Nie wiem skąd to się bierze. Może z otoczenia po prostu... Jak wirus złapany jesienią, co samopoczucie dobre podkopuje.
W moim fitness klubie poznałam już co najmniej kilka "świeżych" mam...
Wczoraj podczas jednego z treningów dowiedziałam się, że nowo poznana mama rocznego chłopca wstaje do swojego malca dwa razy w nocy "na pierś". Musi wówczas całkowicie się obudzić, bo synek śpi w swoim łóżeczku. Rano chodzi na siódmą do pracy, a małego prowadza do żłobka. A do tego wszystkiego chłopczyk jest małym łobuzem, ale Mama cieszy się nawet z tego, bo woli mieć normalne, żywiołowe dziecko, niż apatyczną truśkę...
Zrobiło mi się głupio. Poczułam się trochę jak księżniczka na ziarnku grochu.
Poczułam wyrzuty sumienia, że mam za dobrze..
Poczułam, że nie powinnam mieć tak dobrze, bo przez to jestem mniej wartościową matką.
Nie sądzę, aby Ta Mama chciała, abym się tak poczuła. To raczej mój własny problem. Gdzieś w środku.
Nie opowiedziałam, jak to jest u nas. Było mi przed nią wstyd.
Wstyd, że nie chodzę do pracy na siódmą. Że w ogóle nie chodzę do pracy.
Wstyd, że budzę się na nocne karmienie tylko raz, rozrabiam uszykowane mleko z wodą z termosu, wręczam małemu butlę i po trzech minutach śpimy dalej.
Wstyd, że śpimy razem, ponieważ mi tak wygodnie i uwielbiam bliskość mojego synka, więc odkąd się urodził sprawiam sobie te przyjemność każdej nocy.
W końcu wstyd, że mój chłopczyk na tle innych dzieci, które widuję, jest raczej z tych grzecznych. Może nie truśka, ale gdy mu nic nie dolega, spokojnie można się z nim dogadać w każdym niemal temacie.I wcale nie jest apatyczny...
Tych powodów do wstydu jest na co dzień dużo więcej. Coraz więcej jest sytuacji, gdy czuję, że nie powinnam mieć tak dobrze.
Bo może nie powinnam chodzić w piżamie czasami nawet do jedenastej. Nie powinnam rano włączać mojemu Szuszkowi bajek, żeby jeszcze godzinkę zmrużyć oko. Nie powinnam korzystać z tego, że mój mąż chętnie zostaje z Synkiem, abym mogła polecieć na "swoje zakupki", albo na saunę, czasem na masaż, gdy mi kręgosłup pęka. Może nie powinnam wyjeżdżać z domu na weekendowe spotkanie ze wspaniałymi koleżankami, aby się zresetować. Może nie powinnam też chodzić do fryzjera, malować się, aby ten czas w pełni poświęcić dziecku, jak na matkę przystało, zamiast się pindżyć...Może nie powinnam kupować sobie nowych butów, czy ciuchów, skoro to nie ja zarabiam...
I mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
A najbardziej to cholerne uczucie wyrzutów sumienia, że mam za dobrze, potęguje obawa, że takie szczęście nie może trwać. Nie ma prawa trwać dłużej, niż chwilę. I już na samą myśl, że za chwile będę musiała za to wszystko słono zapłacić... Odechciewa mi się tych wygód. Bo boję się, że cena może być nie do udźwignięcia...
Czasami pocieszam się tylko, że mogłabym się jeszcze urodzić królową Anglii, albo Madonną na przykład...
wtedy to dopiero jest się czego bać ;-P
A ostatnio przypomniało mi się mądre zdanie, że gdy matka jest szczęśliwa, to i dziecko tym bardziej...
To takie dziwne mieć wyrzuty wtedy, gdy właśnie powinniśmy być zadowoleni ;) Każdy ma swoje życie, może tamtej mamie jest dobrze z jej karmieniem piersią, spaniem synka w łóżeczku etc. Bo gdyby nie było, mogłaby to w miarę łatwo zmienić.
OdpowiedzUsuńA Ty się ciesz, że masz to, co masz ;;) Piżama do 11, no rozpusta normalnie, no :P
Ogólne cała rozmowa z Tamtą Mamą mała odcień wyżalenia się, że jest przemęczona...
Usuńa piżama do 11, gdy nieogar mnie zaatakuje. Wówczas poddaję się i wyluzowuję;-P
;))) No nieźle ;) Ja od września rozpoczęłam 3 rok bycia w domu. Najpierw ciąża , teraz roczny urlop ... i myślałam jakie mnie szczęście spotka, wypocznę ;))) Rzeczywistość bywa brutalna ... pobudka 6:45 bo średni na 8:00, starszy na 11 więc rano nic dla siebie , bo z oseskiem na spacer, potem przygotować obiad, odebrać średniego, zrobić z nim zad, powrót najstarszego , zrobić z nim zad, podwieczorek , kawa i czytający nad uchem najstarszy ;) ... osesek ciągle gdzieś z nami ... ect... Najważniejsze jednak nie porównywać się kto ma lepiej , gorzej ;D tylko czuć się ok z tym co robimy. Ja póki co żałuję , że doba nie ma 48h , bo tyle spraw wymyka mi się spod rąk ;( No cóż ... śmigam spać , bo od rana kieracik ;-) Ciepło pozdrawiam i zachęcam na second baby :D
OdpowiedzUsuńNo i właśnie, gdy słyszę takie opowieści, jak mamy sobie doskonale radzą w skrajnych "kieratach", to czuję, że przeginam z tym moim wygodnictwem...
Usuńa second baby będzie, jak tylko pierwsze się usamodzielni;-P
Kochana ! Korzystaj póki możesz i wyrzutów nie mniej ;) Ja wypoczywałam przy pierworodnym : dom posprzątany, wszystko lux, ciasto upieczone, ja wypoczęta ( np. spałam z młodym w południe ) ;-))) Dopiero drugi syn zweryfikował rzeczywistość. Najważniejsze , że SZCZĘŚLIWA MAMA = SZCZĘŚLIWE DZIECKO , a skoro obie jesteśmy szczęśliwe , to chyba o to chodzi ;-) Pozdrawiam bardzo ciepło;-)
UsuńNie cierpisz - nie jesteś dobrą matką?
OdpowiedzUsuńCzyli rodzić powinno się też w bólach, bo jak nie boli to nie wiesz, co to poród?
Nie durniej - oczywiście, że powinnaś mieć tak dobrze.
Każdy ma swoją drogę do przeżycia, i nie ma co porównywać się do innych ;)
Mądre słowa!A ja właśnie z tym porównywaniem mam największy problem...
UsuńNo co Ty! Wstyd? Korzystaj bo jak sama zauważyłaś - nic nie trwa wiecznie :) Co ja mam powiedzieć? Mój przesypia noce bez jedzenia odkąd skończył pół roku, a ostatnio sypia do 9:00; Za dobrze mi bo się wysypiam? eeeeeeeeee, nieee!
OdpowiedzUsuńNo Ty to już całkiem masz rozpustę!;-P I bardzo fajne podejście...
UsuńWłaśnie to Ci chciałam napisać - szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :) Najważniejsze, że Mały jeszcze szczęśliwy i zadowolony :)
OdpowiedzUsuńOjjj czasem, gdy "uciekam z domu" mały wcale nie wygląda na szczęśliwego...;-)
UsuńJest tez takie powiedzenie, że kto o złym za dużo myśli ten to złe myślami przyciąga :D A swoją drogą jak to jest, że czasem same stajemy się swoim najgorszym wrogiem? Że kiedy wszystko jest dobrze i fajnie, mózg już projektuje możliwe przyszłe katastrofy?? A może skoro wiemy, że stan 'za dobrze mi' nie będzie trwał wiecznie, to lepiej cieszyć się tu i teraz zamiast zamartwiać się wyrzutami sumienia bo inni mają gorzej...?
OdpowiedzUsuńTo mówiłam ja: 'ciocia dobra rada'... co głupio robi nawet jak mądrze gada:D
Ciocia dobra rada rozbawiła mnie bardzo;-)Dzięki Ci kochana za ustawienie do pionu;-)
UsuńA ja bym krolowa nie chciala byc, bo na zaden luz nie molabym sobie pozwolic, a Madonna moglaby isc na emeryture, a nadal ciezko pracuje:p
OdpowiedzUsuńMoze nie doceniamy czasami tego, co mamy, ale nie dajmy sie tez zwariowac. Jest wiele ludzi, ktorzy mysla lub nawet powiedza nam wprost "Ty masz lepiej", ale jest to podyktowane egoistycznymi pobudkami, zazdroscia, zawiscia. Wszyscy wiemy, ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia, ale nikt nie jest w stanie zaspokoic naszych wewnetrznych potrzeb poza...nami samymi:)
Dzięki Ci kochana za ciekawą refleksję...
Usuńależ masz powodów do wstydu... no no. Grunt, ze dziecku jest wyśmienicie i jest szczęśliwy. Jeśli tak... to wstydź się do woli :)))
OdpowiedzUsuń;-)Myślę jednak, ze mały byłby szczęśliwszy, gdyby mama zamiast "korzystać" siedziała z nim w domu i bawiła się klockami, hehe;-)
UsuńMARTI! Muszę teraz na Ciebie nakrzyczeć. Za to, że mnie denerwujesz takimi tekstami. A dobrze wiesz, że kobiet w ciąży denerwować nie można! Czyli, że co? Macierzyństwo to ma być czas umartwiania się, cierpienia, ciągłego nieszczęścia??? O nie moja droga! To BZDURA! Każda z nas stara się być jak najlepszą mamą, ale też szczęśliwą kobietą. I zostaw inne mamy w spokoju. Koncentruj się na sobie, szczęściu swojego dziacka i własnym! Nie uważam, że jesteśmy na tym świecie, aby być męczennikami. Jesteśmy po to, aby żyć szczęśliwie i w spełnieniu i do kosza wyrzuć przekonanie, że za dobro należy zapłacić!!!! A to czy ta mama chce wstawać, karmić, czy spać z dzieckiem czy nie, czy pracować tak czy inaczej to jej sprawa. A może ona jest szczęśliwa? A jak nie, to niech to zmieni!
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam Cię jako kobietę ciężarną...;-)
UsuńAle znasz mnie przecież doskonale...Może nawet nie chodziło mi, że macierzyństwo ma być czasem umartwiania się, ale że nie powinnam przeginać z tymi "przyjemnościami"...Może czasami jestem przez to za mało skupiona na dziecku...
A tamta mama wyraźnie mi się żaliła i wtedy właśnie poczułam sie jak rozkapryszona księżniczka, która TYLE ma, a i tak czasami jeszcze narzeka...
Dziękuję za jak zwykle bardzo cenny komentarz i przesyłam całuska dla dzidzi w brzuszku;-*
A ja to wszystko widzę troszkę inaczej. Też siedzę w domu z Mały, tylko Mąż pracuje, więc w opinii wielu jestem darmozjadem :) Juz nie raz rodzina Męż (zwłaszcza Teściowa) sugerowała, że już nadużywam dobroci mego Mężczyzny i powinnam iśc do pracy. Początkowo mnie to wkurzało. Ale teraz mam to gdzieś! Jeśli mój Mąż nie ma nic przeciwko temu, żeby mnie i Syna utrzymywac to nikogo nie powinno obchodzic to, że nie pracuję. I korzystam z tego czasu, jak mogę. Dziecko tylko raz jest małe, ten czas nigdy nie wróci. Niejdena kobieta z chęcią by się z nami zamieniła. I nie miej wyrzutów sumienia, że idziesz na zakupy, masaż czy wyjedziesz z koleżankami. To, że mamy dzieci nie znaczy, że mamy się zamknąc w domu i zapomniec o sobie. A dziecku nic się nie stanie, jak pobędzie trochę z Tatą czy Babcią :) Każdemu należy się chwila wytchnienia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nasze dzieci też się cieszą, jak mogą od nas chwile odpocząc :)
Ostatnio wszystkie Twoje posty pokrywają się z moimi własnym przemyśleniami. Chyba masz jakiś ukryty dar czytania w myślach :)
Podoba mi się Twoje podejście do sprawy moja droga. Jak zwykle z resztą;-)
UsuńŚciskam cieplutko!
są powody do zazdrości ;) ale nie powinnas miec wyrzutów sumienia :) masz dużo szczęścia w pewnych kwestiach i ciesz się z tego zamiast zamawiać, że masz za dobrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za cenny komentarz;-*
UsuńDroga Marto! wcale nie musisz czuć się gorsza bo wcale nie masz powodu. Powinnaś cieszyć się każdą chwilą spędzoną z synkiem, jak i każdą chwilą, która masz dla siebie, bo dzięki chwilom tzw. resetu stajesz się szczęśliwa i wypoczęta i z radością wracasz do swojego dziecka i możesz mu poświęcić maksimum swojej uwagi. A to, że nie pracujesz tylko wychowujesz dziecko działa z pewnością z korzyścią dla twojego syna, bo spędzasz z nim tyle czasu ile chcesz i nie musisz go oddawać pod opiekę w obce ręce. Nawiasem mówiąc powinnaś czuć się szczęśliwa, masz wspaniałe, radosne, grzeczne dziecko i wspaniałego męża, który rozumie, że mimo że uwielbiasz być żoną i matką to potrzebujesz chwili relaksu aby móc się cieszysz i z uśmiechem na twarzy wracać do swoich mężczyzn, także głowa do góry!
OdpowiedzUsuńTak mi mów, tak mi dobrze;-P
UsuńPowoli zaczynam czuć się prawie tak dobrze, jak po rozgrzeszeniu;-)
ściskam!
Ja myślę, żeby jednak trzymać się tego ostatniego zdania, wiesz?:) Ja też nie pracuję, choć o 7 budzi mnie Synuś, Adaś w nocy już się nie budzi na mleko - i dobrze, nie mam wyrzutów sumienia, bo wysypiam się i mogę mu poświęcić czas nie ziewając gdy np czytamy książeczkę:) Są dni lepsze i gorsze - jak to w życiu. Kochana, ciesz się czasem spędzonym z Synkiem i tyle:) Bo właśnie - jeśli Ty jesteś szczęśliwa Twoje dziecko tym bardziej:) Nie przejmuj się:D
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Przytulam cieplutko!
Usuńdo góry uszy! a ostatnie zdanie jest jak najbardziej prawdziwe więc rób to, co sprawia Ci przyjemność i bądźcie szczęśliwi! :-)
OdpowiedzUsuń;-* Całuski!
UsuńJestem pewna, ze gdybyś musiała też wstawałabyś w nocy do dziecka, chodziła do pracy na siódmą i biegała za rozrabiaką. Na szczęście nie musisz, więc nic, tylko się cieszyć takim grzecznym dzieckiem i cudownym tatusiem! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepły komentarz;-)Pozdrawiam serdecznie!;-*
UsuńNajcudowniejsze lata są teraz - zawsze to powtarzam:) Dziecko jest malutkie tylko przez 3-4 lata swojego życia i nigdy już nie będzie tak bardzo nas potrzebować jak teraz. I dla nas też właśnie teraz, a nie za 10 czy 15 lat jest ten cudowny czas, kiedy możemy spędzić trochę czasu w domu. Do 67 roku życia jeszcze zdążymy się narobić, a tego czasu spędzonego z malcem nikt nam nie odbierze i nikt go nie da ponownie. Ciesz się życiem kobieto i cudownie przeżywanym macierzyństwem. Pozdrowionka!!!
OdpowiedzUsuńPS "Apatyczna truśka" wymiata:D
Ojjjj dziękuję Ci za ten cudny komentarz. Bardzo!Bardzo! Jak zwykle zawarłaś w nim to, czego najbardziej mi potrzeba;-)
Usuń