąbki...
I że w ciepłej wodzie trzeba...
Bo przecież jest zmywarka.
Pokolenie, które nie wie, że od stołu odchodzi się, gdy wszyscy już zjedzą.
Pokolenie, które nie zagląda do kościoła.
Bo tam się krytykuje konsumpcjonizm i nawołuje do pokory i umiłowania drugiego.
Pokolenie, które zapytane, czy może pomóc, odpowiada "za ile?".
Pokolenie, które w momencie, gdy doświadczone przez los, przestaje być pępkiem świata, dostaje szału.
Bo nie umie inaczej...
Bo przecież rodzice przez całe dotychczasowe życie, zapewniali że jest NAJWAŻNIEJSZE i skrupulatnie zaspokajali wszystkie jego potrzeby, rezygnując z siebie. W imię "żeby miało lepiej, niż ja". Choć nie o to przecież chodzi.
Poświęcają się, aby potem to wykrzyczeć...
Z bezsilności.
Gdy nie widać wdzięczności...
Bo sami wychodowali sobie darmozjada, który nawet nie wie co to wdzięczność?
Przecież wszystko się po prostu należy.
NAJWAŻNIEJSZEMU...
Żal mi czasami tych najważniejszych dzieci.
Żal, bo idąc tą wyuczoną przez rodziców drogą, nigdy nie zasmakują prawdziwego szczęścia.
Bo za chwilę znajdą się sami w dorosłym świecie i niestety życie pokaże im, że nie wszystko do nich należy...

Oczywiście jest wiele wyjątków.
Mnóstwo fajnych i wartościowych dzieciaków, których nie zepsuła głupota rodziców.
Jednak mam wrażenie, że to raczej mniejszość, a nie norma.

Chyba robię się już stara...
I dochodzę do wniosku, że to dobrze ;-)
Nie uważam się za ideał.
Mam wiele wad.
Duuuużo!
Nie lubię ich, natomiast akceptuję je i staram się nad nimi pracować.
Mam za to nadzieję, że mimo to uda mi się NIE wychować PĘPKA ŚWIATA.
Wiem, że łatwo się mówi, gdy jest się na wychowawczym starcie, ale będę się starać z całych sił, by unikać błędów.
Mój Syn wie, że jest dla mnie bardzo ważny.
NAJWAŻNIEJSZY NA ŚWIECIE!
Chcę, aby wierzył, że jest świetny.
Żeby wiedział, że jestem z niego dumna.
Staram się zaspokajać jego potrzeby.
Ale rozsądnie.
Bo musi wiedzieć, że mimo tego, że dla mnie jest najważniejszy, pójdzie za chwilę w świat i tam
nie może być pępkiem świata.
Musi wiedzieć, że trzeba się dzielić.
Że trzeba pomagać.
Słabszym i potrzebującym.
Nie raz rezygnując z siebie
Dawać, nie licząc na rewanż.
Bo tak trzeba.
Bo nie ważne w życiu jest mieć.
Ważne jest BYĆ.




31 komentarzy:

  1. Mądra Mama!
    Uwielbiam Mądre Mamy.
    Też pragnę takie wartości swojemu Synowi wpoić.
    Trochę to straszne, że w pewnym sensie przyszłość Świata leży teraz w naszych rękach... :) Ale im więcej takich Mądrych Mam, tym lepsza ta przyszłość będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj powiem Ci, że też często myśl mnie ta przeraża...Bo ciągle się boję, że nie podołam.

      Usuń
    2. Chyba każda myśląca mama ma takie obawy :) Mnie do tego od zawsze nurtuje problem na ile wychowanie ma wpływ na ukształtowanie człowieka, a na ile wszystkie inne czynniki... Bo obawiam się, że we współczesnym świecie, te właśnie wszystkie inne czynniki, mogą bardzo psuć naszą domową, dobrą robotę... No to nieskromna teraz byłam :)

      Usuń
  2. Mam trojke dzieci,nie na wszystko nas stac.Uslyszalam ostatnio rozmowe mojego syna(13l.) z jego siostra(8l.) onna-mama tylko kaze i trzeba to robic on-w tym wszystkim mama jest bardzo madra i sluchaj sie ,bo ja teraz doceniam,ze wymagala odemnie i tez sie sprzeciwialem zasadom.teraz jest mi latwiej zrozumiec. a zachwile z ciszonym glosem on- wiesz czasem trzeba sie ostro sprzeciwiac,mama nie moze miec z nami za latwo. ciesze sie ,ze tyle lat nauki,tlumaczen co jest wazne w zyciu i ze czlowiek sie liczy a nie to co masz na sobie powoli,jakze powoli ale daje rezultaty.Mysle,ze w realnym swiecie polubialybysmy sie zawsze patrze na ludzi,a starsi sa na wage zlota.mama mowi,ze mam cos w sobie,bo starsi zawsze mnie zaczepiaja i rozgaduja sie przy mnie,a im wystarczy chwila uwagi i rozmowy.pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno cudownie mieć tak fajne dzieciaki.Nie ma większego powodu do dumy;-)

      Usuń
  3. Pracuję w szpitalu. Ponad dwa lata. Na oddziale mam do czynienia w pacjentami między 18 a 90 lat. Rozbieżność duża. I wydawałoby się ,że starzy to zgredy. Sama też tak myślałam póki taki pewien zgred mnie nie naprostował. I wnioskuję :największe zgredy to ludzie między 18 a 25 lat. Skąd to się bierze? nie wiem.
    Zawsze kiedy przychodzę do nich na konsultacje nigdy się nie uśmiechną, na pytania odpowiadają burcząco i często gapiąc się w Iphona. I czuję,że najchętniej by chcieli mi powiedzieć dość kulturalnie :"spadaj".
    Natomiast Ci "starsi" zawsze przywitają mnie uśmiechem mimo ,że nie zawsze jest im kolorowo i wiedzą ,że niedługo może nastąpić koniec ich życia. Zawsze zapytają się o miniony dzień czy o mojego syna. Opowiedzą coś ciekawego . Dzięki właśnie spotkaniom ze "staruchami"jestem uświadamiana ,że trzeba doceniać to co się ma. Że ma się zdrowie, rodzinę, pokój w kraju , możliwości podróżowania, zjedzenie itd. a nie najnowszy model Iphona czy Air Maxów ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za ten komentarz. Utwierdzasz mnie w moich obserwacjach.Ja w tym roku byłam nad naszym morzem w czerwcu. Całe Świnoujście oblężone przez staruszków. Było tak miło, spokojnie i serdecznie, że stwierdziłam, że nie ma lepszego terminu na urlop;-)

      Usuń
    2. Też byłam w czerwcu ale w Pobierowie. Również mogłam zaznać tam spokoju z powodu przeważającej ilości ludzi w wieku emerytalnym :)

      Usuń
    3. Też byłam w czerwcu ale w Pobierowie. Również mogłam zaznać tam spokoju z powodu przeważającej ilości ludzi w wieku emerytalnym :)

      Usuń
    4. Jeśli lubicie taką atmosferę, to polecam też gorąco Kołobrzeg o każdej porze roku. My przeważnie jeździliśmy tam w kwietniu, mnóstwo tam właśnie starszych kuracjuszy, znaczna część z Niemiec, przesympatyczni ludzie, których stać na bezinteresowny uśmiech.
      My dopóki Eliza nie poszła do szkoły zawsze urlop braliśmy w maju i wrześniu, raz, że ogólnie nie lubimy tłumów, a dwa, że góry są piękne o tych porach roku... Teraz niestety musimy brać wolne ze wszystkimi co średnio mnie cieszy. Tak więc jeśli macie możliwość, to korzystajcie Dziewczyny z tych wakacji poza sezonem :)

      Usuń
  4. Gratuluję mądrości i tego, że zdrowy rozsądek ma dla Ciebie znaczenie. Ja kiedy obserwuję niektóre mamy, mam wrażenie, że dla nich wychowanie to przeżytek, teraz dzieci się "lansuje". A wychowa je ewentualnie przedszkole lub szkoła. I zawsze wtedy myślę sobie, kiedy owe mamy tego pożałują.
    I dla mnie moje Dziecię jest najważniejsze na świecie, daje mu więcej niż sama miałam, przyznaję się bez bicia. Ale jednocześnie uczę, że należy mówić "kocham", "proszę", "przepraszam", "dziękuję". Wciąż szukam własnego "złotego środka" wychowawczego i choć doskonała nie jestem i błędy się pojawią chcę wychować mój Skarb na mądrą, znającą swą wartość osobę, ale chcę nauczyć także altruizmu i szacunku do drugiego człowieka.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, bo najważniejsza jest równowaga;-)I nie wolno zapominać, że w życiu obowiązują przecież zasady.

      Usuń
  5. Hmm, takie posty dają do myślenia, ale... Ale jako mama już 7latki (Boże,naprawdę? Nie wierzę, takie stare Dziecko mieć :)) powiem Ci, że czasami nie wszystko jest takie proste i oczywiste, co pewnie wiesz,ale napiszę Ci z mojej perspektywy dlaczego tak uważam. Ja i mąż też jesteśmy z pokolenia, gdzie nie było pępków świata, bo rodzic prędzej na ziemię sprowadził, niż wbił w poczucie pychy... I też mamy oczywiście swoje ideały, które chcielibyśmy przekazać Dzieciom. Nasza Starsza Córcia od 2lat chodzi do szkoły, i właśnie odkąd do niej poszła niemal codziennie zastanawiam się gdzie jest ten złoty środek, gdzie ten patent na wychowanie współczesnego Dziecka. Bo choćby taki prosty przykład-od zawsze uczyliśmy Córcię, żeby nie skarżyła, bo to nieładnie, bo szkoda czasu, lepiej się dogadać i bawić dalej itd, itd... I co się okazało? Że nasza Córcia jest jednym z niewielu dzieci, które w szkole "nie lata" na skargę. Mało tego, nauczycielce wcale te "skarżypyty" nie przeszkadzają. I co więcej-kiedyś Córka sama nam powiedziała, że my Jej zabraniamy skarżyć, i Ona nie skarży, a inne dzieci na Nią skarżą... Miała więc w związku z tym poczucie pewnej niesprawiedliwości... Albo przykład następny-Dzieci mogły w piątki przynosić zabawki. My byliśmy uczeni, żeby tych full wypasionych nie wynosić na dwór, bo ktoś może nie mieć, może być mu przykro... Eliza ma parę takich zabawek z wyższej półki, których nie pozwoliłam Jej zabrać do szkoły, nie w obawie, że ktoś Jej popsuje, po prostu uważałam, że nie powinna ich tam przynosić... Po którymś piątku znowu usłyszałam, że ja Jej zabroniłam, a ktoś tam przyniósł i z Niej się śmiali, że Ona nie ma... Oczywiście, staramy się jak najwięcej Jej tłumaczyć, rozmawiać, ale powiem Ci, że większość rodziców, których znam, to właśnie tacy o których piszesz-bo sami nie mieli, bo dziecko jest Naj. Tylko, że to Naj można również mądrze okazywać... W ogóle dużo można by było napisać o tym jak mądrze kochać Dziecko, bo dać mu wszystko? Nie tędy droga, ale niektórzy nigdy tego nie zrozumieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tego świadomość, że istnieje zagrożenie iż "kto z kim przystaje, taki się staje". Ja uważam, że to cudownie, że macie takie zasady. I nawet jeżeli dziecko teraz czuje niesprawiedliwość, kiedyś to doceni...

      Usuń
  6. Hmmm... mam dopiero 24 lata, ale mam podobne przemyślenia.
    Mam rodzeństwo - brat 18 lat, siostra 16 i najmłodszy brat 13. I mam wrażenie, że to oni są tym młodym pokoleniem, o którym piszesz. Wszystko im się należy, wszystko muszą mieć najlepsze, każde z nich chciałoby być pępkiem świata. Mama robi co może, niemalże zaharowuje się dla nich, wychowuje ich sama, poza tym też choruje na depresję, a oni tego nie doceniają i ciągle chcą więcej i więcej, i wiecznie są nieszczęśliwi - a to, bo komputer mają tylko jeden na trójkę, a to chcą nowy telefon, drogą wycieczkę, nowe ciuchy, markowe sportowe buty. I oni zawsze "muszą" to mieć. "Muszą", bo inaczej świat się zawali.
    Ostatnio takie refleksje są mi bardzo bliskie i aż mi łzy napływają do oczu, że moje własne rodzeństwo to tacy konsumpcjoniści i materialiści.
    Niedługo sama będę mamą i mamy z Mężem nadzieję, że nasze dziecko (to i każde następne) wychowamy na trochę innych ludzi :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy te same obserwacje z najbliższego otoczenia...

      Usuń
    2. Ostatnio w przedszkolnej szatni podsłuchałam rozmowę pięciolatków: "buty Adidas, spodnie Zara, koszulka Nike a ty z jakiej firmy masz?"
      Byłam w szoku!!!
      ja tez lubię markowe rzeczy ale nigdy nie mówię synkowi co jakiej firmy mu zakładam i on nie przywiązuje do tego uwagi.

      Usuń
  7. Ehh jak bliskie są te Twoje przemyślenia moim przemyśleniom. Od 3 lat pracuję w szkole i to co widzę przeraża mnie. Fajnych, kulturalnych, miłych dzieci jest garstka. Reszta zepsuta..wszystko się im należy, pyskują, oni mają rację i koniec, wszyscy są źli tylko oni najlepsi, a tak w ogóle to "co my od nich chcemy".. I najgorsze jest to, że rodzice nie rozumieją, że popełniają błąd. Ja mam taką teorię - jakie dziecko taki rodzic. Po zachowaniu takiego 13,14,15latka umiem stwierdzić jak jest w domu, jacy są rodzice. Po spotkaniu z rodzicami moja teoria sprawdza się w 95%.. I chylę czoła przed tym nie licznym gronem, które potrafiło wychować dzieci na fajnych młodych ludzi:) Pozdrawiam, Iwona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku nie miałam świadomości, że to aż tak widać. Szkoda, że tak wielu rodziców wciąż jedynie hoduje dzieci, zamiast wychowywać.

      Usuń
  8. Bardzo ważne słowa, warte przemyślenia.
    Bo cóż mogę powiedzieć, że widzę taki pępek świata w swojej szwagierce, która jest już dorosła (21 lat), raptem 7 lat młodsza od mojego męża!! A jaka przepaść!
    Mam nadzieję, że uda mi się syna wychować na mądrego, empatycznego człowieka, który będzie wiedział, że jest coś więcej poza "JA".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam ogromną nadzieję, że mnie jednak się uda;-)

      Usuń
  9. ja ten sam rocznik i też oczy szeroko otwieram ze zdziwienia gdy słyszę o kolejnych nike, wakacjach w iluś tam gwizdkach, tylko tak sobie myślę, że te młode umysły ktoś tak niszczy i kurcze mam wrażenie że to rodzice właśnie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jesteś kolejną osobą, która ma podobne przemyślenia...Do czego to prowadzi?!

      Usuń
  10. Niestety to sami rodzice swoim "rozpieszczaniem"powodują późniejszy wyścig szczurów-kto lepiej ubrany, ma lepszą komórę czy sprzęt....to powoduje niestety alienację, depresję-już wśród dzieci. Przykre to bardzo...

    Ps. Marto, super blog!mam zamiar zaglądać tu częściej, sama mam rocznego bobasa, z ktorym spędzam 24 godziny(mąż ciągle w delegacji a ja na wychowawczym)mam więc sporo chęci na to by poznawać inny punkt widzenia na temat blasków i cieni macierzyństwa.

    Pozdrawiam

    Iwona O.

    OdpowiedzUsuń
  11. a całym sercem się po tobap odpisuję.

    jeśli chodzi o starszych ludzie nie lubię jesdynier "moherów"

    ale tak to sięz tobą zgadzam...młodzierż dzisiejsza młodzie nie ma labosutlnie szacunki to niczego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Piekny post..podpisuje się całą sobą..... Ja chciałabym nauczyc moje dzieci , że w całym tym świecie najwyższych technologii najważniejszy jest ..człowiek

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety to prawda. Wina rodziców, po części całego systemu... ludzie nie są dobrze wychowywani - rodzice nie mają czasu. W szkole uczą się nie do końca przemyślanych i dobrych rzeczy, później idą do wyścigu szczurów, mylą, że wszystko im się należy...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ostatnio miałam podobne przemyślenia... Myślałam o młodych, którzy nie szanują pieniędzy, nie szanują innych ludzi, rówieśników, a nawet własnych rodziców. Młodych którzy myślą że wszystko spada z nieba, że najlepiej jest brać więcej i więcej z siebie nie dając zupełnie nic. W końcu wszystko się należy. Na listopad mam termin porodu. Będzie wymarzony syn, prawdopodobnie jedynak (jak na razie nie planujemy więcej dzieci). Nie chciałabym żeby był taki jak opisałam wcześniej, chcę go dobrze wychować, ale boję się. Boję się bo plany planami, a życie i tak zrobi swoje... Ale postaram się, postaram się ze wszystkich sił! Świetny blog, pewnie przeczytam go w jeden wieczór i będę czekała na więcej :) Pozdrawiam cieplutko!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Znam to... Czasem zastanawiam się jakie będą moje dzieci czy uda mi się w nich wykształcić bezinteresowność i dobro...

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaglądam tu od dawna i bardzo mi się podoba, ale jak dotąd nie komentowałam. Teraz jednak czuję, że muszę. Bo sama tak często sie nad tym wszystkim zastanawiam. Jak dziś wychować dobrego, mądrego człowieka? Mam synka niemal w wieku Twojego i tak bardzo bym chciała, żeby kiedyś był po prostu fajnym facetem, żeby szanował innych i się z nimi liczył, żeby kasa nie była dla niego najważniejsza. Ma cudownego tatę i mam nadzieję, że dobry przykład też ma znaczenie. I że uda nam się nie rozpuścić go, nie zrobić z niego zapatrzonego w siebie egoisty, przekazać mu, że rzeczy materialne to nie wszystko.
    Pozdrawiam!
    PS. Masz prześlicznego syneczka, uwielbiam Wasze fotki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Właśnie trafiłam na tego bloga, jest świetny. Pozwól, że Cię zacytuję u siebie. Trafne spostrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.