czwartek, 18 sierpnia 2011

Priorytety

Od pięciu miesięcy żyję w strefie wartościowania. Wyborami moimi najdrobniejszymi rządzą priorytety. Zasada ta pomogła mi przetrwać najtrudniejsze chwile wczesnego macierzyństwa, a i ułatwia życie teraz.

Zaczęło się, kiedy dwa tygodnie po zjawieniu się pisklęcia naszego, Tatuś Maciuś wrócił do pracy, a ja zostałam sama. Pierwsza drzemka maluszka, a ja głodna jak wilk, w piżamie, rozczochrana z tłustym łbem i rządna zajrzenia do blogowych koleżanek. No i trzeba było wybierać "najważniejsze". W tym przypadku najważniejsze było ŚNIADANIE ;-)
A potem wybory typu:  umyć głowę czy powiesić pranie?Ubrać się czy umyć zęby?Odkurzyć czy poprasować ubranka? Obejrzeć serial czy poblogować. Iść do kosmetyczki, czy zrobić odrosty u fryzjera. Ciągle trzeba było wybierać "ważniejsze". Trzeba było, żeby nie zwariować. Trzeba było, żeby zaspokoić rozsądnie swe najważniejsze potrzeby. Swoje, swojego dziecka, męża ...

Dzisiaj zasady nieco się rozluźniły. Dziecię jest bardziej samodzielne, potrafi się dłużej sobą zająć, a i w jego towarzystwie można zrobić dużo więcej. Ostatnio na przykład ugotowaliśmy razem zupę. I to nie byle jaką, bo barszcz czerwony!
Pamiętam jak kilka miesięcy temu pisałam o rosole, którego upichcenie przy śpiącym niemowlaku było wówczas dla mnie mistrzostwem świata. A teraz barszcz! Barszcz we dwójkę. Naśpiewałam się co prawda "Dzieweczki" do . . . ulania :-), ale barszcz wyszedł przedni.

Rosół zmienił się w barszcz, a wybór między umyciem głowy, a zamianą piżamy w ciuch choćby domowy zmienił się na wybór : poodkurzać czy jechać z Kapelusznikiem na lody na deptak? Pozmywać gary, czy wybrać się na łachowe zakupy?  Poodkurzać czy poturlać się z Pisklakiem po łóżku? Zrobić pranie czy posiedzieć na allegro. . .
Tak! Tak właśnie! Bo żeby dziecię było szczęśliwe to przede wszystkim mama musi być szczęśliwa. A żeby mama była szczęśliwa to musi być trochę egoistką i wybrać dla siebie coś więcej niż wymycie zębów.
Chcę być najświetniejszą mamą jaką mój Syn może sobie wymarzyć, dlatego postanowiłam, że trza wyluzować. Dlatego mamy niedomyte kąty i czasem garnek stoi w zlewie dwa dni. A czasem nawet nie tylko garnek;-) Ale przecież nie ucieknie, a ja dzięki temu nie zwariuję z nadmiaru obowiązków i nieogaru bycia mamą.
 Dzięki temu mam siłę, energię i chęci na tańce z niemowlakiem po domu przy rytmach weselnych potupajek, na prześpiewanie całej płyty dziecięcych piosenek, na pierdzenie w brzuszek nawet przez pół godziny, jeśli to rozśmiesza moje bejbi, na wymyślanie bajki o "Małym, odważnym Natanku" na dobranoc.

 Z pewnością nie jestem jedną z tych super hiper mam, z wypucowanymi podłogami, kafelkami w łazience, lśniącymi klamkami, wypolerowanymi sztućcami, wyprasowanymi skarpetkami młodego i nagotowanym pięciodaniowym obiadem dla męża.
Myślę za to, że dla mojego kocia jestem od stóp do głów idealną mamą (pomijając fakt, że dla niego póki co, najbardziej idealny jest mój bufet). . .
Widzę to w jego czarnych oczkach, które wlepia we mnie zasypiając, kiedy śpiewam mu "Lulajże Jezuniu". "Jezunia" mu śpiewam, bo wcale nie wyuczyłam się listy kołysanek.  Pewnie dlatego, że wówczas wybrałam czytanie jakiegoś przeciekawego bloga ;-)


PS. Dla wszystkich super hiper poukładanych mam - SZACUN!

27 komentarzy:

  1. Nie, no Caaaałła Mamuśka-Martuśka!I tekst i wizualizacja na medal Najwspanialszej W Świecie Mamy Natanka!No będę znowu musiała u siebie w osobnym poście do tego nawiązać jak nic - Ty Inspiratorko jedna :))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Vinti - co jak co ale inspiratorka to Ty jesteś!;-)Inspiratorka pozytywnych myśli;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta chusta jest świetna. I tak patrzę na to zdjęcie...szczęśliwa mama z Ciebie. Tyle energii i radości masz w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój teraz zaczął się intensywnie przemieszczać i nie można go spuścić nawet na chwilę z oka. Jak się zajmuje sam sobą i robi się cicho to znak, że np wywędrował pod przewijak i rozpracowuje paczkę pieluch ;)

    A co do gotowania to uwielbiam gotować i codziennie staram się zrobić jakiś obiad, bo mnie to najzwyczajniej w świecie bawi i uspokaja. Przedwczoraj kleiłam pierogi ruskie a Mały wygłupiał się na macie w zasięgu wzroku oczywiście ;) No i staram się, żeby Małżon chociaż koszule miał uprane i niepogniecione.

    Ale garnki stoją w zlewie u mnie a i owszem,nie mam czasu tonie zmywam, odkurzać jednak muszę bo mały zbiera z podłogi wędrując po niej każdy śmieć i kurz, więc nie chcę Cię martwić ale będziesz musiała się z odkurzaczem zapoznać bliżej i przynajmniej co drugi dzień oczyścić pole łażenia.

    Czuję się też teraz dziwnie bo pranie robię codziennie, czasem nawet dwa razy ;)moje dziecko uwielbia rozwieszanie prania - śmieje się przy tym jak Pan Nos ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Hafija - odkurzać to ja akurat uwielbiam;-) Nie wyobrażam sobie jednak kłaść takiego szkraba jeszcze na gołą podłogę.

    Grzegorzowa - bardzo dziękuję za przemiłe słowa;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie kładę na gołą :D ale one (dzieci znaczy) bardzo szybko się na gołym skrawku znajdują jak już mają sposób na przemieszczanie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ojj, jak ja Cię doskonale rozumiem z tymi wyborami. Na początku mojej przygody z Bartulkiem, jak wszyscy znikali z domku, sama musiałam podejmować decyzję czy zrobić siusiu i martwić się czy Bartulek jest bezpieczny czy czekać, aż ktoś wróci (z reguły wygrywała druga opcja, ku mordędze mojego pęcherza ;p). A co do wyluzowanej Mamy, to haha witaj w klubie! nie ma nic lepszego dla Bobaska jak szczęśliwa mama, która czerpie radość z życia, a najlepiej jak łączy to z wypoczynkiem z dzieckiem! kocham ten wpis :) pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ps. mogę prosić o namiary na chustę? super wyglądacie razem! pozytywna energia to jest to :)))))

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas wybory typu: sprzątnąć, czy odciągnąć mleko z cycków? Poprasować, czy odciągnąć mleko z cycków? Zrobić obiad, czy odciągnąć mleko z cycków:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zezullo - zawsze możesz jeszcze "odciągnąć mleko z cycków" :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Idealna mama to szczęśliwa mama!!! I masz rację, że nic wielkiego się nie stanie gdy garnek będzie stał 2 dni w zlewie albo podłoga nie będzie wypucowana. Tylko, że tego też trzeba się nauczyć i przyzwyczaić do pewnego bałaganu w domu. Teraz jest już mi łatwiej zaakceptować w domu panujący nieład, ale na początku myślałam, że wszystko musi być na tip top i zadręczałam się z tego powodu: dziecko płacze, pranie czeka, podłoga brudna, zlew pełny brudnych garów .... ale wyluzowałam. Zajmuję się w pierwszej kolejności dzieckiem, sobą (w wolniejszej chwili) a potem inne obowiązki. Myślę, że dla Mam ważne jest też wsparcie męża i przejęcie przez niego niektórych obowiązków.
    PS. Od kiedy nosisz Natanka w chuście? Ja kupiłam chustę już dawno, ale nie mam odwagi nosić córki. Boję się, że źle zawiążę i może będzie córci niewygodnie. Czy chodziłaś na jakiś kurs chustowania?

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja wszystko robię z "listą". W głowie mam plan dnia i nie położę się spać póki wszystko nie będzie zrobione (od umycia podłóg po malowanie paznokci i nakładanie maseczki). Oczywiście nie wszystko na raz. W jeden dzień podłogi + paznokcie, w drugi gary + joga itd. I prawdą jest, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Podpisuję się rękami i nogami. Robię identycznie.
    Wyluzowałam i dzięki temu jesteśmy szczęśliwi - ja, mój mąż i nasza córka.
    A co do podłóg...hmmm - myję raz w tygodniu, a młoda raczkuje po mieszkaniu i zbiera na dłoniach co popadnie. Jednak pani doktor powiedziała, żeby nie przesadzać z czystością i nie zmieniać zasad sprzątania, bo mała musi się uodpornić na otaczające bakterie. A wiadomo, że w domu jakichś śmiertelnych zanieczyszczeń nie ma. Więc skoro jeszcze potwierdził to specjalista...no cóż. Czuję się usprawiedliwiona:)

    OdpowiedzUsuń
  14. gdyby nie to że pomaga mi mama pewnie od ponad dwóch miesięcy żywilibyśmy się kanapkami :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie jest różnica między nie przesadzaniem z czystością, a jedzeniem brudu z podłogi, bo bakterie jedno a pakowanie do buzi większych rzeczy, którymi się można zakrztusić to drugie.

    Cóż ja nie jestem tak wyluzowana żeby patrzeć jak dziecko zjada bakterie z podłogi, ale jeżeli według was oznacza to, że jestem nieszczęśliwa, bo tylko wyluzowane matki, z nienagannym manicure, z fryzurą ułożoną codziennie co do włoska, makijażem wypasionym, wyleżane w kąpieli z bąbelkami są szczęśliwe to wam powiem, że się mylicie.

    Nie czuję się jak wariatka bo, robię obiady i sprzątam w domu zamiast zastanawiać się czy farbować włosy czy malować paznokcie.
    Nie czuję się nieszczęśliwa bo gotuję obiad dla męża, którym on się zajada.
    Nie czuję się zwariowana, bo mąż ma czyste koszule do pracy.
    Nie czuję się nieszczęśliwa, bo zamiast wylegiwania się w wannie leżę na macie między zabawkami i bawię się z Młodym.
    Jestem zadowoloną z siebie, szczęśliwą i spełnioną mamą, która ma czysto w domu, gotuje obiady, ma czas dla dziecka i podoba się sobie i mężowi. Nie potrzebuję godziny czy dwóch, żeby się wymalować i uczesać, ale nie mam tez w domu sterylnej czystości - normalny porządek może tylko trochę mniejszy niż przed narodzinami dziecka.
    I nie, nie czuję się jak kura domowa tylko normalna mama.

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie, w taką chustę tez muszę zainwestować ;-D. Co do priorytetów, to muszę stosować potrójne, albo nawet poczwórne. Muszę na przykład zdecydować czy najpierw zająć się własnym uzębieniem, czy Julki. Dobrze,że mąż już sam potrafi się umyć ;-) hehe

    OdpowiedzUsuń
  17. To sie troszke zestresowalam bo zes mi posta dzisiajszego z glowy wyjela:D ale kto pierwszy ten lepszy:)
    Ja staram sie zrobic wszystko co powinnam zrobic.
    I robie wszystko z bakiem malym:)
    -codziennie pioere-wlasciwie to pierze pralka.
    -co drugi dzien prasuje, wszystkie ubranka, moje ,Taty i pyzy, reczniki, scierki, pieluszki, nie prasuje skarpetek i majtek:P no i rzeczy do spania tez przestalam prasowac:P i posciel:P
    -codziennie gotuje obiad miesny, w zupy sie nie bawie, bo moj sie zupa nie najje:P ja z reszta tez wiec robie drugie danie.
    -codziennie spie z mala przez 2 h rano albo po poludniu
    -codziennie starm sie wyjsc, ale to juz kosztem np mycia podlogi bo niestety doba jest za krotka, wiec
    -podloge myje raz na dwa dni, nie da sie rzadziej bo walaja sie "koty" niewiadomo skad;/
    -co drugi dzien myje glowe, paznokcie maluje jednak tylko kiedu tata wyjdzie z mala na spacer;) czyli raz na miesiac albo na dwa tyg;)
    -chwala Bogu mamy zmywarke:p i te wasze gary w zlewei pcham do zmywary i mam w nosie:P
    a inne porzadki staram sie robic chociaz raz w tyg, jak mycie wanny, kibelka, zlewu dmestosem, mycie kuchenki,
    -ha! nawet kawe miele Kubie co drugi dzien zeby rano ja tylko zaparzyc:p
    a wszystko to z Bakiem;] i przwijaniem zabawa, spiewaniem, bieganiej po pieluche bo jedna cala zalana serem z melka:P czytaniem bajek, gadaniem i podawaniem zabawek, dopinkiem w przewracaniu. wszystko robimy razem, bo moje dziecie spi 2 razy po godzine dziennie od 11 do 19. i wszystko sie udaje. co prawda mama zmecozna jak diabli ale juz przywyklam.
    a jak bieore prysznic to jak mala spi albo ona lezy na przewijaku(na brzuchu poki jeszcze nie raczkuje) albo w bujaczku.

    i chwala komus kto wymyslil fotelik samochodowy!!!;] dziecko wszystko widzi i jest zadowolone.

    a ja z chusty zrezygnowalam ze wzgledu na moj kregoslup.;(

    takze dla mnie z dzieckiem mozna zrobic wszystko, przynajmniej na razie;)

    OdpowiedzUsuń
  18. bardzo ciekawy wpis, podobnie mam z tymi wyborami. szkoda ze reki wolnej nie mam bo chetnie bym duuuzo wiecej napisala... :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hafija - tak jak napisałam na końcu "Wszystkim super hiper mamom - szacun".

    Ja wybieram, wartościuję, w syfie nie ginę wcale, a wszystko jest wypośrodkowane i w miarę moich możliwości. Dobrze mi z tym. Tyle;-)

    Dziewczyny - chustę polecam z całego serca, nosiłam kocia już jak jeszcze nie trzymał główki. Sama mu podtrzymywałam. Zapraszam do linka w pasku po prawej stronie - Bejbi-gadżety;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie też nie jest jak w bajce czysto i się błyszczy, ale dla mnie gotowanie obiadu i prasowanie koszul nie jest jakimś uwłaczającym demonicznym zajęciem, na wybory musi się godzić każda mama, jak idzie olać dom dla dziecka to to uczynię i tak samo mogę łatwo olać siebie dla dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  21. Pamiętam dobrze pierwsze tygodnie, gdy cokolwiek byłam w stanie zrobić dopiero, gdy JJ poszedł na drzemkę. Wtedy w głowie robiłam listę i wybierałam najważniejsze. Dziwne były moje wybory, gdyż często zamiast jeść lub się kąpać to sprzątałąm kuchnię. Ale to wina hormonów. Obecnie na pierwszym miejscu stawiam jedzenia, sen itd. Kiedyś sporo gotowałam, często sprzątałam, gdyż lubię gdy jest czysto, prałam i prasowałam. Jak to wygląda teraz? Nie gotuję często, ponieważ nie lubię gotować, dlatego w weekend często mąż gotuje, a ja odgrzewam w tygodniu, w czwartki przywozi jedzenie od teściowej. Mąż również odkurza. Raz na dwa tygodnie przychodzi do mnie dziewczyna, która na błysk sprząta. Piorę często, ale nie prasuję zbyt wiele - tylko rzeczy najbardziej pogniecione. Cały czas poświęcam Synkowi, aczkolwiek trafiają się wieczory, gdy on zasypia w łóżeczku a ja siedzę obok i sama przysypiam lub rozwiązuję sudoku:-)))) Lubię czas z Synkiem, ale już marzą mi się samotne chwile z aparatem, zajecia taneczne lub impreza nocna. oto cała prawda o leniwej Evelio:-)

    OdpowiedzUsuń
  22. P.S. nie dość, że leniwa to jeszcze zazdrosna:-) o pana nosa:-))) gdzie można takiego zdobyć?

    OdpowiedzUsuń
  23. No to jest nas już dwie - śpiące królewny;-)A podaj adres to się dowiesz całej prawdy o Panie Nosie;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja poproszę jakiś namiar na producenta, albo allegro czy coś bo u nas na prawdę intensywnie Młody molestuje i muszę (MUSZĘ!) mieć zapas jak tego trafi szlag ;)
    pretty please na email :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Zawsze jak coś się u mnie dzieje, to mam wrażenie, że tylko mnie to spotyka, a jak się potem okazuje, jestem jedną z wielu, którym się to przydarza; i cieszy mnie to!! myślałam,że tylko ja czasem nie mam kiedy się wysikać albo zjeść śniadania i resztą sił zajmuję się małym; albo że tylko ja muszę wybierać między praniem, prasowaniem, sprzątaniem a makijażem i zadbaniem o siebie. Teraz już wszystko mam mniej więcej poukładane. Nie mam parcia na wszystko; jak znajduję czas na prasowanie to prasuję; pralkę włączam prawie codziennie, ale to żaden problem; porządek zawsze lubiłam, więc staram się ogarniać mieszkanie, jak mały śpi, ale dużo bardziej po łebkach niż przed jego narodzinami. Na pełnowymiarowe gotowanie jeszcze nie znajduję czasu, proste obiady tak, albo jakaś zupka; często mamy też coś od rodziców albo teściów zamrożone i tylko odgrzewamy, ewentualnie jakieś surówki robię, a mąż sam czaruje sobie pyszności, na które ma ochotę, a których ja nie mogę:P Wieczorem pozwalam sobie, żeby spędzić trochę czasu w łazience i o siebie zadbać, a nawet pomalować paznokcie. Codziennie nakładam chociaż pobieżny makijaż, bo po prostu lepiej się wtedy czuję:)

    Post jest rewelacyjny:)

    OdpowiedzUsuń
  26. a i jeszcze czasem poczytać mi się nawet udaje książkę:) chociaż kilka stron dziennie:) bez tego bym nie wytrzymała, bo wcześniej pochłaniałam książki po prostu:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Chyba każda z nas musi codziennie dokonywać takich wyborów. Tylko te wybory są nieco inne. Ja na razie jestem porządnie ograniczona - Antek jutro kończy 4 tygodnie i non stop wisi przy cycu, więc nie ma szans na gotowanie czy odkurzanie. A jak uśnie i pozwoli się odłożyć, to szybciutko nadrabiam - robię herbatę, myję głowę etc. Raz nawet udało mi się poprasować, za to pranie jest standardem :) jak sobie kupię chustę (a mam nadzieję, że nastąpi to wkrótce), będę miała przynajmniej wolne ręce i większe możliwości działania... A swoją drogą po porodzie mam jakąś większą potrzebę dbania o siebie, więc zamiast spać, wieczorem maluję paznokcie :) I tylko blogi czytam i komentuję z dzieckiem na ręku - on je lub śpi, a ja dbam o siebie, czyli oboje jesteśmy szczęśliwi :)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.