środa, 5 września 2012

Nieogar...

Nieogar  {rzecz.}- tłum. : coś nie do opanowania; zjawisko, które trudno ogarnąć; ciąg zdarzeń, tworzących sytuację, nad którą trudno zapanować.

Nieogar dopada mnie regularnie co jakiś czas. Najczęściej w początkowej środkowej lub schyłkowej fazie cyklu miesiączkowego. Czyli w czasie przed okresem, w jego trakcie lub podczas jajeczkowania. Jak zdążyłam zaobserwować skoki tudzież spadki hormonalne  bardzo nieogarowi służą.

Nieogar rozpoczyna się o poranku. Z reguły od wejścia do kuchni w celu zaparzenia porannej kawy. Niestety wówczas pierwsze, co przykuwa zaspany wzrok matki to leniwie spoczywające naczynia z dnia poprzedniego, skrupulatnie umieszczone przez małżonka wokół zlewozmywaka. Wokół, bo "w" było już kilka... Fuck!
Czyli dzień rozpoczynamy od zmywanka. Dziecię przydreptuje, gdy tylko usłyszy odkręcenie wody w kranie. Uczepia się maminej nogi i jęczeć poczyna. Woda w czajniku wrze. Kawy w kubku brak. Czajnik się wyłącza. Woda z kranu się leje. Dziecię wyje już, bo matka na ręce nie bierze. Matka sięga po kubek. Kawę. Nasypuje. Rozsypuje. Zalewa. Sięga do lodówki po mleko. Brak. Fuck! Głęboki oddech.

Jest jakaś resztka starego już trochę, ale zawsze. Bierze dziecię na ręce. Zakręca kran. Gary poczekają. Muszą. Bierze kawę w drugą rękę i szurając kapciami podąża do sypialni. Chlast - kawa się rozlewa po drodze, bo dziesięcio kilowy zasmarkany balas (;-*) znacznie utrudnia koordynację ruchów. Wrzątek zalewa palce. Fuck! Podłogę. Matka poparzoną ręką odstawia kawę. I dziecko. Leci po ścierę. Dziecię w ryk. Matka wyciera. I kipi. Wstaje. Bierze głęboki oddech. Spokojnie - powtarza  niemal jak mantrę.

To tylko kolejny nieogar. Przecież wiesz, że będzie towarzyszył Ci przez cały dzisiejszy dzień.

Dziecię będzie jęczało. Nic nie pozwoli Ci zrobić. Przeczekasz w piżamie i z nieumytymi zębami do jego drzemki. Oczywiście akurat dzisiaj wcale nie będzie chciał zasnąć. Gdy w końcu się uda,  zaczniesz wszystko ogarniać. Najpierw siebie. Potem o jedenastej zrobisz sobie śniadanie i gdy będziesz chciała wziąć pierwszy kęs, zadzwoni Pan Z Ulotkami, bo ulotki roznosi. Dziecię wstanie od ręki i będzie wyło, bo przecież każdy przy zdrowych zmysłach wie, że "Dzieci się NIE BUDZI !!!".  ...mać!

Pobiegniesz do Syna, pocieszając się, że chociaż zdążyłaś umyć zęby. Syn wcale nie da się poprzytulać. Nie będzie też chciał zmienić pieluchy, ani się ubrać...Ani zejść z rąk...

Mąż zadzwoni, że akurat dzisiaj będzie później...
Rozleje się olej. Na kafle w kuchni...
Okaże się, że akurat zabrakło bułki tartej...
A pies zsika się na łóżko...

Ale przecież już to znasz. To nie pierwszy nieogar w Twoim życiu. I nie ostatni, więc...
Głowa do góry! ;-)



32 komentarze:

  1. Ech, też tak czasem mam, ale nie zauważyłam powiązań z fazą cyklu, tzn nie ma tu reguły ;)
    Ładne słowo na określenie chaosu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, czy ładne, mnie z garami się kojarzy;-Phahaha

      Usuń
    2. u mnie nieogar gara często ma miejsce, więc z garem też mi się kojarzy, ale oprócz tego ma to słowo jeszcze coś w sobie ;)
      a tak w ogóle to zaprazszam na candy do mnie http://wiecej-slonca.blogspot.com/2012/09/rocznicowe-ksiazkowe-candy.html

      Usuń
  2. znam to, jak mam urlop i własnie dlatego od roku pracuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha, a ja od dwóch siedzę w domu;-)Ale pomijając nieogary, jest całkiem nieźle;-)

      Usuń
  3. Skad ja to znam kochana mamusko!:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbym czytała o sobie.Potrafisz się wstrzelić z tematem.Albo większość kobiet tak ma.
    Ja właśnie teraz mam taki nieogar.
    Na dodatek jakieś przeziębienie się przypałętało.
    Dolegliwości przedmiesiączkowe plus choróbsko to nie jest dobry zestaw :/ Wszystko wkurza,nic nie wychodzi,tak jak u Ciebie wszystko się rozlewa,rosną gary,pranie :/
    Ja jeszcze mam tak,że mnie pogoda dobija.Jak już widze,że leje,mokro to już dzień z d..y.
    Byle minęło jak najszybciej :) pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochochocho, tak! Nieogar plus przeziębienie to już total przegięcie...
      Trzymam kciuki za szybkie uzdrowienie!

      Usuń
  5. oj tak...taki nieogar potrafi uprzykrzyć dzień. Chociaż tak to opisałaś, że nie potrafię się nie uśmiechać. Bo z dystansem to wszystko jest w sumie takie nieistotne...ale w centrum sytuacji te rzeczy pozostawione przez męża (bo do tej pory nie potrafię zrozumieć jak można zgnieciony kartonik po soku położyć na blacie, pół metra od kosza)urastają do sensacji dnia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy nieogar mija - widzę to wszystko, o czym napisałaś. Jednak, gdy akurat trwa - szklanka męża po wieczornym drinie pozostawiona na komodzie, gdzie stoją SAME OZDOBY, doprowadza mnie do szału ze szczękościskiem;-)

      Usuń
  6. tak głowa do góry :)
    cóż co jakiś czas musi przydarzyć się taki dzień:/
    dlatego ja zazwyczaj nic nie zostawiam z prac domowych na kolejny dzień, bo nigdy nie wiadomo jaki on będzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są dni, gdy wieczorem padam na twarz i podpierając się nosem idę do łóżka - wówczas nic ani nikt mnie nie zmusi;-)

      Usuń
  7. skąd ja to znam:)) nie trzeba nic dodawać ładnie to ujęłąś:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieogar=Dzień Świra ;-)))))))))))))))))))

    Pozdrawiam
    Nessie
    www.potworispolka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. ale Ty jesteś nieidealna :DDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to najfajniejszy komplement, jaki ostatnio słyszałam;-)

      Usuń
  10. Hmm ja przerabiam ćwiczenia cierpliwości mamusinej. Nieogar rzadziej ale to nieogar ramgi meganieogaru z racji wielkości szarańczy (dzieci). Janek jest na etapie wszystko SAM. Jak się rano ubiera do przedszkola to trwa to 30 minut. Jak już zapina się w foteliku, to ja mogłabym wydeptać ścieżkę :) Dopinając swego sam otwiera drzwi do przedszkola, sam zamyka. Ostatnio pokusił się o posmarowanie masłem kanapki :) dobrze, że chociaż scyzoryk był odpowiedni :) W grę nie wchodzi żadna pomoc, bo czynność ulega resetowi i rozpoczyna od nowa ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, choć i mnie prawdopodobnie czeka ten etap, hehhhh. Trzymam kciuki!;-P

      Usuń
  11. skąd ja to znam... czy macierzyństwo wszystkich nas jest tak identyczne? ono nie jest nawet podobne. jest identyczne...

    OdpowiedzUsuń
  12. ach.. i jak zwykle cuuuuuuuuudnie napisane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mimo wielu związków, dwóch takich samych "mamowań" nie da się znaleźć. Możliwe są super hiper podobne, pod warunkiem że mamy bratnie dusze posiadają;-P

      No i dziękuję za ciepłe słowo-jak zwykle...;-*

      Usuń
  13. Przy tym psie, to już parsknęłam śmiechem :D Oj, miewam takie dni nader często. Łączę się w bólu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Początek Waszego nieogaru wyglądał jak nasz dzisiejszy poranek;)Tyle, że jedno Dziecię przy nogawce z kupskiem w pampersie, drugie wyjące z głodu na maminych rękach, a kawę lekko rozlałam na kominku... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę, że nieogar towarzyszy każdemu :) Mnie ostatnio coraz częściej dopada :) I biedny mój Mąż, jak nieogar przychodzi :) Wtedy on ma suszenie głowy o każdą pierdołę :) A szklanki to oni wszyscy chyba zostawiają wszędzie tylko nie w zlewie. U nas mój Mąż robi mi wystawy szklanek+puszek z piwa na parapecie okiennym :)
    I te naczynia koło zlewozmywaka... Skąd ja to znam :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha ha u mnie czasami jest podobnie. Na szczescie jeszcze psa nie mam ..,.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.