sobota, 20 października 2012

Tyłek.

Plac zabaw. Sobotnie popołudnie. Synu mocno zafascynowany dziećmi. Taka różnorodność zachowań, wyglądu, dźwięków. Jako typowy syn typowej kury domowej chłopczyk jest zachwycony.

Matka obserwuje. Z daleka. Teren w miarę bezpieczny, a maluch powinien choć czasem poczuć powiew wolności. Przestrzeń. Takie jest moje zdanie.

Dwóch chłopców zjeżdża ze zjeżdżalni. Synu obserwuje tych starszych lekko z ukrycia. Chłopaki zjeżdżają na brzuchu. Po pierwszym brzusznym wylądowaniu, daje się słyszeć: "Na tyłku!!! Zjeżdżaj na tyłku!".
"Naaaa tyłku Fabian!"- poprawia druga.

TYŁEK ów zabrzmiał na całym placu. Wpadł szybko w moje ucho. Zaświdrował intensywnie i pozostawił  wszechogarniający niesmak. I zgrzyt.
TYŁEK - jakiż to ohydny wyraz. To już dupa - lepiej brzmi. Trochę tak zawadiacko, pikantnie. Tylko, że nie w stosunku do dziecka ofkors.
"Pupa" - ładnie brzmi. Oooo. "Na pupie zjeżdżaj kochanie!" - o ileż lepiej! Pupcia. Pupeczka. Pupciunia. Ładnie. Ale tyłek?! Do cholery?!

Tak. Mimo, że ukończyłam filologię polską, przeklinam. Walę czasem takim mięchem, że sama siebie zawstydzam. Lubię. Potrzebuję. Bo przekleństwa dobrze i z głową użyte fajne są. I potrzebne niezwykle. Zwłaszcza jak się jest gadułą o intensywnym temperamencie. ALE NIGDY W STOSUNKU DO DZIECKA!!! PRZY -  czasem się zdarzy. Rzadziej niż częściej. Ale DO - nigdy!!! Nie wolno! Koniec i kropka.

Tyłek. Niby nie przekleństwo. Ale wyraz podobnie brzydko brzmiący. I nie chcę, aby mój synu mówił "Mamo mogę zjechać na tyłku?", tak samo, jak "Mamo k.....a daj mi pić!".

Może i mam jakiegoś lingwistycznego fioła, że takie tyłkowe klimaty nadal mnie wkurzają.
Mimo, że moja poprawność językowa zatarła się już przy ponad dwuletnim szorowaniu garów i podłogi...

33 komentarze:

  1. ja też mam fioła lingwistycznego i nie znoszę przeklinania...

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mamy trochę innego fioła lingwistycznego, bo ja nie znoszę tylko bezmyślnego przeklinania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety też lubię rzucić mięchem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha!No to jest nas już dwie;-)

      Usuń
    2. no, ja przyznam, że czasem też. podziwiam gdy ktoś potrafi zmyślnie. u mnie jednak jest to objawem dużego stresu, wtedy zmyślność nie jest moją najmocniejszą stroną.
      ale co do tyłka - mnie tak nie razi. choć sama mówię pupa.

      Usuń
    3. Mnie chodziło raczej, żeby przy rzucaniu mięchem mieć na uwadze kiedy i przy kim. Nad tym da się w miarę zapanować. Cala reszta tj. repertuar to spontan:-)Zgadzam się :-)Bo i ja nerwus:-)

      Usuń
  4. Eee chyba przesadzasz z tym tylkiem, bo mi sie tam zle nie kojarzy:p Bardziej kojarzy mi sie z tylem. Pupa z kolei zawsze mi sie kojarzy z Witkacym:p Nie przeklinam przy dziecku, ale bardziej krzywdzace jest wedlug mnie szufladkowanie dzieci, mowiac np "Jestes brudasem/glupi/tepy/niegrzeczny/niedobry" itd. Ale jak ja to mowie "Kazdy ma jakies jazdy.Kazdy":p Ja tez oczywiscie nie lepsza:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniżania słownego dzieci też nie toleruję. A jazda...Hmmmm, no tak, zgadzam się;-P Ściskam!
      PS. A tyłek brzydki jest i koniec!

      Usuń
  5. Przeklinania przy dzieciach nie toleruję ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też z tym u siebie walczę i dlatego zdarza się coraz rzadziej, ale do ideału jeszcze mi daleko, dlatego przyznaję się bez bicia i nie zamierzam udawać świętojebliwej;-)

      Usuń
  6. He jak dla mnie "tyłek" też jakoś tak niesmacznie brzmi, bo są słowa ładne i brzydkie bez względu na ich znaczenie, np. "balkon" ładnie jakoś, a nawet "kalosz" ładne się wydaje, ale już "chryzantema" jakaś taka ostra i mroczna, dążę do tego, że doskonale rozumiem. A wulgaryzmy jak dla mnie pomagają odzwierciedlać i przybliżać emocje. Jestem za , ale z głową i w odpowiednim towarzystwie co by nikogo nie razić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu! W końcu ktoś, kto całość zrozumiał i tak, jak ja czuje. Cieszę się. Dziękuję;-*

      Usuń
    2. Ja wyrazY kołyska i kołysanka UWIELBIAM!

      Usuń
  7. eee, tyłek jak tyłek :P mnie nie razi, zresztą mój syn ma tylko zakaz "dupy" - tyłki, tyłeczki, zadki, pupki są dopuszczalne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdego razi coś innego. Mnie tyłek - do dziecka razi jakoś i już.

      Usuń
    2. no takie Twoje prawo :) mnie też razi wiele słów powszechnie uważanych za neutralne :P długo np. się zastanawiałam jak mam nazywać "męski organ płciowy" :P syna :) bo penis jakoś tak za (chciałam napisać "sztywno", ale to złe słowo) za medycznie, siusiak, z kolei jakoś tak dziecinnie i na dłuższą metę by mnie raziło - został siurdak, choć moją przyjaciółkę ponoć doprowadzam tym do szału :P ona z kolei dobija mnie "irenką" swojej córki więc jesteśmy kwita :P

      Usuń
    3. Ha ha ha!Irenka mnie rozwaliła!Ależ koleżanka ma wyobraźnię ;-)Każdy ma jakiegoś bzika. Wstyd się przyznać, ale u nas Twoj siurdak to u nas siusiuniu:-)

      Usuń
    4. siusiuniu :P oplułam komputer :P i ryje jak norka, mąż aż sie zapytał z czego rżę :P więc mu mówię - z "siusiunia" - nie załapał :P pieknie :P no ale własnie na krótką metę... ja mam 5 latka i siurdak dalej daje radę, siusiuniu juz by chyba za dziecinny był :P

      Usuń
    5. Zgadzam się, że za dziecinny by był. Moja kumplka miała synka z uwaga - Dżordżem;-P
      Wszystko byłoby super, gdyby mój teściu nie miał takiego rodzinnego pseudo, hahaha!

      Usuń
  8. No i ja musze bo inaczej sie udusze;) haha. Poprzeklinac.
    Do tylka nic nie mam:) ale mowie pupa. Dupa to juz raczej w zlosci haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nic nie ma do tyłka, ale większość mówi pupa...Ciekawe zjawisko. No to dlaczego jednak nie tyłek?Hahahahha. Ughhhh! Wkurza mnie ten tyłek i już!

      Usuń
  9. Wstyd się przyznać ale klnę kiedy jestem zła...do dziecka nigdy a i przy nim staram się tego nie robić. A tyłek jakoś mnie nie razi choć sama używam "pupy"

    OdpowiedzUsuń
  10. ja mam prawdziwego fioła na punkcie ciuciania do dziecka "śkarbie chciesz tutu, a mozie jabućko"... mną aż telepie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się ciućkam CZASAMI. Kiedyś za namową koleżanki próbowałam z tym u siebie walczyć, ale potem doszłam do wniosku, że u mnie dzieje się to naturalnie. Zawsze tak ludzie robili. Odruchowo. Instynktownie. I strasznie drażni mnie sztywniarskie - dorosłe rozmawianie z dzieckiem.

      Usuń
    2. PS. A mój synek, syneczek ma pupćę, ewentualnie dupeczkę, a nie TYŁEK;-P

      Usuń
  11. wczoraj siedzialam nap lacu i podchodzi synek do ojca (widac ze ludzie nie wyszukani, ot tak prosci) i az parsknelam smiechem razem z ojcem,
    syn mowi: "tatu SIURAĆ mi sie chce" hahahahahah, wyraz okropny:D nie wymyslilabym go nawet:D
    ale na tylku mowie i ja, ja wstydze sie mowic "pupa" jakos dla mnei za prosty ten wyraz. do Nataszy staram sie mowic pupa, ale jak juz z kims rozmawiam to zawsze mowie, dupsko;)
    ale na placu zazwyczaj uzywam najpospolutrzej pupy bo wiem ze pewnie inne by sie oburzyly jak bym powiedzila inaczej np Ty:D
    nie kazdy jednak mysli o uszach innej osoby wiec wali to co chce;)
    ludzie to egoisci pamietaj;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Każdy ma inną estetykę lingwistyczną;-)Mnie siurać się podoba;-)Szczać - byłoby o wiele gorzej.
      Dlatego nikomu niczego nie narzucam. Piszę tylko o swoich spostrzeżeniach...

      Usuń
  12. wrrrrr okropienstwo tak do dziecka mowic, chociaz niestety zdarza mi sie slyszec jeszcze gorsze odzywki wobec dzieci na ulicy. A przeklinanie moja zmora, aczkolwiek przy syniu udaje mi sie powstrzymac :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja z wykształcenia filologiem nie jestem, ale czasami sama łapię się na tym że zastanawiam się nad jakimś wyrazem i rozkładając go na czynniki pierwsze stwierdzam, że debil musiał go wymyśleć bo jest kompletnie bez sensu.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.