Plac zabaw. Sobotnie popołudnie. Synu mocno zafascynowany dziećmi. Taka różnorodność zachowań, wyglądu, dźwięków. Jako typowy syn typowej kury domowej chłopczyk jest zachwycony.
Matka obserwuje. Z daleka. Teren w miarę bezpieczny, a maluch powinien choć czasem poczuć powiew wolności. Przestrzeń. Takie jest moje zdanie.
Dwóch chłopców zjeżdża ze zjeżdżalni. Synu obserwuje tych starszych lekko z ukrycia. Chłopaki zjeżdżają na brzuchu. Po pierwszym brzusznym wylądowaniu, daje się słyszeć: "Na tyłku!!! Zjeżdżaj na tyłku!".
"Naaaa tyłku Fabian!"- poprawia druga.
TYŁEK ów zabrzmiał na całym placu. Wpadł szybko w moje ucho. Zaświdrował intensywnie i pozostawił wszechogarniający niesmak. I zgrzyt.
TYŁEK - jakiż to ohydny wyraz. To już dupa - lepiej brzmi. Trochę tak zawadiacko, pikantnie. Tylko, że nie w stosunku do dziecka ofkors.
"Pupa" - ładnie brzmi. Oooo. "Na pupie zjeżdżaj kochanie!" - o ileż lepiej! Pupcia. Pupeczka. Pupciunia. Ładnie. Ale tyłek?! Do cholery?!
Tak. Mimo, że ukończyłam filologię polską, przeklinam. Walę czasem takim mięchem, że sama siebie zawstydzam. Lubię. Potrzebuję. Bo przekleństwa dobrze i z głową użyte fajne są. I potrzebne niezwykle. Zwłaszcza jak się jest gadułą o intensywnym temperamencie. ALE NIGDY W STOSUNKU DO DZIECKA!!! PRZY - czasem się zdarzy. Rzadziej niż częściej. Ale DO - nigdy!!! Nie wolno! Koniec i kropka.
Tyłek. Niby nie przekleństwo. Ale wyraz podobnie brzydko brzmiący. I nie chcę, aby mój synu mówił "Mamo mogę zjechać na tyłku?", tak samo, jak "Mamo k.....a daj mi pić!".
Może i mam jakiegoś lingwistycznego fioła, że takie tyłkowe klimaty nadal mnie wkurzają.
Mimo, że moja poprawność językowa zatarła się już przy ponad dwuletnim szorowaniu garów i podłogi...
ja też mam fioła lingwistycznego i nie znoszę przeklinania...
OdpowiedzUsuńNo to mamy trochę innego fioła lingwistycznego, bo ja nie znoszę tylko bezmyślnego przeklinania.
OdpowiedzUsuńJa niestety też lubię rzucić mięchem :/
OdpowiedzUsuńHahahaha!No to jest nas już dwie;-)
Usuńno, ja przyznam, że czasem też. podziwiam gdy ktoś potrafi zmyślnie. u mnie jednak jest to objawem dużego stresu, wtedy zmyślność nie jest moją najmocniejszą stroną.
Usuńale co do tyłka - mnie tak nie razi. choć sama mówię pupa.
Mnie chodziło raczej, żeby przy rzucaniu mięchem mieć na uwadze kiedy i przy kim. Nad tym da się w miarę zapanować. Cala reszta tj. repertuar to spontan:-)Zgadzam się :-)Bo i ja nerwus:-)
UsuńEee chyba przesadzasz z tym tylkiem, bo mi sie tam zle nie kojarzy:p Bardziej kojarzy mi sie z tylem. Pupa z kolei zawsze mi sie kojarzy z Witkacym:p Nie przeklinam przy dziecku, ale bardziej krzywdzace jest wedlug mnie szufladkowanie dzieci, mowiac np "Jestes brudasem/glupi/tepy/niegrzeczny/niedobry" itd. Ale jak ja to mowie "Kazdy ma jakies jazdy.Kazdy":p Ja tez oczywiscie nie lepsza:) Buziaki
OdpowiedzUsuńPoniżania słownego dzieci też nie toleruję. A jazda...Hmmmm, no tak, zgadzam się;-P Ściskam!
UsuńPS. A tyłek brzydki jest i koniec!
Przeklinania przy dzieciach nie toleruję ...
OdpowiedzUsuńJa też z tym u siebie walczę i dlatego zdarza się coraz rzadziej, ale do ideału jeszcze mi daleko, dlatego przyznaję się bez bicia i nie zamierzam udawać świętojebliwej;-)
UsuńHe jak dla mnie "tyłek" też jakoś tak niesmacznie brzmi, bo są słowa ładne i brzydkie bez względu na ich znaczenie, np. "balkon" ładnie jakoś, a nawet "kalosz" ładne się wydaje, ale już "chryzantema" jakaś taka ostra i mroczna, dążę do tego, że doskonale rozumiem. A wulgaryzmy jak dla mnie pomagają odzwierciedlać i przybliżać emocje. Jestem za , ale z głową i w odpowiednim towarzystwie co by nikogo nie razić.
OdpowiedzUsuńNo w końcu! W końcu ktoś, kto całość zrozumiał i tak, jak ja czuje. Cieszę się. Dziękuję;-*
UsuńJa wyrazY kołyska i kołysanka UWIELBIAM!
Usuńeee, tyłek jak tyłek :P mnie nie razi, zresztą mój syn ma tylko zakaz "dupy" - tyłki, tyłeczki, zadki, pupki są dopuszczalne :)
OdpowiedzUsuńKażdego razi coś innego. Mnie tyłek - do dziecka razi jakoś i już.
Usuńno takie Twoje prawo :) mnie też razi wiele słów powszechnie uważanych za neutralne :P długo np. się zastanawiałam jak mam nazywać "męski organ płciowy" :P syna :) bo penis jakoś tak za (chciałam napisać "sztywno", ale to złe słowo) za medycznie, siusiak, z kolei jakoś tak dziecinnie i na dłuższą metę by mnie raziło - został siurdak, choć moją przyjaciółkę ponoć doprowadzam tym do szału :P ona z kolei dobija mnie "irenką" swojej córki więc jesteśmy kwita :P
UsuńHa ha ha!Irenka mnie rozwaliła!Ależ koleżanka ma wyobraźnię ;-)Każdy ma jakiegoś bzika. Wstyd się przyznać, ale u nas Twoj siurdak to u nas siusiuniu:-)
Usuńsiusiuniu :P oplułam komputer :P i ryje jak norka, mąż aż sie zapytał z czego rżę :P więc mu mówię - z "siusiunia" - nie załapał :P pieknie :P no ale własnie na krótką metę... ja mam 5 latka i siurdak dalej daje radę, siusiuniu juz by chyba za dziecinny był :P
UsuńZgadzam się, że za dziecinny by był. Moja kumplka miała synka z uwaga - Dżordżem;-P
UsuńWszystko byłoby super, gdyby mój teściu nie miał takiego rodzinnego pseudo, hahaha!
No i ja musze bo inaczej sie udusze;) haha. Poprzeklinac.
OdpowiedzUsuńDo tylka nic nie mam:) ale mowie pupa. Dupa to juz raczej w zlosci haha.
Nikt nic nie ma do tyłka, ale większość mówi pupa...Ciekawe zjawisko. No to dlaczego jednak nie tyłek?Hahahahha. Ughhhh! Wkurza mnie ten tyłek i już!
Usuń;-P
UsuńWstyd się przyznać ale klnę kiedy jestem zła...do dziecka nigdy a i przy nim staram się tego nie robić. A tyłek jakoś mnie nie razi choć sama używam "pupy"
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńja mam prawdziwego fioła na punkcie ciuciania do dziecka "śkarbie chciesz tutu, a mozie jabućko"... mną aż telepie... :)
OdpowiedzUsuńA ja się ciućkam CZASAMI. Kiedyś za namową koleżanki próbowałam z tym u siebie walczyć, ale potem doszłam do wniosku, że u mnie dzieje się to naturalnie. Zawsze tak ludzie robili. Odruchowo. Instynktownie. I strasznie drażni mnie sztywniarskie - dorosłe rozmawianie z dzieckiem.
UsuńPS. A mój synek, syneczek ma pupćę, ewentualnie dupeczkę, a nie TYŁEK;-P
Usuńwczoraj siedzialam nap lacu i podchodzi synek do ojca (widac ze ludzie nie wyszukani, ot tak prosci) i az parsknelam smiechem razem z ojcem,
OdpowiedzUsuńsyn mowi: "tatu SIURAĆ mi sie chce" hahahahahah, wyraz okropny:D nie wymyslilabym go nawet:D
ale na tylku mowie i ja, ja wstydze sie mowic "pupa" jakos dla mnei za prosty ten wyraz. do Nataszy staram sie mowic pupa, ale jak juz z kims rozmawiam to zawsze mowie, dupsko;)
ale na placu zazwyczaj uzywam najpospolutrzej pupy bo wiem ze pewnie inne by sie oburzyly jak bym powiedzila inaczej np Ty:D
nie kazdy jednak mysli o uszach innej osoby wiec wali to co chce;)
ludzie to egoisci pamietaj;)
Hahaha. Każdy ma inną estetykę lingwistyczną;-)Mnie siurać się podoba;-)Szczać - byłoby o wiele gorzej.
UsuńDlatego nikomu niczego nie narzucam. Piszę tylko o swoich spostrzeżeniach...
wrrrrr okropienstwo tak do dziecka mowic, chociaz niestety zdarza mi sie slyszec jeszcze gorsze odzywki wobec dzieci na ulicy. A przeklinanie moja zmora, aczkolwiek przy syniu udaje mi sie powstrzymac :-)
OdpowiedzUsuńCzyli my z jednego wora estetycznego;-)
UsuńJa z wykształcenia filologiem nie jestem, ale czasami sama łapię się na tym że zastanawiam się nad jakimś wyrazem i rozkładając go na czynniki pierwsze stwierdzam, że debil musiał go wymyśleć bo jest kompletnie bez sensu.
OdpowiedzUsuńAhahahaaha!Ale mnie rozbawiłaś!Popieram zdanie;-)
Usuń